Sam początek, gdy matka rodzi Conana na polu bitwy (chociaż to dziecko wyglądało jak jakiś gumowy troll, nie wyszło im) i potem ta historia z biegiem wokół góry i bitka Conana były bardzo dobre, takie, jakie powinny być, czyli brutalne i w 100% dla dorosłych.
A reszta filmu z tą górą idiotyzmów i teleportującym się z miejsca na miejsce Conanem mnie rozwalała. Najlepszy był ten jego kumpel Dobry Mudżin z Afrika - mają kłopoty, to mówisz i masz, na jedno gwizdnięcie Mudżin podleciał bryką i ich zabrał na pokład. Albo to wysadzanie w powietrze ,,czegoś tam" palącą się w biały dzień w opuszczonym miejscu pochodnią? Co to miało być, fajerwerki ktoś tam trzymał w razie, jakby jakiś barbarzyńca musiał uciekać przed Wielkim Złym? Bardzo prawdopodobne. Albo ta cała kapłanka - chuda laska, która nie może unieść miecza, ale morduje doświadczonych żołdaków jak ślepe kurczaki. Zachciało jej się figo fago z Memeją - to teleport ,,gdzieś", a potem ledwo się ruszyła (chyba na siku poszła do lasu), to wiedźma od razu namierzyła ją przy pomocy satelity i też się przeteleportowała żeby ją złapać.
A już zupełnie mnie rozśmieszył moment, jak w tym ichnim chramie źli szukali fragmentu maski - leżała sobie pod deską w podłodze, a ojciec walnął minę, jakby wiedźma otwarła sejf z 10 zamkami. No po prostu kryjówka niesamowita, szkoda, że barbarzyńcy nie mieli szuflad ze skarpetami, bo jak nie, to pewnie tam by schowali.
Mnie znokautowało tłumaczenie hebrajczycy,ochelon ,królestwo słońca i gadka o Asyryjczykach itp.cudne nazwy mimo starań i oglądania na wyrywki do dziś całego nie obejrzałam czyżbym już za stara na to była?Albo sam pomysł na film był tragicznie niedorobiony...
90% filmu jest po prostu beznadziejnie zrobione i tyle. Mnie rozwalały te momenty, które pokazywały, że scenarzysta nie przeczytał ani jednej książki. Conan wyjechał z Cymerii i szturmował Venarium. Masakra.
Mnie rozniosła akcja, jak jakąś tam łodzią, czy czymś tam, którą cholera wie po co targali ze sobą, wjechali przez grubaśny mur niczym Godzilla przez wieżowiec.
Albo to odlewanie miecza i wszystko co z tym związane. Miecze się wykuwa, w ten sposób nadając ostrzu kształt, a nie wlewa płynne żelazo do formy, toć to kompletny idiotyzm . A najlepsze było hartowanie w wodzie z kawałami lodu - masakra. Potem, jak chcieli załatwić Conana i kazali mu trzymać kubeł z surówką, która zachowuje się jak świecąca woda i wcale nie zastyga. Ludzie...
Albo ten największy złodziej świata - zamiast wytrychów ma pęk kluczy uniwersalnych. To po cholerę on jechał z Conanem, skoro mógł mu po prostu dać te klucze?
Mocarny był też pokaz umiejętności snajperskich Conana, jak wziął tego brzydala, wsadził go na trebusz (ktoś miły postawił tam machiny oblężnicze, w razie, gdyby jakiś barbarzyńca potrzebował), wystrzelił i trafił akurat tak, że wleciał centralnie do pokoju złego... No po prostu Simo Häyhä z szacunku zdjąłby przed nim swoją futrzaną czapkę.
produkcja jest mocno mlodziezowa wiec snajperską celnosc conana mozna uznac za element humorystyczny, ktory w niczym nie przeszkadza - mogl miec farta i tyle, gdyby trafil obok statku to film nie bylby od tego lepszy, a machiny obleznicze stac tam mogly? no mogly, bo niby czemu nie
Widziałeś gdzieś ostatnio w szczerym polu jakąś machinę oblężniczą?:P
A element humorystyczny by był, gdyby spadł na łeb któremuś z tych pajaców ze świty wielkiego złego. Albo wiedźmie do wanny. :P
oni sie z ekipa caly czas przemieszczali, a ze to byla banda baranow, ktora pewnie pisac i czytac nie umiala to mogli to tam zostawic ;p
ja stosunkowo niedawno słyszałem o tym ze gdzieś tam w jakiejś zapadłej wiosce ktoś znalazł czołg gdzieś gdzie kiedyś było bagno albo to mało min i innych niewybuchów sie wala jeszcze po polach? Ci co szukają dziury w całym zawsze znajdą:) fim moze nie jest arcydziełem ale wcale nie jest zły.
No patrz, a ja akurat mam takiego pecha, że jak bym chciał komuś polnąć w sagan, to żaden sprawny czołg nigdzie nie stoi.:(
100% racji. Totalne rozczarowanie - scenariusz pisany chyba na kolanie, pełen niedorzeczności i dziur logicznych. Reżyseria fatalna - momentami zastanawiałem się czy to ja mam jakieś problemy z percepcją (mimo, że fabuła do skomplikowanych nie należy...), czy twórcy za cholerę nie panują nad sytuacją. I wyszło mi, że chyba to drugie - bohaterowie raz są tu, za sekundę gdzie indziej, brak związku między poszczególnymi scenami, montaż kuleje. Akcja jest tak skonstruowana, żeby upchać możliwie jak najwięcej scen walki, którym zresztą też wiele brakuje - machanie mieczem z obowiązkowym "aaarrgghhh" przy każdym cięciu i rozbryzgami komputerowej posoki szybko robi się nużące. Aktorsko jest gorzej niż źle. Momoa uznał zapewne, że do tej roli wystarczy świecić klatą i rzucać "mroczne" spojrzenia spod byka. A szkoda, bo z wyglądu nawet się na Conana nadaje, a w takiej np. "Grze o tron" się bardziej starał. Zresztą nie ma co mieć do niego pretensji, skoro nawet taki zasłużony weteran jak Stephen Lang wpasował się w ogólną bylejakość filmu i jego gra jest równie groteskowa jak cały jego bohater. W rezultacie film oglądałem na 2 razy, bo za jednym podejściem to było za wiele... Daję 3/10 za nie najgorszy początek, całkiem fajne kostiumy i kilka ładnych widoczków, ale reszta to badziew.
dokładnie ale są tacy koneserzy co twierdzą że owo jest lepsze od Conana AD 82r...jakby Conan wziął miecz jakby im jebnuł po tępych łbach...
Do wersji z '82 roku nie ma w ogóle porównania. Wprawdzie dziś kilka rzeczy z tamtego filmu wygląda nieco kiczowato, ale rewelacyjny klimat rekompensuje wszystko.
Jak dla mnie, to on się na tamten moment nie nadawał na Conana. Może, gdyby jeszcze z rok poćwiczył, żeby wyrobić sobie prawdziwe mięśnie, a nie miękkie bułeczki, ufarbowaliby mu włosy na czarno i dali niebieskie soczewki - to pewnie coś by z tego było, bo gra nie najgorzej i z twarzy, fakt faktem, mógłby robić za coś w rodzaju Conana. I musieliby jeszcze jakoś dobrać ludzi, żeby memeja przy nich wyglądał na bardzo wysokiego, bo w filmie jakoś wzrostem to on się specjalnie nie wyróżniał, a Conan był prawie dwumetrowym gigantem.
Dla mnie z wyglądu to akurat wszystko u niego gra - nawet nie uważam, że musiałby jakoś mocniej przypakować. Przypadłoby się za to poćwiczyć warsztat aktorski, bo nawet żeby zagrać barabrzyńcę-zabijakę trzeba włożyć w rolę odrobinę wysiłku, zwłaszcza jak się jest głównym bohaterem. A pan Momoa był tu cokolwiek drętwy.
Wiesz, nie chodzi nawet o to, żeby nabierał więcej masy, ale o to, żeby wyglądał na bardziej żylastego - on ma w tym filmie muskuły modela, zrobione w pół roku przy pomocy odżywek. Od lat machania mieczem, jazdy konnej itp. barbarzyńca byłby twardy jak rzemień. Potrzebował jeszcze co najmniej z pół roku konkretnych ćwiczeń.
A wiesz co jest w tym najśmieszniejsze?że Mamoa ma podobno 193cm wzrostu a wzrostem nie powalał na tle innych,a Arni ma tylko 188cm i uchodzi za wysokiego.Faktycznie powinni do tej roli kogoś innego wziąć,choć z drugiej strony nigdzie Howard nie napisał że Conan miał mieć 2 m wzrostu,cm to podawali inni pisarze i raczej była mowo o ponad 190cm a nie 2 metrach..
Nie chodzi o te parę centymetrów, Conan po prostu powinien być o wiele wyższy od wszystkich, a tutaj wyglądał zwyczajnie, nie budził respektu, bardziej mi się kojarzył z jakimś Sindbadem Żeglarzem, aniżeli z Conanem.
Jeśli chodzi o wzrost w starych filmach, to po prostu w Conanie z Arnim zastosowano prostą sztuczkę, że specjalnie dobierano same niskie i drobne osoby, dobierano mniejsze konie, więc Conan widział się naprawdę duży. No i ustawiano kamerę odrobinę niżej, to też dawało efekt. Dzisiaj byłoby to jeszcze prostsze dzięki zastosowaniu podobnej technologii, jak we Władcy pierścieni, ale ktoś to zaniedbał, podobnie jak praktycznie wszystko w tym filmie.
Ale nawet u Howarda zdarzali się dorównujący Conanowi wzrostem ale już ustępujący szybkością czy siłą wiec jednak nie był aż taki wielki choć na tle małej reszty wyróżniał się.Szkoda że przy realizacji tego Conana zapomniano o tym szczególe ale w sumie skoro zapomniano o takim szczególe jak sensowna fabuła i scenariusz to ten szczegół jest już detalem...
A porównanie do WP jest nieporozumieniem choćby dla tego ze WP zrobił od początku do końca prawdziwy fan świata Tolkiena,widać że aby powstał wreszcie porządny Conan tego zadania też powinien się podjąć fan Conana i prozy Howarda(no Conana na pewno).
Ja nie porównuję filmu do filmu, mi chodziło tylko o tę technikę filmowania i montowania obrazu, dzięki której z normalnych aktorów robili hobbity. Więc dzięki niej mogli memei dołożyć trochę rozmiarów i wyróżniałby się znacznie na tle innych aktorów.
Ale właśnie fakt że reżyser jest pasjonatem to pomyślał o pewnych technikach zmniejszania czyli to też ma znaczenie,bo reżyser filmu Conan nie wpadł na to że ten powinien wyróżniać się wzrostem na tle większości..
Racja po filmie poznać a raczej filmach i serialach...a jak czytali to bardzo pobieżnie a może nawet z opowiadania tego kto przeczytał....
mi sie najbardziej podobala scena na koncu jak podciagal ta laske na lancuchu - gosc rzuca koksami po scianach a malej panienki nie moze podciagnac...moze to dlatego ze podciagal ja jedna reka, no ale niech mi ktos powie dlaczego na chwile miecza nie mogl odlozyc ;)
ale tez troche przesadzasz, nikt sie nigdzie nie teleportowal tylko zwyczajnie sobie chodzili - chcialbys patrzec jak idą z miejsca na miejsce? bo ja nie bardzo
a to ze wiedzma potrafi namierzac kogos lub cos to chyba normalne - przeciez tego ucza w 1 klasie technikum magicznego, ojciec prosty barbarzynca sie nie znal na magii to sie zdziwil ze cos znalazla
pochodnie w opuszczonym miejscu mogl zapalic sam conan, moze sie spodziewal ze gosc nie przyjdzie sam wiec zastawil wybuchowa pulapke ;)
Hyboria jest ogromna, podróż zajmowałaby mu tygodnie, a on skakał po świecie, jakby miał teleporter, a nie jeździł konno. Z tym ojcem, to mi chodzi o to, że taki artefakt, to oni powinni zakopać 10 metrów pod ziemią i przywalić skałą, a nie przykryć spróchniałą deską w płytkim dołku.
poczytam, pokiwałam głową , gdyż popieram , że straszna kupa.
Początek ciekawy ale po kilku waleniach po mordach, szybkich zmianach lokalizacyjnych, kolejnych waleniach po mordach gdzieś mnie znużyło.
Chciałam tylko dorzucić, że owa szkatułka po spędzeniu pod drewnianą podłogą bodajże z 20 lat (?) odnalazła się w stanie idealnym, prosto ze sklepu pamiątkowego w pasażu reala ^^ ani grama brudu , zero kurzu..
Kiedy tylko w początkowych scenach jest mowa o masce, przepowiedni o Złym, który będzie jej szukał i jej ukryciu w 10 kawałkach po całym świcie, do głowy przyszła mi tylko jedna myśl: na cholerę chowacie mroczny artefakt zamiast go po prostu rozpieprzyć. Ale pewnie wtedy nie byłoby tego filmu :P
Też myślę, że normalni ludzie po prostu wrzuciliby to coś w ognisko i zjarali na popiół, zamiast chować puzzle w super skrytce pod podłogą.:P
A, tak swoją drogą, ta maska nie dodała tej złej ciapie żadnej ekstra mocy, niby miał wtedy potrafić ożywić swoją żonę i to tyle. A ta jego wiedźma jak miała mu niby dać panowanie nad światem, skoro w szczytowym okresie jej potęgi ktoś tam ją sobie po prostu złapał i sfajczył? Kompletny brak logiki...
film tragedia tak za przeproszenie zje.... c taki film . a moglo byc tak pięknie , do tego jeszcze ten cukierkowy paker ze slonecznego patrolu (maoma czy jalos tak) nie nadaje sie do takich
rol.
Dobry jest jeszcze fragment, jak w jaskini pod koniec filmu, w której spada duże koło z dziewczyną, to Conan spadł z jakiejś tam półki skalnej i spadł głową na kamień, który zachował się zupełnie ... jak poduszka. Ciekawe jaki to minerał :)
Pluszonium. Toć to oczywiste. Mnie rozwalił jeszcze w drobny mak kawałek, kiedy to mackowate coś zabiera się do kolacji, a goście z ochrony wbiegają do sali... Już ich gdzieś widziałem - w Barbarzyńcy, na orgii u Thulsy Dooma. All in all - człowiek-małpa (Ron Perlman) mógł zagrać zdziadziałego Conana i założę się, że taki film byłby 100 razy lepszy niż ta padaka.
Z pewnością to był pierzanit. :P
To koło też się zachowywało, jakby było z kartonu. A dziewczyna musiała być ze stali, że jej rąk nie pourywało. :|
dajcie spokoj. zje b ane bylo praktycznie wszystko ,od samego conana po cala "fabule" nieudolnie bazowana na poprzednim filmie, nie na ksiazce. zgadzam sie ze ci idioci ktorzy sie za to wzieli chyba nawet nie zerkneli do opowiadan Howarda. Conan tez mi sie skojarzyl z jakims Sindbadem czy Alibaba niz barbarzynca z piekla rodem. ten murzyn byl totalnie w k u r w i a j a c y. jego rubaszna facjata i sposob wyslawiania przypominal jakiegos wesolego pajacyka przygrywajacego na bongosach niz wojownika w stylu Zuli np. a teleportacja to zwykle niechlujstwo i skrocenie filmu tak zeby popaprane kinowe mo rdy mialy powody do zachwytu, nazr ec sie chrupkow, powzdychac a po filmie na piwo. calosc wyglada jak pozlepiany z roznych oddzielnie watkow film, nie ma ciaglosci, jest chaotyczny i bezsensowny. do ksiazki to nawet nie mialo startu i szczerze mowiac poza troche lepsza gra i wygladem glownego aktora nawet nie umywal sie do Conana z Arnoldem, bo oba mialy ten dziwny zabawny komediowy akcent, ale w pierwotnej ekranizacji postawili przynajmniej na dluzsze dialogi miedzy postaciami a calosc miala jednak lepszy klimat. tutaj postawili tylko na rozbuchane efekty, czyli to co dominuje we wszystkich filmach dzisiaj, kino nowoczesne to s y f.