Dali jakiegoś lover boya, pojechali schematem - piasek to wojownicy z piasku (vide Mumia), jest kanał z wodą - jest i wąż i jakis pseudo kraken, nagle trach już jest statek -i już bijatyka rodem z Piratów karaibskich, lasencja wisi przywiązana - oczywiście nad dołem z lawą (patrz Indiana Jones), po kiego grzyba kolesiowi ta maska, niczym meduza ze starcia Tytanów, skoro łomot zbiera co chwilę od wkurzonego chippendela, córunia - skrzużowanie Freddiego z Edwardem Nożycorekim... i można by tak ciągnac jeszcze długo.
Howard się chyba w grobie przewraca.
Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym filmie.
No i oczywiście: ARNOLD, WRÓĆ!!