niedawno obejrzalam "cienka czerwona linie" i... do teraz nie moge zapomniec przerazajacych obrazow, ktore widzialam w ekranie telewizora.
film bowiem przedstawia los ludzi, ktorzy wbrew wlasnej woli musza walczyc na froncie w sprawie, ktora kompletnie ich nie dotyczy i na ktora nie maja zadnego wplywu. los ludzi cierpiacych, bezsilnych, niezdolnych duchowo do walki i teskniacych za cieplem wlasnego domu. los ludzi, dla ktorych nie liczy sie szeroko pojety honor czy slawa, ale ktorym zalezy na samym przetrwaniu, na zniesieniu widoku umierajacych towarzyszy i na pomocy im chociazby w bardzo malym stopniu. to sa wlasnie zolnierze, Ci zapomniani zolnierze ginacy w cieniu wladcy siedzacego na tronie i odgrywajacego glownego bohatera wojny, ktory w rzeczywistosci nie liczy sie z zyciem jednostki i zapewne robi w gacie na sama mysl o tym, ze mialby wspomoc duchowo i FIZYCZNIE [walczac] swoich zolnierzy.
"cienka czerwona linia" wlasnie opowiada o takich zolnierzach, skazanych na straszliwy los. smierc niewinnych ludzi - to sa uroki wojny. ludzkosc juz wiele ich przeszla i - patrzac w jakim kierunku zmierza swiat - wiele ich jeszcze doswiadczy. smutne... ale prawdziwe.
ten wspanialy film powinien obejrzec kazdy bo oprocz poruszacej fabuly i zdjec szczyci sie takze swietna gra aktorska i dobra muzyka.
polecam!