Czy w kolejnym horrorze musi być zakonczenie klasy Z? Film nie aspirujący do Bóg wie czego, ot takie średniak z plusem do obejrzenia, zastanawiałem się nad 6/10, a tu taki tani klops na koniec, tysiąckrotnie przerobiony scenariusz "zaskoczenie w ostatniej scenie, gra jeszcze nie skończona". Co myślał reżyser/ scenarzysta? "Jak damy takie hiper niespodziewane zakończenie, to na sequel ludzie rzucą się do kin"? Film powinien się zakończyć w momencie umawiania się sióstr z ojcem, bez żadnych "updatów". Niesmak pozostał, jak po fatalnej końcówce piwa, 3 razy pomyślę czy pójść na sequel gdy wejdzie do kin.