Bardzo słaby... Film Fantasy, Przygodowy dla mnie to istna komedia...
Dużo krwi bez sensu się rozlewa. Jeden Bruce Lee rozwala wszystkich :)
Gra aktorska słabiutka... Ale mimika twarzy dopracowana u aktorów tego poziomu. Mogą się nie odzywać ważne, że dobrze wyglądają:)
Ale Arnold Schwarzenegger lepiej wyglądał jako Conan, dużo lepiej.
Conan zawsze sam jeden rozwalał wszystkich więc wszystko się zgadza ,nie wiesz że to był supermen zwany dla niepoznaki barbarzyńcą?
Piszesz troche bzdury. Conan z ksiazki nie biegal z gola dupa i cycami,kiedy mial okazje ubrac sie. Nie rozwalal tez wszystkich sam, bo najczesciej byl szefem bandy, a jak nie byl to szybko nim zostawal, mam przytoczyc przyklady? W szytowej formie pod jego komenda bylo 50000 ludzi na jednym polu bitwy.
Co do opisu ksiazkowego Impalera, hmmm... co 3-ci koles w tym filmie byl bardziej imponujacy niz Momoa. Do Arnolda to sie w/g mnie nie umywa.
Ten film mogl byc dobry, przez pierwsze 15 minut nawet byl, ale przestal sie kleic, a w momencie kiedy pojawia sie Momoa, robi sie kiepskawo. Historyjka jest malo przekonujaca. Gdyby scenarzysta przeczytal chocial jedno opowiadanie... Niewiele wiekszym nakladem ten film mogl byc duzo lepszy. Uwazam, ze Solomon Kane bije go na glowe. Tylko Perlman zagral dobrze.
To samo można też powiedzieć o CN tam też Conan z gołą d..biega i to jeszcze bardziej bo te futrzane majteczki znacznie mniej wiarygodne tego miał na tyłku Mamoa ...A rozwalał owszem nawet trzech naraz sam bez większych problemów.W "Conanie nad czarną rzeką" wręcz sam jeden zrobił jatkę z Piktami,i ich bogiem,wiec nie zawsze działał w drużynie bo nawet jak miał towarzysza broni to ten nie był tak groźny jak sam Conan..
Film jest kiepski od początku do końca wiec i fabuła i scenariusz.Jedyne co w nim było dobre to niektóre efekty specjalne krajobrazy i sceny walk,reszta to dno.I zgadzam się Solomon Kane nieporównywalnie lepszy choć też ma głupotki np.ten klasztor w purytańskiej Anglii i Purytanin katolikiem?ale i tak lepszy od wszystkich Conanów jakie istnieją jako filmy.Bardziej podobał mi się ten mały co grał Conana jak na chyba pierwszy film w życiu wypadł b.dobrze..
Nie chce sie spierac, ale Arnold mial na sobie troche ubran i zbroje, nie zawsze latal z golym tylkiem. Przynajmniej podczas glownej bitwy, tudziesz kiedy zostal pojmany i sprowadzony przd oblicze krola Osrica rynsztunek mial przedni. W porownaniu zbroja w wersji 3d jest smieszna.
Jesli juz wspominamy piktow i opowiadania Howarda, to pamietam, ze nie bylo tak lekko. Pamietam raczej, ze ledwo uszedl z zyciem, a zabil w sumie szamana i czarownika, dosc poteznego w swej sztuce, ale czlowieka. Przy okazji jakis demon sie nawinal, ktory takze omal go nie pozbawil zywota.
Zgadzamy sie w pelni co do oceny filmu, jako caloksztalt - dno. W sumie jakby mu dac tytul: "Prince of Persia - cos tam" i wyciac w miare dobry poczatek, to calosc jako tako zaczelaby wygladac, haha.
Miał zbroję i porządne ubranie w Conanie Barbarzyńcy z 1982r,ale w Conanie Niszczycielu z 1984 biegał z gołą klatą i d..nie wiem tylko jak oni to zrobili bo nie było widać żadnego bagażu ale czasem miał też płócienne spodnie ,ale głownie biegał w futrzanych majtkach co wyglądało tragicznie śmiesznie...Zbroja w tym nowym to typowa tzw.kolczuga celtycka na jedno ramię mogłabym ją strawić gdyby miał ją stale a nie pojawiała się i znikała(coś jak spodnie Conana z Niszczyciela)...A Prince of Persia ,zdecydowanie lepszy był,no przynajmniej mnie się bardziej podobał od Conana z 2011...Pewnie że nie było lekko Conan zawsze miał pod górkę,bo kochał pakować się w kłopoty ale fakt że 2-3 sam jeden bez większych problemów pokonywał.A ten demon to właśnie ten bóg Piktów..w postaci gigantycznego i jadowitego węża...
No tak, Niszczyciel to troche pojechany film.
Zbroja w tym nowym, to prawie nie zbroja, jesli jest na jedno ramie :) Mial tez cos takiego jakby skorzanego ze smiesznymi warstwowymi naramiennikami, ale to bylo bardziej zabawne niz realne.
Jesli mialbym wybrac, to nie wiem co bylo gorsze, conan czy ksiaze persji, oba na pewno maja sporo wspolnych punktow, jak na przyklad slabiutki scenariusz i glownego aktora, ktory wyglada jak gejowy idol 13 latek.
Nie zgodze sie jednak z tezami, ze powiesci o conanie sa prostackie z powodu, ze glownemu bohaterowi udaje sie zawsze przezyc, co sprawia ogolne wrazenie ze "sam jeden bez większych problemów pokonywal wszelkie klopoty".
Takie samo wrazenie moge odniesc do wszystkich nowoczesnych boharerow, spiderman, welvorine, batman, transformers czy myszka miki - wszyscy oni pokonuja problemy rach ciach ciach i po krzyku. Conan nie zawsze nawet zwyciezal, zawsze natomiast uchodzil z zyciem, a to roznica. Tracil przyjaciol i cale armie, stracil milosc swego zycia uduszona przez niedobitka pradawnej latajacej rasy przedludzkiej. Ciezko tu mowic o pokonaniu klopotow.
Co do demona z wilkow na granicy, to przeczytaj jeszcze raz. Demon biegal na 2 nogach i mial pokazne szpony, a waz nie byl piktyjskim bogiem, zaledwie ulubionym zwierzatkiem szamana.
Pewnie i był ale ja zapamiętałam raczej gadzisko.Fakt że walczył sporo i uszedł z życiem fuksem nie raz,z tymże swojego fuksa zawsze tłumaczył pełną kolczugą i skórzanym kaftanem a to w porównaniu do filmowego pokazania Conana jest tragicznie i śmieszne zarazem..
Co do Prince of Persia nie jestem graczem film obejrzałam z ciekawości i jako zwykła typowa przygodówka fantasy podobał mi się nawet,choć fani gry ostro się wypowiadali.Oglądałam dużo słabsze filmy fantasy od Prince of Persia.Resident evil też mi się podobał ale w to też nie grałam i fani gry tez płakali czyli jako fanka literackiego Conana mogę płakać nad kiepskimi moim zdaniem adaptacjami filmowymi...Fani widać tak mają adaptacje i ekranizacje filmowe nas zwyczajnie nie zadowalają a wręcz przeciwnie...
Conan ma prostą fabułę klasyczną fantasy(nie pisałam że prostacką choć pewnie są tacy co tak uważają) która jest często podstawą dla wielu innych zarówno książek,filmów jak i gier.Która urzeka,co z tego że bohater jest prosty i pakuje się w kłopoty to wcale nie zarzut a wręcz przeciwnie to zaleta .Conan jest prostoduszny,szczery i na swój sposób bardzo uczciwy i lojalny za co go cenie i lubię mimo że żył często z rozboju i innej działalności przestępczej.Człowiek myśli jak on z tego wszystkiego wyjdzie i czy cały...Conan literacki jest bardzo "energetyczną" literaturą czego nie da się często powiedzieć o opasłych tomiskach współcześnie napisanej fantasy..
Mozemy dlugo polemizowac na temat fabuly Conana, ale i tak nie zgodze sie, ze ma prosta fabule. Wogule nie rozumiem na jakiej podstawie tak twierdzisz. Tak jakby ta, na przyklad z "Wladcy pierscieni" byla bardziej skomplikowana, haha. Lubie wladce pierscieni, ale jesli wytniesz losy jednego bohatera z calej ksiazki i skrocisz ja do rozmiaru opowiadania Howarda, to uzyskasz tak samo prostota, tylko bardziej nudna historie.
Co bardzo sobie cenie w tworczosci Howarda, wszystko jest przemyslane (jesli nie czepiac sie opisow wnetrz). W Tym filmie na przyklad wiekszosc watkow jest smieszna i naiwna. Conan ksiazkowy to nie prostoduszny glupek, tylko inteligentny i dobrze zorientowany, bardzo bezposredni czlowiek. Szczery i prostoduszny naprawde nie oddaje tego jak go Howard stworzyl. Moglbym podac wiele przykladow, jak oszukiwal i snul intrygi, chociaz sam nie lubil byc pionkiem w intrygach innych.
Niestety tak jak piszesz dobrej ekranizacji czy czego tam kolwiek nie ma. Liczylem kiedys na animacje pod tytulem "czerwone cwieki" ale ten projekt nigdy nie dojdzie do skutku.
Przy okazji, prosze, oswiec mnie: jaka to skomplikowana fantasy jest w opaslych wspolczesnych tomiskach ?
Fabuła Conana jest prosta bo wszystko jest tam jasne i widoczne gołym okiem,łajdak jest łajdakiem do samego końca nawet jeśli przez chwilę stał po stronie bohatera,dobry bohater nawet jak nie kryształowy staje się dobry bo nie ma innego wyboru.Schemat powtarzalności jest na oko .80% w prozie szczególnie w literaturze fantasy i przygodowej i podróżniczej(tak chodzi mi też o powieści Karola Maya czy Emilio Salgariego).Co do Tolkiena lubię go ale wybitny to on nigdy wg.mnie nie był i nie jest choć są tacy co myślą inaczej,a jego literatura to wręcz oparcie na mitach skandynawskich,germański staroangielskich i celtyckich tylko w nowej odsłonie.
Fantasy nie jest w literaturze niczym nowym to tylko/aż przerobione stare baśnie i mity ludów europejskich i nie tylko w wersjach dla dorosłych lub nastolatków w nowoczesnej i często ładniejszej oprawie,nieraz łatwiejszej do strawienia dzięki obróbce z mitu i baśni na powieść dla fana tejże literatury.Często od nowa opowiedziane i napisane,a nie coś od początku do końca nowego i nigdy nie było nowe ani odkrywcze..
Co do kilogramowych powieści pisanych na kg i km masz racje, są pisane właśnie po to by pisarz miał co jeść i z czego utrzymać rodzinę a skoro ludzie to kupują znaczy sprawdza się wiec tworzą kolejne często podobne do siebie historie ale mniej lub bardziej ładnie zmodyfikowane..
W porównaniu np. z serią o Kane to Conan jest prosty i literacko i osobowościowo nawet jeśli faktycznie jako człowiek wcale taki nie był.Sorry ale ja mam takie właśnie odczucia..Zresztą czytałeś kiedyś Kresa?cykl Szerń lub Egaheer?jak nie to poczytaj i porównaj.na ich tle Conan jest jednak prosty.. .i to pod każdym względem...
To nie jest odpowiedz na moje pytanie, ale nie szkodzi. I tak przeciagamy temat prowadzac poboczna dyskusje. Chcialem raczej uslyszec przykad "skomplikowanego", czy bardziej "glebokiego" bohatera, gdzie fabula nie jest jasna i widoczna golym okiem.
Pisalem juz, ze w/g mnie mylne wrazenie przewidywalnosci sprawia to, ze Conan nie zostaje usmiercony i wiadomo, ze przezyje i sobie poradzi. To ten pozorny rodzaj happy endu, polegajacy na wrazeniu, ze koniec koncow, nie wazne kto zginal i jakie zniszczenia sie dokonaly, jakie potwory trzeba bylo zarabac - Conan ma sie dobrze i na zycie nie narzeka. Dla porownania "Wiedzmin" moze sprawiac wrazenie skomplikowanego kolesia z moralnymi dylematami, bo ciagle wyszukuje dziury w calym, a swiat w ktorym przyszlo mu zyc tylko w tym pomaga, wiecznie plynie pod prad, nie lubi tego co robi i nawet jak zarabie potwora, to nie jest zupelnie dobrze, bo sie paskudnie przy tym skaleczyl. W ostatecznym rozrachunku wszystko jest tak samo jasne i przewidywalne. Nie przypuszczam, zeby Kres wniosl tu jakas wieksza odmiane, ale przejze to kiedys.
Chce przez to powiedziec, ze w zestawieniu z P.K.Dickiem i Lemem na przyklad, wszystko co podaje fantasy jest proste. Jednak Howard mial bardzo ciekawe podejscie do rozwiazan scenariusza. Malo bazowal na basniach czy legendach, choc odrobil dobrze lekcje historii, raczej kreowal nowe legendy, niz przerabial te stare. Wprowadzal tez mase barwnych i zywych postaci. Oczywiscie kazdy moze sie zorientowac ze "Stygia" - to taki egipt, ale jakze daleki od rzeczywistosci. Mam ciagle wrazenie, ze dla Ciebie scenariusze historii Conana maja jeden schemat: Idz do przodu i rab przeciwnikow, a to przeciez nie prawda. Oprawa Howarda jest ponadczasowa, za 100 lat takze bedzie sie to dobrze czytac.
Naprawde nie wiem, co dla Ciebie nie jest proste i oczywiste i w jaki sposob lajdak moze jednoczesnie nie byc lajdakiem, oraz jak uniknac powtarzalnosci. Dla mnie, po przeczytaniu pierwszych kilku tysiecy ksiazek naprawde niemal wszystko wydawalo sie powtarzalne, ale orginalny swiat Howarda nadal trrzyma kimat.
Zgadza się fantasy na tle sf jest proste ale jak ktoś jest fanem baśni to też jest fanem fantasy.Baśnie są proste i jasne w swoim przekazie sf to już inny rodzaj baśni zaawansowany na tle klasycznych i fantasy ale też nie każdy lubi sf i nie wszystko z sf jest strawne dla każdego i tak też jest z fantasy.
Howard był dobrym historykiem i dobrym pisarzem który się stale i systematycznie rozwijał szkoda ze sam zakończył swoje życie bo chciałabym poczytać te książki i opowiadanie których nigdy nie napisał a mógł.Sporo jego opowiadań co z Conanem nic wspólnego nie miały często podobały mi się dużo bardziej niż sam Conan i literacko a nawet tematycznie.Wiesz to że coś jest proste nie znaczy ze tego nie lubię wręcz przeciwnie lubię bardzo,wiec wcale nie uważam że to wada w Conanie literackim inaczej nie miałabym kolekcji książek z jego przygodami i nie czytałabym ich podobnie jak innych książek z rodziny fantasy.Po za tym pojęcie prostej literatury jak widzę po naszej dyskusji jest subiektywne jak zresztą wszystko co się ocenia bo każdy z nas jest inny.
Co do Wiedźmina powstał jako nowe spojrzenie na stare dobrze znane baśnie np."Ziarno prawdy "(moje pierwsze opowiadanie"czy "Droga z której się nie wraca" skojarzyła mi się z baśnią o Kościeju.Wiedźmin to nowe ubranie dla starych baśni i naprawdę lubię gościa i jego przygody choć nic odkrywczego w nim nie ma i nigdy nie było.
Dziwne że nigdy nie czytałeś Kresa jego pierwsze opowiadanie "Prawo Sępów" czytałam w 1986 i od tamtej pory powstało z kilka różnych wersji tego opowiadania odrobinę zmodyfikowanego w formię,w różnych kolejnych wydaniach jego powieści.Radzę naprawdę przeczytać będziesz zaskoczony choć lojalnie uprzedzam Kres nie jest dla każdego,klimat jego prozy jest bardzo ciężki a bohaterowie to bardzo szczególne osobniki..A czy jego proza jest prosta czy bardziej zaawansowana trzeba już samemu ocenić ja osobiście bardzo polecam ale wielu ludzi nie lubi jego prozy właśnie ze względu na jego szczególny klimat i jednak dość specyficzny świat oraz postacie które stworzył naprawdę radzę spróbować Kresa czytałam sporo różnej fantasy różnych twórców ale Kres ma coś w sobie(ciężkie do nazwania) coś co jednak czyni go dość orginalnym nawet na tle masowej fantasy.literacko na pewno jest dobry i nie ustępuje niczym Sapkowskiemu.W sumie pod pewnymi względami wolę Kresa od Sapkowskiego.
" Dla mnie, po przeczytaniu pierwszych kilku tysiecy ksiazek naprawde niemal wszystko wydawalo sie powtarzalne, ale orginalny swiat Howarda nadal trrzyma kimat."
no trudno się temu dziwić - wszak howard i tolkien ustalili pewien żelazny schemat - howard stworzył best epic heroic herosa, a tolkien standard klasowy "fellowship" - co potem zostało zaadoptowane na adeka i popularność fantasy, co z kolei przeniosło się na setki książkowych naśladowców.
dla mnie fakt inspirowania się legendami czy bajami nie jest czymś złym - to fajnie że takie rzeczy odnajdują swoje miejsce dzisiaj, i gdzieś tam sobie żyją w zliftingowanej odsłonie. jeśli rzecz napisana jest dobrze, to chyba i nawet większa frajda z czytania. trudno również porównywać styl pisarza z lat 30 ze stylami pisarzy obecnych, którzy mają przede wszystkim ogromne pole badawcze "przed" - howard był pionierem, poruszał się właściwie po nieznanym terenie - fakt że wcześniej był i poe, i gautier, i dumas i reszta zgrai z zaczarowanego lasu - ale heroic to działka roberta i trzeba przyznać że jak na autora który zapisywał czystą karte tego kierunku, poradził sobie znakomicie. co więcej howard brzmi dzisiaj bardzo nowocześnie, powiedziałbym nawet że nowocześniej niż wielu obecnych pisarzy fantasy. topornie, jak zauważyła szarit, ale i to ma swój urok.
Nie ma czegoś takiego jak kolczuga celtycka. Kolczuga to kolczuga :) . A opcja na jedno ramię to chyba hit tego sezonu :P . Pozdrawiam.
Nie chcialem tego pisac, ale pamietam takie cudo w starym, wloskim chyba, gniocie "barbarzyncy", o 2 braciach osilkach i przyglupach zarazem. To taki wloski klon Conana.
Tam okej:). Też widziałem wiele rzeczy:D. Kolczuga na jedno ramię musiałaby nieźle krzywić kręgosłup:).
To też ludzie do 19 wieku(poza starożytnością,ale do czasów wymyślenia gimnastyki na masową skale)nieprawidłowo zbudowani byli,o często dziwnych proporcjach ciała.
Pamiętam ten film(ale tytułu już nie) i nie tylko ten.Nie wiem czemu ale Włosi robili tanie ale nieraz fajniejsze fantasy od amerykanów..
Istnieje bo są różne rodzaje kolczug a nie jeden model uniwersalny dla wszystkich np.
cyt. z wiki."krój celtycki - z charakterystyczną "kurtynką" na ramionach. Kolczug takich używały, we wczesnym średniowieczu, ludy pochodzenia celtyckiego, a także niektóre plemiona germańskie..."
była też kolczuga grecka cyt z wiki"krój grecki - mający postać koszulki kolczej, spinanej z na ramionach i po bokach mosiężnymi klamrami. Krój używany głównie przez wojowników bizantyjskich...."
I ten "hit na jedno ramie" występuje nie tylko w tym filmie w innych też widziałam i zastanawiam się na co komu taki wynalazek?Podobne mieli choćby gladiatorzy w starożytnym Rzymie..ale u nich to jeszcze był sens..
Ogolnie taki rekawek z plecionki uzywany byl na reke, ktora trzymala orez, miecz, topor jednoreczny, czy cos takiego, zeby osonic od przypadkowych ran. Drugie ramie malo byc wyposazone w tarcze i dlatego odciazone od kolczugi. Do tego zwykle byla kolcza lub skorzana rekawica. Przy niedokladnym parowaniu latwo o przypadkowe rany.
Wiem,ale zastanawiam się nad realną skutecznością tego wynalazku ,choć skoro istniały "zbroje"wykonane z wielu warstw płótna i skóry to ta kolczuga-rękawek też nie taka najgorsza była...
Myślałem, że rozmowa dotyczy koszulki z jednym ramiączkiem:). Taki twór ochronny, na jedną rękę to mi się też kojarzy z gladiatorami. A co do tekstu z wiki to nie słyszałem, żeby ktoś gdzieś określał tka kroje kolczug. Wszystkich rozumów jednak nie zjadłem więc kto wie. Szkoda natomiast, że nic o splotach nie napisali.
Wiesz kolczuga to popularny był kiedyś wynalazek znali go Chińczycy,Indusi ,Turcy Arabowie ,i Europejczycy wątpię by w tych wszystkich szerokościach geograficznych była taka sama(a nie była) a wiec i splot podejrzewam że był inny nie tylko długość,szerokość czy sposób nakładania...a temat tak jakoś ogólnie o kolczugach wyszło a zaczęło się tak niewinnie...
P.s .właśnie oglądam zdjęcia z google różnych splotów kolczug i doliczyłam się co najmniej 4 różnych są zdjęcia do wglądu
To zadziwiające ale kolczugi jednak były dość podobne w formie. Typowy splot to 4 w 1, występował z tego co wiem wszędzie tak samo jak różne kroje.
Generalna roznica polegla na jakosci wykonania oraz grubosci i preferowanej dlugosci.
Wykonane w sredniowiecznej Europie - glownie byly nitowane (kazde oczko jednym lub dwoma nitami) i ciezsze, przez to mocniejsze.
Te ze wschodu glownie laczone na "styk" lub "zakladke" i dlugie jak plaszcze, o wiele dluzsze niz to co pokazuja w filmach, ale latwiej pekajace, dajace sie przebic strzala.
Zreszta kolczugi byly noszone glownie na skurzanym kaftanie tak czy siak.
Taka na jedna reke to w rzeczywistosci malo powszechny wynalazek.
Nie wiem czy te wschodnie były słabsze,stal damasceńska mówi ci to coś?od 10 w n.e.No i Saraceni jednak rycerstwo z europy wypędzili z tzw. ziemi świętej i opanowali Bizancjum(Konstantynopol) czyli takie słabe te ich kolczugi być nie mogły choć fakt inne nieco ogniwo być musiał i raczej na pewno na skórzanym kaftanie.Ale za to jaki popularny na filmach różnej maści....za to jak na jednym filmie pseudohistorycznym bardziej fantasy zobaczyłam rycerza co miał kolczugę utkaną na drutach(to nie żart )padłam...
tak, mowi :) stal damascenska - czyli potocznie damast - to efekt glownie hartowania, a nie samego skladu. W procesie hartowania damastu powstaja warstwy cementytow, ktore nadaja twardosc calej strukturze i nadaja charakterystyczny desen na klindze.
Kolczugi nigdy nie byly wyrabiane z "damastu" ani hartowane w podobny sposob :), a przegrana w "ziemi swietej", to chyba bardziej efekt brakow logistycznych i samej ilosci przeciwnikow...
Takie robotki z grubej welny tez gdzies widzialem, hehe, niezly pomysl, ale wygladalo dosc slabo.
Ok to broń ale skoro potrafili tworzyć taką broń to wierzyć mi się nie chce że nie potrafili dobrej kolczugi czy innego pancerza zrobić.Co do tej ilości wojsk raczej jednak porażka rycerstwa europejskiego to nie tylko wina w ilości ludzi zdolnych do walki czynników było więcej np.wojenki polityczne między królami który ważniejszy,ogromne wydatki na utrzymanie armii,a Saraceni nie musieli ściągać posiłków z tak daleka.Państwo Jerozolimskie zostało w końcu zamieszkane przez europejczyków i także zasiedlone na o.200lat.Jego zagłada to brak króla krtóry opożyłby doiść długi i miał synów większość umierała bezpotomnie a tron przechodził na siostry co miały mężów dużo gorszych wojowników niż bezpotomny król.W ogóle śmiertelność w tej rodzinie była straszna,mało kto tam dożył pełnoletności a jak już się udało to jego zmarł zostawiając małe dzieci,a dzieci też długo nie pożyły...Brak higieny i wiedzy medyczne był straszny.Jednak Muzułmanie a szczególnie Berberowie bili pod tym względem europejczyków na głowę i to o kilka wieków.. No i bądźmy szczerzy na polach bitew w średniowieczu tylko 20-30% to było rycerstwo reszta to faktycznie ich zbrojna służba i inni knechci.U muzułmanów było podobnie tam też istniały/istnieją klasy..
Bo to nie jest kwestia czy umieli, tylko czy sie oplacalo i takie tam.
Teraz tez mozna robic wiele przedmiotow znacznie lepiej, ale sie tak nie robi z jakiegos poowodu.
Jak to z jakiego dla kasy się nie robi porządnie różnych towarów bo to się nie opłaca gospodarce..Ale jak jest wojna to gospodarka jest zagrożona i produkcja broni i sprzętu zbrojnego jest jedynym dobrym biznesem i dlatego powinna być dobrej jakości bo inaczej taki płatnerz-kowal da głowę za sprzęt zbyt słabej jakości..A miecze czy inna broń testowano przez zapłatą jak jakość nie zadowalała to z zapłaty nici..
Niezupelnie, w tamtych czasach takze byly wyroby lepsze i gorsze. Lepsze dla bogatych i waznych, gorsze dla calej masy innych. Nie kazdy podrzedny ciura musi miec dobre uzbrojenie, nawet na wojne. Poza tym na wschodzie i poludniu stawiano na jazde mobilna i lekka, nie zaciezna.
Reasumujac stroj filmowego conana 3d jest do bani w kazdym wypadku :)
Tu się w pełni zgadzam stroje Conana z filmów Conan Barbarzyńca 2011 i Conan Niszczyciel 1984 to zgroza,broni się tylko ten pierwszy Conan barbarzyńca z 1982...
Co do mózułmanów owszem może i robiloi broń i inne częći różnej jakosci ale Saraceni to byli wojownicy raczej zawodowi i tam kiepskiej jakości sprzętu nie mieli za drogo by to ich kosztował po za tym przykro mówić ale wyznawcy Allacha byli wobec siebie dużo bardziej lojalni(stąd wykluczam robienie kiepskiej jakości sprzętu dla swoich) niż wyznawcy Chrystusa że wymienię przyczyny upadku Bizancjum i królestwa Jerozolimskiego ...Nasze rycerstwo w tamtym czasie(później zresztą też) było niestety ale dużo bardziej podatne na korupcję i zdradę niż siły Saracenów..
Ja nie mowie o kiepskiej jakosci tylko o przyjetym standardzie.
We wszystkich fachowych publikacjach zamieszczone jest, ze wschodnie kolczugi byly laczone na styk, a nie na nity, czy spawane. Dzieki temu byly lzejsze, ale tez przez to byly bardziej podatne na rozerwanie. Taki standard. Ich celem byla ochrona przed przypadkowym cieciem, i wychamowanie bezposredniego uderzenia stosunkowo tempym narzedziem, a nie ochrona przed bezposrednim trafieniem z luku, ze o kuszy nie wspomne. i swoje zadanie spelnialy.
Co w sumie miało sens Saraceni mieli styl walki oparty na szybkości i i swobodzie ruchów a nie sile jak europejscy rycerze..Kolczuga nie miała ich ochronić przed każdym ciosem ale ograniczyć poważne rany przez szybkość i swobodę poruszania się...co w sumie sprawdziło się..Widziałam na jakimś filmie jak wojownik dostał sztyletem w pierś ale nie zginął bo miał pod koszulą kolczugę czyli ten splot miał jednak swój sens..Saraceni nosili te kolczugi pod skórzanymi kaftanami czy innymi warstwami odzieży o ile mnie pamieć nie myli...
Z grubsza tak bedzie, nosili kolczugi na skorzanych lub pikowanych kaftanach, a calosc przykrywali jakas tunika, zeby nie rdzewialo. W filmie jak widac wszystko jest mozliwe, w zyciu duzo, ale wez pod uwage, ze odpowiednim narzedziem nawet zbroje plytowa przebijesz, vide mowa tu o nadziaku na przyklad. Kolczuga taka chroni glownie przed cieciami, na ciosy klute jest malo odporna. Zreszta dlatego sztylety mialy waskie klingi, ostro zakonczone. Nie ma co jednak kontynuowac tematu. Tak czy siak zycze nastepnym tworcom Conanow lepszych doradcow do spraw uzbrojenia :)
Arnolda nikt nie zastąpi to fakt, ale ten Conan bardziej pasuje do opisu książkowego, druga sprawa to film wcale nie jest taki zły, widziałem gorsze. Pozatym cieszę się że nie zrobili z tego całkowitego REMAK'a.
Tez sie ciesze, ze to nie remake. Jednak tak niewiele braklo, zeby byl dobry.
Wedlug mnie, gdyby wyciac ze scenariusza ta mala czarownice i kaplanke, dac troche wiecej watkow zlodziejskich i scen batalistycznych to kto wie...
Zgadzam się, czarownica po prostu mnie wnerwia. Ale i tak cieszę się Nispel całkiem tego nie spieprzył...
zgadza sie, produkcja klasy A to to nie jest. Przyzwoity film kostiumowy, nic więcej nic mniej. Brak klimatu z oryginału w jakimkolwiek procencie. Szkoda, ze teraz jednak juz sie nie robi filmow ktore są "jakies". Wszystko musi byc pewne pod wzgledem komercyjnym koorva .. . ..
mnie tez zawsze denerwowała głupota głównych złych, ale to w kazdym filmie tak jest, po co odrazu zabic wroga, jak mozna sobie pogadac, wydac mu caly plan i mystifkacje aby dac jego towarzyszom czas na ratunek, juz stracilam nadzieje na inteligentnego "złego", zawsze mnie denerwowal moty tego, ze zlo nigdy nie moze wygrac, jak to mozliwe ze delikatna kaplaneczka pokonuje pol czarodziejke ktora ma zelazne szpony? no ludzie kurde no... w pierwszej walce conan vs ten glowny zły, conan przegrywa jak głupi, nic nie jest w stanie zrobic, a na koniec filmu rozwala całe armie jednym ruchem miecza... =/
oczywiscie romans i wielka milosc po 2 dniach u glownych bohaterow, skacza sobie do lozek nawet sie nie znajac, ale to takie amerykanskie przeciez
ladne kostiumy, piekna aktorka ktora grala ta jego pomocniczke,ladne krajobrazy, podobala mi sie charakteryzacja corki tego glownego zlego i niektore efekty specjalne, film nie byl nudny i wciagal, ale nie jest to kino najwyzszych lotow