Czy Wy też mieliście wrażenie, że karabiny, z których strzelano do Matrixa, strzelały ślepakami? Bez przesady. Na tylu żołnierzy z karabinami żadna kula nie trafiłaby człowieka? I to bez żadnej kamizelki? Ja rozumiem, że to film akcji, ale to nie znaczy, że nie powinno tu być za grosz realizmu. Finalna strzelanina wprawiła mnie w spory niesmak, bo poza nią, film jest na prawdę udany, zwłaszcza na swoje lata.
Komando bardzo filtruje z pastiszem kina akcji, niż jest filmem akcji samym w sobie. Mnóstwo tu humoru, a niektóre sceny są tak absurdalne (stewardesa strzelająca z bazooki), że aż niemalże satyryczne. Od początku do końca mówi widzowi, że jest na maxa odjechany, zabawny, celowo kiczowaty i czysto rozrywkowy, ani w jednej sekundzie nie udaje czegoś poważniejszego (jak np inne kina akcji jak Speed, Rambo, Bez twarzy, Zaginiony w akcji). Taka konwencja, dlatego te sceny są jak najbardziej do zaakceptowania.
Owszem, zgadzam się z Tobą :) Jednak po prostu jak na mój gust, to z tą finałową strzelaniną i pociskami "ślepakami" przesadzili. Gdyby to była komedia sensacyjna to co innego, a tak to niestety na scena trochę zaniża jak dla mnie końcową ocenę. Co nie zmienia faktu, że film (zwłaszcza na swoje lata) bardzo fajny.
Haha :D a czemu nie byłby wtedy duży realizm i ch*j że aktorzy filmów akcji grali by swoje życiowe role tylko raz.
Nie, strzelcy szkolili się na kursach dla szturmowców w Imperialnej Akademii. Warunkiem zaliczenia jest trafienie w stodołę z trzech metrów. Jesli ktoś trafi z dziesięciu zostaje strzelcem wyborowym.