PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=807718}
7,0 33 tys. ocen
7,0 10 1 32604
7,7 78 krytyków
Climax
powrót do forum filmu Climax

O la-la!

ocenił(a) film na 8

Po krótkim wprowadzeniu jakie stanowi ciąg wywiadów z kolejnymi członkami grupy taneczno-choreograficznej, będącej zbiorowym bohaterem tego filmu, mamy następnie niesamowitą scenę tańca. Jest ona fantastycznym popisem gibkości, szybkości i polotu tańczących solo uczestników imprezy w ich iście mistrzowskim zgraniu i autoekspresji w rytm dochodzących taktów szybkiej muzyki. Ogromna dynamika tej sceny bardzo oddziałuje na zmysły i jest swoistą lokomotywą, która z hukiem wprowadza widza w dalszą część filmu. Zdałoby się powiedzieć „w fabułę filmu” z tym, że tu fabuły właściwie nie ma. Kolejne sceny bowiem to jakieś pozbawione treści, albo też zawierające idiotyczne treści, dialogi pomiędzy poszczególnymi uczestnikami imprezy. Impreza odbywa się w jakimś odludnym miejscu, które ponoć kiedyś było szkołą. Jego centralnym punktem jest sala taneczna. W niej to właśnie przebywają uczestnicy a to tańcząc, a to racząc się wyłożonymi na stołach smakołykami i napitkami. Przychodzi jednak moment, w którym bawiący się stwierdzają, że dzieje się z nimi coś dziwnego. Przypisują ten stan spożywanemu powszechnie i chyba w największej ilości Sangrii, której zawartość ponoć ktoś doprawił narkotykami. Pokrótce ludzie popadają w jakiś dziwny amok i histerię. Do głosu zaczynają dochodzić złe instynkty uczestników.
Im dalej w głąb filmu, tym trudniej się go ogląda. Obrazy przedstawiające przemoc, orgie seksualne, męki, przerażenie i cierpienie odczuwane przez wszystkich bez wyjątku członków zespołu tanecznego mieszają się z potępieńczymi krzykami, skowytem, zawodzeniem i wołaniem o pomoc obecnego wśród imprezowiczów czterolatka. Krew, uryna, wymiociny, sperma zalewają poszczególnych bohaterów, którym z czasem obraz zaczyna wirować i zamazywać się przed oczami. Wszystko to dzieje się w rytmie jakiejś diabelskiej, przypominającej odgłosy bezwzględnie sunącego naprzód parowozu, elektronicznej muzyki. Kiedy wreszcie te, przywodzące na myśl Sodomę i Gomorę obrazy milkną przez naszymi zmysłami, do środka wchodzą funkcjonariusze policji. W środku zastają leżące pokotem ciała. Wiele z nich jest martwych.
Czym jest ten film? Artystyczną prowokacją? Ostrzeżeniem przed zapadnięciem się w bagno używek? Napomnieniem przed tym jak nie należy imprezować? A może należałoby go potraktować w szerszym jeszcze kontekście i postrzegać jako zapowiedź zmierzchu zachodniej kultury i społeczeństwa?
Jak dla mnie to niezwykła synestezja obrazów i dźwięków, która pobudza moją wyobraźnię w kierunku myślenia o zagrożeniu upadkiem człowieczeństwa. Gaspar Noe jest oczywiście od lat znany ze swoich skandalizujących treści zmierzających do szokowania widzów. Uważam jednak, że w odniesieniu do tego konkretnego obrazu nie można sprowadzać go wyłącznie do prowokacji. Jest on według mnie swoistym mistrzostwem w posługiwaniu się formą artystycznego wyrazu. Dlatego właśnie ta oryginalność zasługuje na moje najwyższe uznanie.