Juliette Binoche w "Cosmopolis"
"Cronenberg sfilmował rozpad rzeczywistości na niekompatybilne warstwy, które ze sobą
sąsiadują o krok. Ale sam w swoim filmie próbuje połączyć tak różne gatunki, jak thriller i
esej.
Robi to, co robił w kinie zawsze. Ale podobnie jak w >>Niebezpiecznej metodzie<< musi
zapłacić pewną cenę, udać grzecznego, żeby dotrzeć ze swoją kontrabandą do widza, który
przyjdzie na Pattinsona, na krew, na seks" (Tadeusz Sobolewski, GW)
Binoche była w tym filmie genialna, nie tylko dlatego, że jest dobrą aktorką ale grała postać najbliższą normalnym ludziom. Przynajmniej tak od połowy sceny z nią bo w pierwszej połowie działo się coś innego.:)