Kilka lat temu,może ze 3 oglądałem ten film na polsacie i straszliwie się wynudziłem...cięgnął się niemiłosiernie,przysypiałem,je dyne co mnie trzymało przed telewizorem to muzyka Zimmera.Szybko więc zapomniałem co w filmie się działo i pamiętałem tylko,że film widziałem i że muzyka była genialna.Teraz już ma się nie te lata:)Podrosłem i cholernie chciałem ten film zobaczyć.W mojej wypożyczalni jednak go nie było,nie ma i -jak to wielokrotnie mówiły mi "milusińskie" ekspedientki-nie będzie,bo ktoś nie oddał:/Ogromną więc radość sprawił mi polsat powtarzając "Cienką czerwoną linię".Teraz sprawy miały się inaczej.Film jest bardzo trudny w odbiorze,ale chyba w końcu do niego dorosłem.Mówię chyba,bo wprawdzie nie zasnąłem,ale męczyłem się okropnie.Niestety długość filmu robi swoje,jeśli emitują go o 20 50:( Trudno jednak nie stwierdzić,że film ma w sobie COŚ niesamowitego,zachwycającego i pociągającego.Chociaż moje drugie podeście do filmu się udało,to i tak będę musiał kiedyś go obejrzeć: a-bez reklam,które zabijały klimat; b-o normalnej porze,żeby słabe ciało się nie poddawało.
Może wtedy poczuję to COŚ i całkowicie pokocham ten film?A może nadal tego CZEGOŚ zabraknie i okaże się,że to nie wina pory,czasu trwania,głupoty ani zmęczenia,tylko po prostu tego,że film mnie nie "chwycił"??Do trzech razy sztuka,więc z oceną poczekam do tego trzeciego podejścia...
Zdecydowanie polecam bez reklam. Może jeszcze bez lektora? Tylko z napisami? Będziesz się mógł skoncentrować i delektoować muzyką.
CUDOWNĄ muzyką i PRZEŚLICZNYMI dialogami. Naprawde, z lektorem to nie brzmi zachęcająco, ale film i tak cudo.
Moje pierwsze podejście do tego dzieła skończyło się po pół godzinie ze znużenia. Kilka lat później jednak wytrwałem do końca i się opłacało. Oczywiście najlepeij oglądać bez reklam, lektora i w ogóle kontaktu ze światem zewnętrzym. Znakomity film.
Zapewniam ze bez reklam o normalnej porze (ew. bez lektora) znajdziej to COŚ na bank :) pozdrawiam
Trzecie podejście, czyli jak zdobyłem wzgórze 210!:
A co tam, kupiłem sobie DVD, bo ciągnęło mnie do tego filmu cholernie i stwierdziłem, że po prostu MUSZĘ stworzyć sobie odpowiednie warunki do kontemplacji nad nim. Tak, "Cienka czerwona Linia" to film KONTEMPLACYJNY! i inaczej jak w totalnej ciszy i ciemności, z napisami, bez reklam NIE POWINNO się go po prostu oglądać, bo to wszystko go zagłuszy, a on mówi wiele, ale po cichu i subtelnie, szepta nam do ucha niczym kochanka. Czasami słowa te po prostu do mnie nie trafiły, ale zbyt dużo tu punktów widzenia, żeby się z wszystkimi zgadzać, zresztą ten film nie jest po to, żeby się z nim zgadzać, tylko po to, żeby wejść z nim w dialog i w sobie poszukać odpowiedzi. Wielokrotnie natomiast słowa przeszyły mnie na wylot, pełne strachu przede wszystkim, bo to on w tym filmie dominuje, ale też smutku, gorzkiej ironii jak również tych cieplejszych emocji: nadziei, odwagi i wiary. Film jak chyba żaden zmusza widza do masohistycznej niemalże introwertyczności, po czasie to nie bohaterowie, ale TY sam przechadzasz się po polu bitwy i sam stawiasz te pytania, które słychać w filmie, przeżywasz z jednej strony zwątpienie, z drugiej szczyt wiary w Boga; wydobywasz z siebie miłość na przemian z nienawiścią, to COŚ niesamowitego.
9/10
Film jest niepowtarzalny to prawda. I chyba nie tylko ty potrzebowałeś trzech podejść aby zrozumieć o co chodzi. U mnie było podobnie. Naj bardziej zwróciły moją uwage monologi głównych bohaterów i to jest to coś w tym filmie. Kiedyś chciałem kupić książkę o tym samym tytule ale nigdzie nie mogłem dostać.