"Cienka czerwona linia" poza pokazaniem czym jest istota wojny, dodatkowo zabiera w podróż do zakamarków własnej natury. Narracja pierwszoosobowa, przepiękne zdjęcia, nostalgiczna muzyka Zimmera - postawiła mnie w obliczu trudnych znaków zapytania. Terrence Malick przedstawił obraz wojenny w sposób filozoficzny. Chciał żebyśmy w jego rozważaniach uczestniczyli, żebyśmy sami przed sobą przyznali się ile w nas miłości, dobra, współczucia, a ile mroku, obojętności, pogardy. Życie i śmierć - mamy do tych stanów szacunek? Obu doświadczymy, jak je przyjmujemy/przyjmiemy?