hipnotyzujący film. Bezbłędne dobranie kolorów, oszczędny, świetne ujęcia oraz moim zdaniem fantastyczny Sam Riley w roli głównej. Wszystko to połączone z muzyką Joy Division. Dla mnie 9/10
Zgadzam się z tym. Wciągający. Prawdopodobnie jeden z lepszych filmów biograficznych i muzycznych, jakich widziałam. Dla mnie 8/10 za trochę już przedłużający się koniec, ale i tak świetny jak dla mnie.
Dokładnie. Fantastyczny Riley i świetnie uchwycony temat: nie spiesz się z wyborem kobiety na życie, bo na właściwą trzeba poczekać, a przy tym sporo się naszukać, bez gwarancji, że się znajdzie :)...
I kapitalna pierwsza scena, w której zastanawia się nad sensem istnienia.
Poeci jednak chyba nie powinni się żenić, bo szybko się załamują prozą poślubną :)