Dobry film, piękny wizualnie, świetny klimat, nie jest bardzo straszny - w zasadzie to, tak jak ktoś wspomniał, gotycki romans z wątkami duchów. Jednak druga połowa, a bardziej im zbliża się koniec - tym gorzej. Nie będę zdradzać zakończenia, ale potem jest przerysowany, przesadzili i to psuje odbiór.
A tak to "Crimson" kojarzy mi się książkami Zafona - "Cień wiatru", "Marina". Klimat przypomina na początku "Kobietę w czerni", a potem momentami "Kill Billa" i niestety "Ze śmiercią jej do twarzy". Po genialnym "Labiryncie Fauna" po del Toro spodziewałam się jednak więcej.