Zasnąłem gdzieś po pół godzinie i obudziłem się na ostatnie 15 minut. Nie polecam. Dodam fakt, że nigdy nie zdarzyło mi się usnąć na filmie z nudów.
Moja ocena to 2/10
Twoja ocena 2/10, dałeś 1/10, a w dodatku nawet filmu nie oglądałeś.
Skoro wystawiasz jakąkolwiek ocenę, to wypadałoby film zobaczyć w całości.
Jeśli się na nim nudziłaś, to znaczy, że jest dla niektórych za trudny.
Tylko dlaczego zaniżacie ocenę zamiast zostawić jej tym, którzy wiedzą o co w filmie chodzi...
on nie był trudny, tylko nudny. cronenberg umarł gdzieś pod koniec 80tych. i tyle
Bo skończyły się eksplodujęce głowy, ludzie-owady i mutacje?
Każdy artysta dojrzewa - Cronenberg w Cosmopolis pokazał tylko wizję autora książki - i zrobił to bardzo dobrze.
Nudno? Powtórzę się - nie zrozumiałaś filmu!
ekranizacja nie powinna być wizją autora książki, tylko wizją reżysera. film to nie książka
a nudny też z uwagi na aktorów. no czegoś więcej się spodziewałam, czegoś o wiele wiele ciekawszego
haha śmieszne...
Ocena filmu to subiektywne odczucia i nie zawsze niskie ocenienie filmu=nie zrozumieniem go.A ten film to sądząc po średniej pretensjonalny gniot.
Aaa, czyli też go nie widziałeś. Rośnie grono znawców kinematografii którym nie chciało się nawet oglądnąć filmu. Wyrabianie sobie opinii o filmie po ocenach (w większości nastoletnich miłośników "Sali samobójców" i "Zmierzchu") to nie jest dobry pomysł. Bo głównym "problemem" tego filmu jest bożyszcze nastoletnich serc Robert Pattinson. Gra nawet dobrze, stworzył ciekawą postać, ale jednocześnie ściągnął do kin tabuny dzieciaków dla których współczesna ekonomia i socjologia to czarna magia. Rozwinięcie idei rozbuchanej konsumpcji, postępującego elitaryzmu, a w konsekwencji utraty tożsamości i alienacji jednostki - o tym jest ten film. Nie spodziewaj się efektów specjalnych i akcji - skup się na temacie i zobacz ten film.
Nie oczekuję od tego filmu rozbuchanej akcji i efektów specjalnych.Czytałem recenzję,wiem czego się spodziewać.I nie jestem fanem Zmierzchu ;)
Co nie przeszkodziło Ci nazwać filmu pretensjonalnym gniotem sugerując się średnią zaniżoną przez gimbusów.
Sugerowałem się recenzjami i ocenami znajomych którzy mają bardzo dobry gust.I wątpie żeby ten film zaniżały gimby.Głosów wcale tak dużo nie ma,prawie 9 tyś. tylko.
Wspolczesna ekonomia? Gdzie Ty, misiu kolorowy, masz w tym filmie wspolczesna ekonomie?? Ona jest czarna magia tak dla gimbazy, jak i rezyserow tego filmu oraz Ciebie. Ludzie z kregow finansowych ogladajacy polnocnokoreanska telewizje w poszukiwaniu informacji? Szef MFW dajacy wywiad dla
polnocnokoreanskiej telewizji?? Ten sam szef MFW na dodatek zapowiadajacy upadek jednej z glownych swiatowych walut??? Upadek yuana, gdy bank centralny Chin dysponuje najwiekszymi na swiecie rezerwami dewizowymi????!!! Obalenie yuana przez indywidualnego miliardera, maluczkiego przy
skali calego panstwa?? Litosci, kto to wymyslil! Ty to nazywasz wspolczesna ekonomia? Chyba Ci sie sufitna leb zwalil. Cos tam sie scenarzystom obilo o uszy o tym, jak to Soros rozwalil Bank of England, o tym ze Korea Polnocna, Chiny i yuan sa trendy i zrobili to cos. Dalej tego gniota nie ogladalem.
No to się zagalopowałeś lemingu. Nie scenarzystom się obiło o uszy, tylko autorowi książki.
Poza tym polecam jeszcze raz oglądnąć film. To nie tylko dramat/thriller, ale również s/f. "Cosmopolis" posiada dzięki temu środki, których nie mają inne gatunki - może pokazać naszą rzeczywistość w krzywym zwierciadle i eksponować niektóre jej aspekty. Takie jak rosnące w siłę korporacje, azjatyckie tygrysy przyszłości (bo skoro Chiny są nimi dzisiaj, to dlaczego KRLD nie może być w przyszłości?), postępujący elitaryzm i Więc wątek ekonomiczny w "Cosmopolis" traktowałbym jako środek przekazu, a nie powód do czepiania się filmu.
Tylko gdybyś nie należał do tych czepiających się wszystkiego maluczkich polaczków-malkontentów to nie miałbyś takiego avatara, prawda?
SF? W takim razie ja powinienem być zachwycony, bo jak dotąd żadne SF mnie nie uśpiło - a tu taka niespodzianka! Aktor o twarzy z plastiku grający w plastikowym filmie, gdzie kamera nie opuszcza ani na minutę przez pierwsze minuty (potem - puf! - limbo, więc nic nie pamiętam) plastikowej limuzyny - o nie, nie dam sobie wmówić, że jeśli gimbaza wielbi Patisona i nie wielbi tego filmu, bo jest w nim za mało tego, z czego, huhu, zasłynął Patison, to każdy przeciwnik "Cosmopolis" staje się automatycznie częścią gimbazy. Nie. Jest inteligentnym człowiekiem, który ziewa, jak na ekranie widzi pokaz slajdów zamiast filmu.
Mnie uśpili "Faceci w czerni" :)
Dawno, dawno temu, jeszcze z VHSu miałem od kumpla, zasnąłem po góra 10 minutach.
Tego nie oglądałem w całości, bo po prostu nie dałem rady, zaliczyłem raptem kwadrans.
Nuda.
Film okazał się nudny nie z tego względu że jest niezrozumiały lecz dlatego iż fabuła w nim jest po prostu słaba i wlecze się bez celu. O nic tam nie chodzi, nic z niczego nie wynika. Poszczególne sceny można równie dobrze losowo poprzestawiać a film i tak nie straci sensu, którego z resztą tak na prawdę nie ma.
I jak tu się dziwić że mamy dość tępe społeczeństwo i coraz gorszą młodzież!
Film jest Hipnotyzujący
Moim zdaniem Cronenberg nie skończył się w latach 80tych, później też nakręcił dobre filmy, ale to rzecz gustu. Moim zdaniem David zwyczajnie 'dojrzał', poszedł dalej, nie zamkną się w swoim stylu (jak np Tarantino), za każdym razem stara się zrobić coś nowego, innego, eksperymentuje, sprawdza sam siebie i widzów, raz mu wyjdzie a raz nie. Tu wyszło tak sobie, moim zdaniem błąd w obsadzie głównego bohatera. Niby Pattinson pasuje do roli. Zimny, bez wyrazu, powierzchowny, ale z drugiej strony jest to tak naprawdę film przede wszystkim na jednego aktora, a film rządzi się swoimi prawami. Skoro cała akcja dzieje się w jednym miejscu, i cały czas obserwujemy jednego bohatera to aktor obsadzony w głównej roli powinien mieć więcej charyzmy, ekspresji, tak żeby widz miał powód wysiedzieć przed ekranem do końca. Ale niestety, zatrudniając tego gościa myśleli tylko o pieniądzach które może dla nich zarobić gwiazda. Cronenberg po części się sprzedał i dał dupy producentom...
Przez zaniżoną ocenę niemal nie obejrzałem tego filmu. Tak to już jest na tym filmwebie że proste filmy, zwłaszcza komedie romatyczne i tak zwane kasowe hity oscarowe mają wysokie oceny. Wielka szkoda że ludzie którzy mienią się kinomaniakami nie chcą sięgać dalej i się rozwijać. Świat odbiorców kina w Polsce jest bardzo podzielony na tych którzy chodzą do kina bardzo często i zawsze z wiadrem popcornu oglądają film który przyciągnął ich trailerem. Oraz na tych którzy w tematyce siedzą głębiej, uważnie dobierają filmy na które chodzą. Częściej oglądają dobry film na TVP Kultura niż w kinie, bo niewiele kin serwuje kino inteligentne i głębokie.
Co do samego Cosmopolis, film mi przypominał Holy Motors i zupełnie nie przypominał innych filmów Cronenberga. Dodam również że z całej twórczości reżysera był jednym z bardziej przyswajalnych dzieł. inne filmy Cronenberga są oceniania zdecydowanie wyżej bo powstały zanim powstał filmweb i oglądali je tylko Ci którzy chcieli. Dzisiaj filmy są bardzoej dostępne, dużo ludzi ogląda za darmo więc nie przepuszcza niczego co wchodzi do kin. Moim zdaniem w przypadku Cosmopolis dystrybutor popełnił błąd. Gdyby film ten był emitowany w kinach studyjnych miałby wyższą ocenę, dowiedzieliby się o nim tylko Ci którzy powinni.
oglądaliście film nie czytając uprzednio Don DeLillo ?????? Oooooo !!!!!!
a.............no to nie dziwi mnie ziewanko :)))
Nie rozumiem jednej rzeczy - widzę w filmie przesłanie, rozumiem co miał na myśli reżyser, ale przykładowo nie zgadzam się z nim. Czy to znaczy, że nie jestem inteligenta? Gusta są różne, do niektórych przekaz dociera, do innych nie. To nie kwestia rozwijania się, jak to ująłeś, tylko zwyczajnych różnic między ludźmi.
Osobiście uważam, że film jest dość słaby; filozofować można w książkach, a film, moim zdaniem musi mieć jakąś w miarę trzymającą się kupy, historię. Cosmopolitan... Czy tam wogóle była potrzeb apatrzenia na ekran? Nie za bardzo. Był niemalże audiobookiem. Cosmopolitan, tak samo jak "Portret Doriana Greya" nie powinien być nigdy ekranizowany. Książka jest dobra, od razu wiadomo co autor miał na myśli i nie potrzeba wrzucać bohaterów w żadną konkretną akcje. Mogą siedzieć na sofie i gawędzić, a wciaż czyta się wspaniale. Ale film... to jednak, mimo wszystko film :) Powinno coś się tam dziać, żeby wogóle był sens oglądania.