i nie mówię tutaj o tym czy jason był lepszy od arniego czy nie. milius w swoim filmie sprzed
prawie 30 lat miał pewna historię i potrafił ją opowiedzieć. nowy conan wygląda tak jakby
panowie się zebrali i powiedzieli sobie: chcemy mieć przytłaczające przepychem scenerie,
mnóstwo efektów, wymuskanych pięknych bohaterów i oczywiście wielką kałamarnice...a
teraz napiszcie pod to jakiś scenariusz. no i jeszcze jedna bardzo istotna sprawa...GDZIE
JEST MUZYKA??? nie wiem czy ktoś to zauważył ale w tym filmie muzyka nie istnieje. co by
nie mówić ale w filmie z arnoldem muzyka robiła przynajmniej 40% klimatu!!
Z początku nowy barbarzyńca wydał mi się niezłym filmem, ale w miarę postępów w fabule wychodziła na jaw niekonsekwencja scenariusza, banalność opowiadanej historii i liczne błędy logiczne. Jason Momoa budził we mnie większe skojarzenia z Tarzanem, ale to może dlatego, że cały czas mam w pamięci Conana w wykonaniu Schwarzeneggera. Nie wiem na ile ta nowa wizja samej postaci idzie w parze z książkowym pierwowzorem bo jak dotąd nie miałem okazji zaczytywać się w przygodach Cymeryjczyka. Widać, że film czerpie sporo z klasyki kina przygodowego, niestety dosyć nieudolnie. W oczy rzuca się skopiowanie wręcz pomysłu z drugiej części przygód Indiany Jonesa. Do tego jakieś małe nawiązanie do filmu "Maska" zauważyłem. 80 % filmu to bezmyślna akcja, przyznam jednak, że niektóre sceny robią wrażenie za sprawą choreografii. Nie wszystko w tym filmie jest złe. Widać, że włożono sporo pracy w kostiumy czy charakteryzację, elementy scenografii stąd tym bardziej rzuca się w oczy zmarnowany potencjał.