Moja również 9/10, pomimo absurdalnych scen. Niezłe dialogi (wręcz kultowe), akcja i muzyka James Hornera

Uwielbiam amerykańskie filmy akcji z lat '80-tych ze Stallonem, Norrisem, i Shwarzeneggerem :) Także również dałem 9/10... :)

ale w takich filmach zakończenie jest z góry przesądzone, nie można spodziewać się żadnych niespodzianek ...

No muszę się niestety zgodzić. Jak dla mnie straszna słabizna - żadnych zwrotów akcji, żadnych niespodzianek i wiadomo, jak się to skończy. Samotny mściciel z pasami nabojów rozwalający całe oddziały wyszkolonych żołnierzy, który na dodatek ani razu go nie drasnęli. Trochę to dziwne, bo w takiej ilości mogliby łatwo się rozproszyć i go otoczyć (logicznym wydaje się fakt, że wojsko nie ładuje się pod lufę, tylko stara się przegrupować, zmienić szyk itd.), ale mniejsza z tym... to kino akcji z lat 80. - to było wtedy modne, więc można to wybaczyć. Ale niestety bardzo poważnym minusem jest zakończenie... na sam koniec pojawia się wojsko i dowódca, który pyta: "Czy zostawiłeś coś dla nas?", na co chłodny (jak zawsze) Schwarzenegger odpowiada: "Trupy" i potem "happy end". Moim zdaniem typowe, przeciętne kino akcji.

Co do kultowych dialogów - tu się akurat zgodzę, fajny czarny humor. Niemniej jednak - spójrzmy na to obiektywnie: film przypomina parodię kina akcji, komedię okraszoną czarnym humorem. Gdyby zamiast Schwarzeneggera w tej roli obstawić np. Richarda Nortona - na film wylano by pewnie wiadro pomyj w postaci obelg i krytycznych uwag. Jego "kultowość" ratuje film przed totalną klapą...