W zasadzie nie chce mi się pisać o Conanie 3D ..bo był ..co tu dużo mówić słaby.
Mając jednak w pamięci bogate twórcze i rozwojowe debaty z Ottisem i Szaritką czuję iż jestem winny im swoją własną opinie na temat filmu.
Nie będę opisywał go na zasadzie , plusów minusów lecz po puszcze wodzę smaku i odczuć płynących z serca ..
Od czego zacząć .. może od tego że niem scenariusza i wszystko jest zbyt chaotyczne , rąbanki jest aż za dużo i jest ona wykonana w bardzo niechlujny sposób .. lubię jak posoka leje się jak woda a trup gęsto się ściele ale to musi być widoczne i musi mieć impakt przebicie ... musi być dynamika i mocno podkreślona moc brutalności a tu było jakoś ni jako ... był chaos.
Niema treści przesłania .... jakiejś głębszej filozofii ...jedynie krótkie nawiązanie do kapłaństwa kowali co wiąże się z rolą kowala w plemionach nordyckich.
Khalar i Marique są dużymi plusami tego filmu duet Rosy McGowan i Stephen Lang uratował ten film przed totalną klapą ....w tych postaciach widać głębie ...trud odtwarzania roli ..widać ze dali coś z siebie tworząc fajny tandem i tu kryła się jakaś fajna historia ...misja coś ambitniejszego niż tylko zły czarownik obsesyjnie dążący do zdobycia władzy absolutnej bo tak ma zapisane w scenariuszu...tutaj kryła się historia śmiertelnie zranionego człowieka który w gruncie rzeczy nie jest tak do końca zły i zepsuty ...gdyż chce głownie wskrzesić swoją miłość...którą nieudolnie próbuje zastąpić zakochana w ojcu córka Marique co dodaje pikanterii taki swoisty kompleks Edypa ;)
Kolejnym plusem w filmie były narodziny Conana ...trzymające się wiernie oryginałowi Howarda.. wydarty z łona matki na polu bitwy okrwawiony co miało symbolizować że będzie wielkim wojownikiem ...jeszcze zanim przejdę dalej wspomnę fajny smaczek z ostrzeniem miecza o osełkę to było nawiązanie do pierwowzoru z Arnoldem w obu filmach Conanowi nie poszło za pierwszym razem i w nerwach wyładował się na mieczu i kamieniu ;) ...i tu muszę przejść do krytyki ...reszta była do bani ...zbroje i miecze nie przypominały żądnych broni typowych dla danej cywilizacji kto czytał ten wie że większość krain i nacji była bazowana na ziemskich odpowiednikach ..a tu ani broń ani zbroje nie przypominały nic co mogli by klepać ot choć by nordyjczycy...Cymerjanie wyglądali jak banda o dartych z godności kundli ...miecze to była czysta fantastyka beznadzieje zrobiona ...broń z starego Conana przypominała chociaż nordyckie pałasze ...a te to szkoda gadać ...gdzie sie podziały zbroje kolcze (kolczugi) Conan nie zakłdał nigdy jakiś płytowych pancerzy czy jakiś skórzanych lameli ...maska była zaprojektowana fatalnie no co o za Acherończycy .... wszystko o czym powiedzieli co do tych acherończyków dotyczy Hyperborejczyków ...Magia imperialistyczne zapędy potężne czary nekromanckie ...ale wiadomo żeby ich stworzyć musieli by zatrudnić dobrych grafików i wysilić się niemal tak jak ludzie Camerona przy stworzeniu Navian w Avatarze ale niestety nie mieli takiego budżetu :] ...więc zrobili tak.
Wszystkie sceny aspirujące do starej wersji wypadają na nie korzyść dla nowego Conana ..niestety scena z kuciem miecza to była jakaś parodia zero pasji oddania wysiłku klimatu tworzenia czegoś mistycznego ....w jedynce była tylko grupka atu cała Armia i tak nie odczuwa się ducha inwazji masakry ...rzezi brak sceny dynamicznej szarży są jakieś migawki rozstrzelone po urywane chaotyczne....tragedia...muzyka niczym się nie wyróżniająca standardowa co w starciu z muzyka B Poledoriusa nie daje żadnych szans na przebicie się zrobienie dobrego wrażenia.
Lokacje wszystko fajnie świetnie tyle że CGI aż wali po oczach Zangria czy też inne lokacje które tam wymieniają których ja nie pamiętam z mapy świata wyglądają ..znowu muszę użyć tego słowa niechlujnie i jakby na jedno kopyto trzaskane...mało realistycznie.
Conan ..Jason Momoa ...wizualnie pasował choć ta jego Hawajska facjata mi tu nie pasowała i wielu się skarżyło że jednak bądź co bądź powinien być nieco bardziej pod pakowany ...chłopak starał się grać bezwzględnego okrutnego barbarzyńce ale ..no właśnie ale nie wychodziło..mimo iż podszedł bardzo poważnie do swej roli to nie było czuć od niego tego zawadiackiego stylu bycia i wypływającej z serca od czasu do czasu głębokiej, melancholii ... czy raczej czuć było ze jest to wymuszone i na siłę dęte...choć gość się starał bo nie mogę powiedzieć że nie ..to niestety nie pasował do Conana BARBARZYŃCY bynajmniej ja go nie czułem nie kupiłem go jako postaci ..nie trafił do mnie tym samym przegrywając z Arnim....
(Plus dla Mamby za dobrze pokazaną zwinność Conana ;))
(Jeszcze jeden plus ...tu adnotacja dla Szarit ;) w filmie jasno przedstawiają nastawienie Conana do kobiet przedmiotowo ruchaczowate i władcze i w sumie pojawia się nadmieniona przez ciebie wrażliwość Cona na kobiety ambitne niedające sobie w kasze dmuchać ...niebędące dziwkami ;) )
Brak klimatycznego narratora Morgan Freeman czytał tylko prologi przed każdym Aktem i w dodatku tak jak by mu za mało zapłacili (zero wczucia się w rolę ) ..Makao niestety zmiażdżył Morgana na kolana ;P Absurdy takie jak Karate Leo mały Conan po zostawiam bez komentarza...
Wielką rolę Wołejnio też pozostawiam bez komentarza bo nawet jej nie zauważyłem ^^
Ogólnie stwierdzam że film był płaski i chaotyczny ... a przecież ani oryginał z 80 roku ani książka Howarda nie jest Chaotyczna ani Płaska ...
5 to maks co może z tego być ... niestety Szarit moja droga niestety znów zrobiono gniota i chyba już się nie doczekasz po żądnej EKRANIZACJI a nie ADAPTACJI ... CONANA ! Dobranoc idę spać bo jestem zmęczony :P