Jeżeli w filmie nie zagra Arni, ten film będzie porażką. Idealnie widziałbym Arnolda w obrazie pt. "King Conan", który byłby retrospekcją wydarzeń które miały miejsce po "Conan Barbarian" oraz "Conan Destroyer", o których to mówi lektor w obydwu filmach, pod sam koniec gdy Conan zasiada na tronie. Film byłby wtedy swoistą klamrą spinającą cały żywot Conana w sensowną całość. A Tak powstanie kolejny gniot z cyklu "odgrzewania sprawdzonych hitów z lat 80/90" jak np. Doom czy większość powstających jak grzyby po deszczu, hollywoodzkich szmir z bohaterami marvela.