Sam pomysł opowiedzenia historii Conana na nowo uważałem za czystą profanację. Do tego ten Momoa- gdzież mu miało być do Schwarzeneggera!
Pomimo iż film Miliusa to lepsze kino fantasy- trochę postarzałe, ale niezwykle klimatyczne okraszone kultową muzyką, to film Nispela to dynamiczne kino akcji gdzie samochody i karabiny zastępują konie, miecze i magia.
Fabuła oczywiście jest tylko pretekstem do niekończących się walk. Dialogi też nie powalają, ale ogólnie ma to jakiś urok (może te Bułgarskie plenery), który mimo wszystko przykuwa do ekranu.
Co do aktorstwa, to nie dam powiedzieć złego słowa na Momoę. Jego Conan jest znacznie bardziej inteligenty, waleczny, pomysłowy i... zdystansowany do całej tej historii. I dobrze. Dzięki temu jego bohater nie jest drewniany, a nawet co pewnie wielu uzna za minus jest niestety, albo stety bardziej dopasowany pod współczesne trendy jeżeli chodzi o bohaterów kina akcji.
Lang i McGowan poprawni i "pozytywnie" karykaturalni :) Cieszy także Perlman na dalszym planie.

Czego zabrakło? przede wszystkim dobrej muzyki. Ta z filmów z lat 80 do dziś robi wrażenie- aż ciary przechodzą!
Za dużo jest za to cyfrowej krwi, która z czasem irytuje.

Szkoda że nowe przygody Cymeryjczyka poniosły taką klapę. Z chęcią zobaczyłbym kolejne części z Momoa, a tak pewnie kolejnego Conana doczekamy się za dwie dekady :(

Plusy:
-Momoa!
-szybka, dynamiczna akcja
-plenery
-walka z piaskowymi wojownikami
-brutalny
-klimat

Minusy:
-słaby scenariusz
-Rachel Nichols
-muzyka
-cyfrowa krew

6/10