Obejrzalem film dopiero wczoraj. Coż jako maniak Conana jestem zawiedziony, wiedzialem zeby nie nastawiac sie na ten film jakos szczegolnie bo pewnie bedzie to typowa kinowa amerykanska produkcja i jak zwykle sie nie pomylilem. Brakowalo temu filmowi duszy, esencji ktora towarzyszyla ksiazkom Howarda. Sa swietne plenery, fajne ujecia, niezla charakteryzacja, ale to za malo. Wszystko dzieje sie zbyt szybko, akcja jest zbyt chaotyczna, wyglada to jakby film byl krecony na raty , a sceny robione od srodka czy nawet od konca a dopiero potem montowane,nie wyglada to spojnie, nie ma tez tej specyficznej atmosfery ktora powinna towarzyszyc filmom fantasy, sytuacje ktore powinny budowac napiecie i caly klimat trwaja doslownie sekunde. Film nie ma nic wspolnego z ksiazka, czego sie spodziewalem od samego poczatku, sam Conan natomiast nie wypada zle ponadto ze jego dialogi ograniczaja sie do wrzaskow,jekniec i sporadcznych rozmow, brakuje mu lepszej definicji miesni,wyzylowania, ale kobietom powinno sie podobac,mnie jednak nie urzekl, nadal widzialbym w tej roli zupelnie inna bardziej brutalna wojownicza postac i przede wszystkim kogos kto cwiczy conajmniej kilkanascie lat bo to odbiloby sie na faktycznie barbarzynskim wygladzie, ten wyglada predzej na jakiego arabskiego pirata niz Barbarzynce.,ale zle nie bylo, napewno lepiej od Arnolda. Jego przyjaciel murzyn tez mnie nie porwal, wyglada jak wesoly kmiot ze wsi zamiast nubijski wojownik-barbarzynca.Akcja na statku faktycznie przypomina bardziej Piratow z Karaibow anizeli faktyczne opisy walk Conana na morzu wedlug Howardowskiego piora. Jedyne co mi sie podobalo to sceny plenerow, zajebista czaszka kuta w skale i kilka innych ujec,ale to za malo zebym mial miec ciary na plecach, niestety.