Niestety nie czytałem książki i nie mam porównania ale film był bardzo dobry. Moim zdaniem (i nie tylko moim) można go umieścić w tej samej lidze co "Pluton", "Łowcę jeleni", "Pełny magazynek" czy "Czas Apokalipsy". Do tego ostatniego jest chyba najbardziej podobny. W sposób bardzo przekonujący i chyba prawdziwy ukazuje wojnę. Jej okrucieństwo, strach, dezorientację. Ludzi po dwóch stronach barykady, tych drugich, którzy są takimi samymi ludźmi, tak samo odczuwają strach.
Świetna aktorska obsada, role Seana Penna i Nicka Nolte najbardziej zapadły mi w pamięć.
8/10
Nie zapominaj o genialnej muzyce Hansa Zimmera, bez ktorej Thin Red Line nie bylaby taka unikalna :)
Wręcz nieziemska muzyka i jedna z najpiękniejszych w filmie, film utkwił mi w pamięci jeszcze z tego powodu jak siedzieli na wyspie Szeregowy Robert Witt i jego kolega, jak bawili się z dziećmi w wodzie pomagali tubylcom, byli szczęśliwi, a tu zaraz wyślą ich na wojnę. I mimo że film obejrzałem chyba z 10 razy do tej pory nie mogę się pozbierać po śmierci Witt'a, moja ulubiona postać w filmie.
Jakoś nie złożyło mi się wcześniej i obejrzałem ten film dopiero po raz pierwszy. Być może jednak kiedyś do niego wrócę.