nie jest najgorszy ale też nie powala, taki seans jednorazowy i pewnie niezbyt do zapamiętania, wygrywane nuty na gitarze przez głównego bohatera są nawet miłe dla ucha ale ze śpiewem - nic specjalnego, nie dziwię się że szału nie robił, wątki z kotem dobrze o nim nie świadczą, żeby ktoś nie myślał po opisie filmu że taki on kochany dla kici a to co wykonał bohater w trio w studiu nagrań - łoooooo matkooo, pewnie wielu się ze mną nie zgodzi, można nie brać pod uwagę mojego zdania, lepiej samemu się przekonać