Masz tu link.
http://maps.google.pl/maps?hl=pl&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.,cf.osb&biw=1280&bih =617&q=guadalcanal+Mount+Austen&um=1&ie=UTF-8&hq=&hnear=0x6f284334b57c2aaf:0x46f ff0c4fcb0c964,Mount+Austen&gl=pl&t=p&ei=uSd2T5HWD4b44QTEsaCEDw&sa=X&oi=geocode_r esult&ct=title&resnum=1&ved=0CCEQ8gEwAA

Może coś pojmiesz. Choć wątpię, bo do tego trzeba mieć choć szczątki rozumu.

No i ... ?

Wzgórze (Mount Austen) znajduje się w pobliżu lotniska. Japończycy posiadając wzgórze, uniemożliwiają Amerykanom pełne wykorzystanie lotniska. Tak więc te twoje bombowce nie mogą z niego wystartować aby zbombardować Japończyków na wzgórzu. Właściwa i jedyna kolejność czynności wykonanych przez US Army musi więc być następująca:
1. Piechota wyrzuca Japończyków ze wzgórza.
2. Saperzy rozbudowują lotnisko tak aby mogły na nim wylądować bombowce.
3. Na lotnisku lądują bombowce
4. Bombowce zaczynają bombardowania.
Czy teraz to już pojąłeś?

Z tą różnicą głąbie ze lotniskowiec pływa....i moze stac tam gdzie chce. Chyba mi nei powiesz ze bombowce zrzucajace atomowke na japonie startowaly z lotniskowca jakiegos, walily prosto z USA, Bombowiec moze przelecie w te i z powrotem od 10 do 20 tys km, czy jakos tak.

J_C_WELLS wybełkotał: "czy jakos tak."

Czy nie lepiej, zamiast tracić czas na pisanie bełkotu w stylu "czy jakoś tak", po prostu się douczyć? W czasach Internetu wiedza jest na wyciągniecie ręki. Trzeba tylko chcieć.
Stąd wystartowały bombowce które zrzuciły bomby atomowe.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tinian
Resztę tego twojego bełkotu nie komentuje. Zresztą nie jestem w stanie bo nie rozumiem o chodzi z tymi lotniskowcami. Z lotniskowców nie mogły startować bombowce B-14 i B-29. O rzeczywistym zasięgu tych samolotów można przeczytać na tych stronach:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Boeing_B-17_Flying_Fortress
http://pl.wikipedia.org/wiki/Boeing_B-29_Superfortress
Bez odbioru durniu.
Stąd wystartowały bombowce które zrzuciły bomby atomowe.

Jak ty czytasz wikipedie i tam zdobywasz wiedzę to zycze powodzenia, ja chodzę do Cambridge Library, wlasnie ide teraz po sniadaniu,,,to czytaj tam dalej, buehehe.

J_C_WELLS wybełkotał: "ja chodzę do Cambridge Library, wlasnie ide teraz po sniadaniu"

To pocałujesz klamkę pajacu, bo dzisiaj niedziela i biblioteki są zamknięte.

Hahahaha typowy polaczyna nie znajacy obaczjów w moim kraju. A apropo Wikipedii, to moja teściowa wrzuciła tam fajny przepis na Sosik z grzybów leśnych...chcesz???

J_C_WELLS z ledwością sklecił: "typowy polaczyna nie znajacy obaczjów w moim kraju"

No faktycznie tu mnie złapałeś. Nie mam pojęcia o obyczajach w Mongolii. To może coś tam mi opisz. Np ilu was tam Mongołów siedzi w tej jurcie, jaki macie internet itp.

J_C_WELLS wybełkotał: "moja teściowa wrzuciła tam fajny przepis na Sosik z grzybów leśnych...chcesz???"

Dawaj - chętnie poznam specjały mongolskiej kuchni.

Ale tak w sumie to definitywnie kończę. Przez chwilę byłeś nawet zabawny ale już mnie znudziłeś.

Bóg zapłać, że wyjechałeś i już tutaj w kraju nie jesteś. Może i wstyd przynosisz, ale takich lepiej na eksport, przynajmniej tu mamy spokój. Może jednak poczytaj czasem tę wikipedie, bo lepiej mieć jakąkolwiek wiedzę z wiki, niż żadną z Cambridge Library. Pozdrawiam

"To pocałujesz klamkę pajacu, bo dzisiaj niedziela i biblioteki są zamknięte."

I've fallen in love :D

na Cambridge chodzi a z Wikipedii korzystac nie umie ?? :O

Co do tych wzgórz to autor książki James Jones na wstępie wspomina, że cała przedstawiona topografia jest zmyślona. Film widziałem dawno, więc nie pamiętam, czy zmienili je na historyczne, ale bitwy, wzgórza, wioski itp w oryginale książkowym naprawdę nie istnieją.

"Lodolamacz" napisał: " Co do tych wzgórz to autor książki James Jones na wstępie wspomina, że cała przedstawiona topografia jest zmyślona."

Zasadniczo masz rację. Zwróć jednak uwagę że Jones pisał "Cienką Czerwoną Linię" ponad 15 lat po wojnie.Po tylu latach wspomnienia się zlewają. Podejrzewam że Jones nie pamiętał dobrze otoczenia miejsc w których walczył. Stąd ten jego wybieg z fikcyjną geografią. Jednak generalnie książka Jonesa opisuje walki, w których brał on i jego jednostka osobiście udział, czyli bitwę o Mount Austen.

Hm 2 bombowce i nie ma strat w ludziach piszesz. Okopanego wroga nie tak łatwo zabic, poczytaj sobie o przygotowaniach Amerykanów do desantów na poszczególne wyspy, ile trwały ostrzały artyleryjskie i naloty i jakie przynosiły skutki. Piszesz po co zdobywac wzgórza? A no może po to że są to najlepsze punkty obserwacyjne i kierowania ogniem. Skoro chce się zdobyc lotnisko i z niego korzystac to powinno się miec pewnośc że nie będzie ono celem bardzo dokładnego ostrzału czy nalotu. A realia wojny na Pacyfiku były niestety takie że Amerykanie musieli zdobywac małe, często niezamieszkałe wysepki i po oczyszczeniu ich z wroga opuszczac je i zdobywac następne. Tak więc wybierz się do jakiejś biblioteki w tym jak piszesz twoim kraju i poczytaj trochę.

strategiczna pozycja dająca kontrole nad pewnym obszarem

chyba sobie jaja robisz? od wieków ten kto mial wzgórza mial lepsza sytuacje strategiczna ! masakra koles a widze tam dalej sie mądrzysz i jednoczesnie tym sie spajacowałes:P