Chyba będę pierwszą osobą na tej stronie, której ten film nie przypadł do gustu. Przed jego obejrzeniem sięgnąłem po książkę. Lektura zajęła mi dwa dni- książka jest znakomita, polecam. Nie pozostało nic innego jak wziąć się za film. Zanim zacząłem oglądać sądziłem, że rola Gilberta jest wprost stworzona dla Deppa.
Film zaczął się niewinnie, jednak już po paru minutkach wiedziałem, że coś jest nie tak. Cały mój zapał się, jakby powiedział Forrest Gump "rypnął się".
Film w miarę odzwierciedla fabułę książki, jednak jej istota, jej duch zostały zniszczone całkowicie. Nie mogłem nadziwić się jakim cudem z literatury mającej charakter komedio-dramatyczny można pominąć aspekt komediowy !!! To tak jakby z "Lotu nad kukułczym gniazdem" usunąć sceny gry w monopol, czy też sceny nocnej imprezy.
Postać Gilberta w filmie zupełnie nie odzwierciedla jego książkowego pierwowzoru. W powieści Gilbert jest arogancki, czasem nawet chamski w stosunku do swojej rodziny, potrafi nazwać Becky suką, swoich kolegów zmieniłby na innych gdyby miał taką możliwość. Najlepszym elementem w książce są zabawne i pełne sarkazmu wypowiedzi Gilberta, który jest narratorem całej historii.
W filmie przedstawiony jest on jako taki dobry rodzinny duch, który wszystkich kocha i wszystkim współczuje. Nawet Depp tu nie pomaga- grał rolę jaką mu powierzono.
Oczywiście charakter innych postaci, również został "spartaczony", np. mamusia pełniąca w książce rolę naczelnego "wkurzacza" całej rodziny stała się opiekuńczą i melancholijną kobietą sic !!!!
Już nie wspomnę o Becky, która rzekomo powinna wyglądać jak anioł i za którą wszyscy w Endorze się obracają.
Film był moim zdaniem nudny, zawiodłem się na nim, a nie spodziewałem się tego, nie pomogła nawet znakomita rola Leo D.
W sumie zawsze ksiazka jest lepsza od filmu
Nie wiem czy komos udalo sie w 100% przenies adaptacje na ekran kinowy.
W niektorych sytuacjach postac filmowego Gilberta jest hamska wobec swojej siostry czy matki..........