Film ten widziałem już dość dawno, gdy byłem młodszy. Nie zrobił na mnie dużego
wrażenia, ot co, "przegadany"- pomyślałem. Obejrzałem go 2 lata temu, i nie mogę wyjść
z podziwu jak wielkie wrażenie na mnie zrobił. Wstrząsnął mną, byłem w szoku. By
zrozumieć ten film trzeba do niego dojrzeć, dorosnąć. Do mnie dotarł dopiero niedawno.
O samym filmie też trzeba coś powiedzieć.
"Cienka Czerwona Linia" to film który porusza umysły i serca. Mnie doprowadził do łez i tu
przyznaje się przed wszystkimi że nawet zachciało mi się płakać ;P. Pokazuje on jak
reaguje człowiek postawiony w sytuacji zagrożenia życia, wszechobecnego chaosu i
cierpienia. Odbiorca, który obserwuje przestraszonych żołnierzy przed wojną sam
zaczyna odczuwać ten strach (zupełnie jak w "Czasie apokalipsy"). Gdy dochodzi do
pierwszych walk, albo raczej ataku na pozycje których nie widać każdy zaczyna reagować
inaczej. Jedni się śmieją ("Może chcą osiągnąć nirvanę!"), drudzy doznają paraliżu ze
strachu, inni wariują a jeszcze inni stają się co raz to bardziej obojętni na to, co się dzieje
wokół nich. Przekraczają "Cienką czerwoną linię", a po jej drugiej stronie człowiek nie
czuje dosłownie nic patrząc na cierpiących ludzi. Śmierć Witta uzmysłowiła Welsh'owi jak
bardzo się mylił mówiąc "Na tym świecie... sam człowiek jest niczym." Wszystko to ze
świetną muzyką Hansa Zimmera w tle, która doskonale kształtuje to, co dzieje się na
ekranie.
"Cienka..." to jak dla mnie najlepszy film wojenny jaki kiedykolwiek widziałem. Wzrusza,
przejmuje i daje do myślenia. Dziwi mnie, czemu jest tu tyle negatywnych opinii o nim.
Odradzam ten film osobom, które stawiają na flaki, wybuchy i inne efekty specjalne oraz
Tym, które nie czują się na siłach by go zrozumieć.
10/10