Nie ma tu hollywoodzkiego zadęcia. Nie ma tu gwiazdorskiego egoizmu. I choć to amerykański film, to jest on w dużej mierze także europejski. Lasse Hallstrom, mając geniuszy aktorstwa Deppa i DiCaprio przed oraz operatora Nykvista za kamerą, stworzył fantastyczny, przejmujący dramat. Określenie komediodramat byłoby raczej niewłaściwe, choć i czarnego humoru w tej produkcji nie brakuje. Oglądałem już "Co gryzie..." bodaj trzy razy ale dopiero ten ostatni utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to znakomity, pozbawiony fałszu obraz małomiasteczkowej społeczności a przede wszystkim rodziny, która do tej społeczności nie pasuje.
Polecam i jeszcze raz polecam.
9/10.