Wyspy Salomona. Ten rajski, dziewiczy zakątek świata - pełen słońca i radosnych barw - paradoksalnie opisuje muzyka Mszy Żałobnej G. Faure' ego. Taka ekspozycja już na samym wstępie bardzo sugestywnie zaznacza ducha filmu Terence' a Malicka, który jest opowieścią o odkrywaniu wielkiej metefizycznej harmonii przeciwieństw rządzącej wszechświatem.
Zręcznym posunięciem reżysera było oddanie roli odkrywcy owej prawdy młodemu, prostemu żołnierzowi, któremu przyszło dojrzewać i uczyć się życia w przeklętym czasie wojny. To jednak nie gasi wrażliwości Witta, przeciwnie - wyczula go na najmniejsze szczegóły egzestencji. W ten sposób chłopak poprzez najprostsze spostrzeżenia dochodzi do najbardziej fundamentalnych wniosków, z których buduje swoją życiową mądrość.
Obserwując otaczającą go rzeczywistość, życie ludzi i przyrody, zaczyna pojmować całą siłą swojego istnienia, że światem tak naprawdę nie rządzi absurd i wojenny chaos, ale jakaś niepojęta, przedziwna harmonia przeciwieństw. Że w obrębie tej samej przestrzeni mogą ze sobą koegzystować na równyh prawach wojna i pokój, ból i radość, zdrada i miłość, śmierć i życie - dobro i zło - przerażający dźwięk organów Arvo Parta i niebiańskie chóry "Requiem" Faure' ego. Witt przygląda się owej wiecznej walce sprzeczności z bolesnym zachwytem i zdaje sie całym sercem przebaczać światu, że jest jaki jest. Akceptuje jego porządek, bo wierzy głęboko w istnienie innej, nieskażonej już żadnym cieniem rzeczywistości. I dlatego podczas gdy "jeden człowiek widząc umierającego ptaka myśli, że nie ma nic, tylko ból", Witt "patrząc na tego samego ptaka czuje cudowność. Czuje jakby coś uśmiechało się przez niego". I nawet w obliczu własnej śmierci zachowuje na twarzy wyraz tego boskiego zachwytu, który rani i koi jednocześnie, który płynie z głębokiej, rozumnej akceptacji świata taki jakim on jest - jako przepięknego ogrodu dobra i zła.
Natomiast wykorzystanie historycznego epizodu bitwy pod Guadalcanal oraz konwencji filmu wojennego stanowi jedynie pretekst dla namalowanie obrazu owego świata i dla wytłumaczenia prawa, jakie nim rządzi. Stąd redukcja wątku fabularnego do koniecznego minimum, stąd przesunięcie środka ciężkości dramatycznej na przepiękne zdjęcia i montaż, które w bardzo istotny sposób budują znaczenia tego filmu. Ważną rolę pełni tu również mistrzowsko skomponowana przez H. Zimmera muzyka świetnie stopniująca napięcie, opisująca pejzaż, czasem wydobywająca jego walory za pomocą subtelnie wycieniowanych kontrastów.
Film na pewno godzien jest polecenia - i to nie tylko ze względu na perfekcję i estetyzm realizacji, ale również ze względu na prawdziwą, bezpretensjonalną głębię problematyki.