...szkoda tylko, że filozofie i przemyślenia, które - każde z osobna - mogłyby stac się kanwą dla dobrych filmów, zostały upchnięte w jedną kupę. Kupę. Dosłownie.
Sztuka współczesna pełną gębą. Fuj.
To był stek pseudointeligenckich bzdur raczej. Filozofować jak widać można nawet o dupie rekina i splunięciu w kałużę;P
Dobrze że nie każdy to łyknie.
"Mam asymetryczną prostatę". To zdanie klucz do filmu który pokazuje jego głębokość.
Żal mi było nienajgorszych aktorów którzy mieli robić tylko za dodatek do Pattka (a sami stawali na rzęsach żeby "Cosmopolis" uratować), który nic a nic jak zwykle się nie postarał i wyrecytowywał swoje wersy z mniejszym uczuciem jak dzieciątka na przedszkolnym apelu. Można by go usprawiedliwiać na siłę, twierdząc iż taką miał rolę do odegrania, że Eric to zimny sku*wiel bez uczuć, tyle że Robcio prawie każdą swoją postać tak gra, więc nie przyjmuję takich głodnych usprawiedliwień.
Co ma zrobić jak braki w warsztacie, a biorą go do (s)hitów tylko ze względu na popularność.
Niech się lepiej weźmie za śpiewanie.