Podpisuję się pod negartywnymi komentarzami, film zasługuję co najwyżej na 5.
Mam wrażenie, że był robiony na silę aby stać się filmem z niewiarygodnym klimatem, gdzie "bajeczność" przedstawianego krajobrazu odzwierciedla realia epoki już dawno minionej (tutaj plus za fajne charakteryzację, ale tylko z początku, bo te białe ząbki bohaterów, aż rażą).
Ogólnie wyszła z tego jakaś taka trywialna, umięśniona papka, gdzie bez ładu i składu, na szybko robione walki, nawiasem mówiąc niczemu nie służące i nie dodające filmowi zacięcia, nadawały tylko ton marności tej ekranizacji.
Główny bohater wygląda jakby go wyciągnęli z filmów porno, bezapelacyjnie swoją posturą i wyglądem przypomina kochanka który pokrywa setki niewyżytych kobiet. Brakuję mi w nim jakieś takiej brutalności, rodem z dzikich filmów, jakoś nie jest groźny, a ten miecz spokojnie mógłby zastąpić wielkim KUT...M, ku uciesze kobiecej części.
Jak już pisałem wcześniej, wszystko jest robione na siłę, wepchnąć to dzieło w garniutur, już dawno uszytym, znoszony i wyprany...
Nudy towarzyszące przy każdej minucie teog "dzieła" można porównać do torur, gdzie ktoś nas do czegoś zmusza, sam nie wiem po co obejrzałem do końca, chyba tylko po to aby.. w sumie to nie wiem ??
A jeszcze jedno, na widok Rona Perlmana w pełni charakteryzacji, chciało mi się totalnie śmiać :D jakby to jego wdzianko było białe, w sumie mogłoby być nie ? w końcu zima tam była, to spokojnie można byłoby zrobić film o Yeti i jego odnalezionym szczepie :D