czyli Conana, Willowa, Red Sonię, do tego Niekończącą się opowieść, przeszedł przez epokę Trzynastego wojownika, Króla Skorpiona, Króla Artura i serial o Herkulesie aż po Beowulfa - ten film czyli Conan 3D można sobie zupełnie odpuścić. Siekanina, rąbanina montowana przez karabin maszynowy, krew, cycki, Hawajczyk bez gaci w kwiaty i deski surfingowej, wszystko podane w tempie żarłoka pochłaniającego pizzę nie patrząc co położono na cieście, byle szybko, byle do przodu, z jakimś tam związkiem przyczynowo-skutkowym, lecz bez zbędnego zawracania sobie głowy tworzenia klimatu, który byśmy zapamiętali na lata. I nie uratują tego oklepane widoczki typu sielankowa górska wioska z młynem w roli głównej, świątynia z ptaszkami w locie nad dachami czy statek na pełnych żaglach z wojem na dziobie. Po prostu twórca Conana 3D jako chłopak obejrzał wcześniej wymienione tytuły, został reżyserem, dostał kasę na film i go zrobił w epoce 3D. Film jest absolutnie odgrzewaniem starych kotletów.
No ale dla kogoś kto nie widział jeszcze tyle, a lubi oglądać w 3D juchę i czasem cycki i nie dba o tzw. smaczki - będzie dobrze!
Niech oddam hołd jeszcze 3 tytułom: serial angielski Robin Hood (Robin z Sherwood), serial Opowieści z Narnii oraz nawet Akademia Pana Kleksa - Marsz Wilków. To dzięki ich twórcom uważam swoją wyobraźnię rozwiniętą do stopnia, w którym niekoniecznie muszę oglądać parę jednostek krwi co minutę, zaglądać do odciętych nosów, czy uznawać niebezpiecznego chłopca-świra z bronią za najlepsze oddanie postaci młodego barbarzyńcy. Ot tyle.