Dwie największe sieci kin mają razem 484 ekrany w Polsce. Na żadnym z nich nie jest wyświetlana Cristiada. Czyżby katolicy pokazani w pozytywnym świetle byli nie do przyjęcia? Nie ma miejsca na ekranach dla Cristiady, jest natomiast dla takich jak: Martwe zło, Ostatni egzorcyzm-część2, Święta czwórca(obrazoburcza już w tytule - patologia dla starych), Spring Breakers(patologia dla młodych)...
W trzeciej największej sieci kin - Helios mającej 166 ekranów, Cristiada wyświetlana jest tylko na 7 ekranach. Nie dziwi już fakt, że godziny projekcji są przeważnie wczesne, najpóżniej 19. W całej Polsce tylko 24 kina wyświetlają Cristiadę, wliczając tak wielkie aglomeracje jak Nowa Dęba, a wyłączając np. Poznań. Termin - premiera kinowa - nabiera nowego znaczenia...
To nie czasy na rozsiewanie religijnej propagandy, ciemne wieki średniowiecza oficjalnie opuściły tę krainę (przynajmniej większość jej zakątków) pomimo tego niektórym tęskno do czasów powszechnej dewocji i zabobonu, takich należy kierować na bliski wschód - eden religijnych fanatyków.
Aż żal patrzeć ile tutaj religianckich idiotów, którzy wszędzie widzą spiski, agentów, żydów, lewaków i nie wiadomo co. Chyba najbardziej byliby ukontentowani gdyby Crisitadę puszczali we wszystkich telewizjach 24/h przeplataną mszami i widowiskami z palenia heretyków na stosach. Straszne co się stało z częścią społeczeństwa,
Aż żal patrzeć ile tutaj ateistycznych chamów, którzy wszędzie piętnują wiarę, autorytet, cnotę i nie wiadomo co. Chyba najbardziej byliby ukontentowani gdyby propagandę lewaków puszczali we wszystkich telewizjach 24/h przeplataną zebraniami Partii, rozbijaniem pokojowych Marszów Niepodległościowych i widowiskami z prowokacji niemieckich antifierów sprowadzonych pzrez Krytykę Polityczną. Straszne co się stało z częścią społeczeństwa - twierdzą. Gdyby mogłi, to by ją mordowali jak to robili ich dziadowie i ojcowie.
Wiara autorytet i cnota czego? Kościoła? A co się przez nią przejawia - Pieronek, mówiący że pedofilia to namiętność, czy Sławoj "Flaszka" Głódź, mówiący że Cicolina to elegancka kobieta? Może porównywanie dzieci z in-vitro do frankensteina czy ukrywanie pedofilów? Może mi wytłumaczysz?
"Chyba najbardziej byliby ukontentowani gdyby propagandę lewaków puszczali we wszystkich telewizjach 24/h przeplataną zebraniami Partii, rozbijaniem pokojowych Marszów Niepodległościowych i widowiskami z prowokacji niemieckich antifierów sprowadzonych pzrez Krytykę Polityczną"
Nie wiem czy wiesz ale ci obrońcy słowa i wolności z ONR to dobrzy koledzy nazioli z NPD, którzy powywieszaliby wszystkich polaków w Niemczech gdyby doszli do władzy. A kto bierze udział w blokowaniu marszy tych antypolskich nazistów? Tak, tak - ta krwiożercza antifa.
"Straszne co się stało z częścią społeczeństwa - twierdzą. Gdyby mogłi, to by ją mordowali jak to robili ich dziadowie i ojcowie."
Mordowanie innych to wasza domena - czy to stalinowcy czy naziole czy kościoł. My "lewaki" się w to nie bawimy.
Nnorm gadasz same pierdoły ONR nie ma nic wspólnego z NPD, wyciągasz żenujące wypowiedzi wycięce z kontekstu. ONR to ruch wywodzący się z Polski i jej tradycji nie mający nic wspólnego z ruchami zagranicznymi. To antifa wspierała się niemieckimi anarchistami blokując patriotyczny i pokojowy Marsz Niepodległości.
jak czytam posty przeciwników Cristiady, to zwykle są to po prostu przeciwnicy religii, a nie filmu jako takiego. Ponadto ich wypowiedzi to czysta demagogia i brak jakichkolwiek argumentów, przeplatana głupotami i zniekształceniami faktów. Mylenie ONR z NPD zakrawa na kpinę. Ciekawi mnie na podstawie jakich badań naukowych Nnorm doszedł do swoich wniosków. Miło byłoby też, gdyby np. powołał się chociaż na jakieś źródło.
Tylko tyle przykładów podały ci media ? Koleś styczności pewnie nie miał z żadnym księdzem pedofilem/pijakiem/dewiantem, ale media ładnie mu w główce wykreowały dzisiejszego księdza. Tak, powiedz teraz nam wszystkim jak widzisz klechę to z czym ci się on kojarzy? Tak, brawo. Tak zostałeś zaprogramowany, żeby ci się kojarzył właśnie z pijakiem, pedofilem, seksoholikiem i kolesiem lecącym tylko na kasę. No ale się i tak do tego nie przyznasz.
"Aż żal patrzeć ile tutaj religianckich idiotów, którzy wszędzie widzą spiski, agentów, żydów, lewaków i nie wiadomo co."
Hmm.... jeśli żadne multikino czy cinema city nie wyświetlają tego filmu, to jak myślisz, dlaczego osoby wierzące mówią o spisku? Dlaczego w mediach ciągle mówią jedynie o jednostkowych przypadkach księży, którzy popełnili jakieś wykroczenie, coś przeskrobali, a właściwie od paru lat nigdzie nie można znaleźć w głównych mediach żadnych pozytywnych wiadomości ? Ale to tylko spiski katolów, ciemnogród, który wierzy w zabobony... cnota, pokora, szacunek, miłość czy tradycja, historia, wiara...pffff CIEMNOGRÓD!!!!!!!!!!!! Polska G.
Powiem jedno. Internet ma wiele pozytywnych w sobie aspektów, ale jest jeden - nienawiść i to zgubi ludzi.
Akurat moja parafia to istna sodoma i gomora, poza tym wiem z opowiadań moich znajomych czy rodziny, że i u nich nie jest lepiej. Jeżeli już zachaczamy o media to nie muszę włączać TVN-u czy czytać wyborczej aby widzieć kompromitujących się księży. Mogę poczytać frondę, posłuchać RM albo pooglądać jakieś debaty w których biorą udział księża. Jak widać to chyba Ciebie ktoś zaprogramował abyś wmawiał wszystkim innym zaprogramowanie (ach rekurencja...).
U mnie w Heliosie są dwa seanse dziennie, więc nie wiem w czym problem. Na świecie kręci się miliony filmów (w tym pro-katolickich) i nie wiem dlaczego akurat na ten jeden miał się uwziąść. Znowu jakaś spiskowa teoria wyssana z palca.
A ja mieszkam w Krakowie i kino, w którym mogłabym oglądnąć ten film, mam 3 godziny drogi od domu (bo przy pomocy MPK). Podczas gdy dwa wielkie kina, ledwo półgodziny jazdy, nie wyświetliły tego filmu ani razu.
Adresu Ci nie podam, ale to od centrum daleko. Kraków jest rozległy, wiesz? Muszę iść do najbliższego przystanku 20 minut, potem czekać na tramwaj, przejechać kawałek, przesiąść się (i przypuszczalnie znowu czekać), jechać kawał drogi, iść z przystanku do kina. Gdybym miała samochód, czas by się skrócił ze trzy razy, ale nie mam. I to nie zmienia faktu, że dwa wielkie kina, do jednego z których mam łatwy dojazd autobusem, a do drugiego jest kilka różnych tramwajów, nie puszczają tego filmu ani razu, ale za to wyświetlają do znudzenia inne, wyjątkowo idiotyczne produkcje.
Cóż...przez sześć miesięcy pokonywałem drogę z samego końca Prokocimia pod kino Kijów. Autobusem. W 20 minut.
To samo było z filmami takimi jak "Żniwa" czy "Całkiem inny Weekend". Wtedy jakoś nie było tak strasznego rabanu, że dyskryminacja i spiski.
Sorry za podwójny post... nie wiedziałem, że właściwie nie da się ich edytować.
Cóż...przez sześć miesięcy pokonywałem drogę z samego końca Prokocimia pod kino Kijów. Autobusem. W 20-30 minut.
To samo (mała dostępność) było z filmami takimi jak "Żniwa" czy "Zupełnie inny Weekend" czy nawet "Tajemnica Brockeback Mountain". A teraz podnosi się straszny raban, że dyskryminacja i spiski... I że podobno "liberalne filmy" mają lepiej i są wpychane na siłę.
Ależ są. Jak się pójdzie dwa miesiące po premierze wielkiego filmu, na sali pustki (tak miałam, jak poszłyśmy z koleżankami na ostatnią część "Harry'ego Pottera" - byłyśmy same), a mimo to wciąż go puszczają. Tymczasem Cristiady nie wyświetlą ani razu. Nie oczekuję wiele, ale choć jednego seansu w weekend, kiedy spokojnie mogłabym oglądnąć.
Mój drogi, wręcz przeciwnie. W dzisiejszych czasach ludzie wręcz tęsknią za Bogiem i Jego miłością. Niestety, lecz wielu z nich, pomimo swej tęsknoty, nie chce Boga albo nie chce Go nawet poznać.
Ja chcę Boga poznać,ale On nie chce mnie.Może stałbym się wierzącym wtedy.Żeby nie było jestem agnostykiem,nie ateistą.
Bóg wysyła różne znaki o swojej obecności. Wiem, że jest trudno uwierzyć (bo sam kiedyś byłem obojętny religijnie), ale na Boga trzeba się po prostu otworzyć. Są różne znaki, które Pan Bóg przesyła. Z tych najważniejszych są to przede wszystkim: sakramenty (m.in. Komunia św. i spowiedź), wspólnota Kościoła, historia zbawienia, Pismo Święte, święci i inni ludzie Kościoła, cuda, mistycy itd.
Z Panem Bogiem jest jak z najukochańszą osobą. Jego się nie pojmuje rozumem, ale miłością. Swojej żony nie stara się mąż rozpracować na części pierwsze, tylko ją najzwyczajniej kocha. Owszem, można Pana Boga w pewnym stopniu poznać rozumowo, ale należy pamiętać, że on jest tajemnicą i wszystkiego się nie dowiemy (przynajmniej tutaj na Ziemi).
Pan Bóg szanuje również wolną wolę człowieka, przez co nie traktuje go jak marionetkę, która mogła za jego sprawą sama do niego przyjść. On chce, aby człowiek sam Go wybrał i daje mu różne sygnały, świadczące o jego obecności.
Jeżeli szukasz odpowiedzi na różne pytania, to możesz je oczywiście znaleźć. Jest literatura dostępna w bibliotekach, czy księgarniach katolickich, ale są też portale internetowe (np. wiara.pl czy katolik.pl). Polecam wysłuchać konferencji dostępnych w internecie w mp3 głoszonych przez różne osoby Kościoła np. ks. Piotr Pawlukiewicz, ks. Mirosław Maliński, ks. Marek Dziewiecki, Jacek Pulikowski, o. Jacek Salij itd. Poruszają w nich ważne tematy o sprawach wiary oraz odpowiadają na ważne pytania (wykłady te są bardzo ciekawe, więc polecam jeszcze raz).
Nie ważne moje zdanie, ważne co następuje i poprawia jakość egzystencji ogółowi. Prywatyzacja religii ma dobry wydźwięk dla samych zainteresowanych, ponieważ potrafią mocniej utożsamić się z wybraną filozofią życia a reszta osób, które nie aprobują religijności ma spokój od bigoterii panoszącej się gdzie popadnie i narzucania praw religijnych.
Jak Twoje zdanie nie jest ważne, to po co się wypowiadasz. Duch Dziejów mówi przez Ciebie zapewne, Panie Kolego. Ale masz rację, nie jest ważne Twoje zdanie, my bedziemy myśleć samodzielnie, a nie jak ideolodzy Twojego pokroju sobie ustalą.
W przypadku chrześcijaństwa, czy islamu nie można mówić o prywatyzacji religii bo to jest już jej ograniczanie. Te religie mają nakaz misyjny. Wolność wyznania wg konstytucji nie polega tylko na tym, że każdy wybiera sobie religię. Może ją również uzewnętrzniać w tym publicznie i jej nauczać.
W przypadku interpretacji wolności wyznania w taki sposób (jak powyżej) dopuszczalne powinno być kwestionowanie i komentowanie (także krytyczne) wszelkich poglądów i nauk religijnych, które dla co rozsądniejszego człowieka często są absurdalne i nieludzkie.
W chwili obecnej, każda krytyczna analiza odbierana jest jako atak na kościół i/lub obraza 'uczuć religijnych', czymkolwiek one są, wszak jak dotąd nikt nie podołał temu aby konkretnie zdefiniować istotę tychże 'uczuć'.
Jakby każdy 'religijny posłaniec' liczył się z tym, że jego publiczne wystąpienia mogą zostać odrzucone a ponad to wyśmiane czy skrytykowane i w przypadku nieprzychylnego odbioru jego treści nie robiłby z tego awantury, nie obrażał się i nie odgrażał się eternalnymi karami to nie miałbym nic przeciwko aby każdy mógł sobie tworzyć akcje wg własnego widzimisię, pod warunkiem, że będzie gotowy na reakcję innych.
"Prywatyzacja" ateizmu byłaby pożądana. Niech ateiści niczego nie narzucają katolikom. Niech nie bredzą o "neutralności światopoglądowej", bo takowej nie ma i chyba nawet najgłupszy ateista nie będzie twierdził, że ateizm jest światopoglądowo neutralny. Dlaczego ateista zabiera głos na temat katolickiego filmu? Co cię on obchodzi? Zapewne boli sam fakt jego powstania i pokazania prawdy o ateistycznej "tolerancji", co?
Kolejna porażka, ponieważ nie jestem ateistą :p
Wyobraź sobie ścianę budynku w miejscu publicznym (np. urzędu miasta), na której wisi symbol jednej religii, koło tej ściany przechodzą na co dzień ludzie o różnych poglądach i wyznaniach. Co mogą sobie pomyśleć na temat tego, że widoczny jest wyłącznie jeden symbol? Jawna dyskryminacja wszystkich środowisk nieutożsamiających się z akurat prezentowanym symbolem, ponieważ symbole, które ich łączą zostały pominięte. Jest to oznaka pogardy wobec inności i narzucania jedynej 'słusznej' ideologii.
Druga sytuacja, na tej samej ścianie wiszą symbole wszystkich oficjalnie zarejestrowanych religii i organizacji światopoglądowych, jak taka sytuacja ma się do tej powyżej? Czy można powiedzieć, że ktoś został pominięty, że jego pogląd się bagatelizuje i umniejsza wagę jego wyboru? Czy można zarzucić którejś opcji próbę zawłaszczenia przestrzenią publiczną?
I na koniec trzecia sytuacja kiedy na ścianie nie wywiesza się żadnego symbolu, ponieważ dba się o poszanowanie każdego poglądu, unika się celowej lub niecelowej propagacji danej religii w myśli, że wszystkie są względem siebie równe, i nie jest to miejsce na tego typu manifesty, ponieważ wskazanymi miejscami dla symboli religijnych są miejsca tzw. 'sacrum'. Czy wg. twojej opinii to już propagowanie ateizmu? Czy niewspominanie w wieczorynce o aspektach religijnych również jest oznaką narzucania ateizmu? Czy chodząc do marketu nieoznaczonego jakimkolwiek symbolem religijnym uważasz, że znajdujesz się w ateistycznym sklepie?
Twój porządek rozgraniczania sfer jest bardzo upośledzony, naznacz swój komputer bo jeszcze okaże się, że używasz ateistycznego sprzętu...
Jedna mała uwaga. Zakładasz, że ludzie muszą być rozdrażnieni na widok odmiennego symbolu. Wyobraź sobie, iż na wielu blokach wiszą różne symbole. Na każdym jeden. Nikt nie walczy o to aby obok już wiszącego pojawił się jeszcze jeden. Z jakiej racji uważasz, że jedyną możliwą reakcją na widok jakiegokolwiek symbolu religijnego jest rozdrażnienie inaczej myślących?
Zaczynasz drążyć subiektywne odczucia poszczególnych jednostek, jest to to na tyle niekonkretny wskaźnik ponieważ aby uzyskać rzetelne wyniki należałoby przebadać pod tym kątem ogół społeczeństwa, aby podważyć zasadność Twoich uwag (o rzekomej obojętności na widok symboli religijnych) wystarczyłaby jedna osoba, dla której kwestia prezentacji takich symboli nie byłaby obojętna aby zdyskredytować Twoje założenie. Jak wiadomo z doświadczenia, takich jednostek jest więcej aniżeli jedna. Dla zachowania obiektywnej sprawiedliwości co najprościej zrobić: wywiesić wszystkie możliwe symbole różnorakich opcji światopoglądowych czy zdjąć ten, który dotychczas był bezzasadnie faworyzowany i nie wyszczególniać w miejscach dostępu publicznego żadnych ideologicznych symboli?
Jedno jest pewne - masz inne zdanie, widzisz inne rozwiązania, co innego traktujesz jako istotne. Chcesz zakazów zamiast autentycznego pogodzenia. A co z symbolami noszonymi na sobie? Czy jesteś pewien, że następnym krokiem nie będzie postulowanie o unikanie okazywania symboli w przestrzeni publicznej - na ulicy, w Oczywistym jest, iż komuś coś przeszkadza. Ważniejsza jest odpowiedź dlaczego kogoś to drażni, niż podążanie za tymi emocjami. Dla człowieka, który osiągnął zrozumienie różnorodność nie stanowi przeszkody. Jest naturalna. Jeszcze raz: należy się zastanowić nad przyczynami rozdrażnień, nie poddawać się im. W przeciwnym wypadku możemy któregoś dnia obudzić się wszyscy w jednakowo szarych ubraniach ze względu na kilku, którzy mają awersję o kolorów. czyż nie?
W takim wypadku odpowiedz sobie na pytanie gdzie ta różnorodność na Polskiej ziemi? Może stąd wynika rozdrażnienie o którym wspominasz? Jakby była różnorodność nie byłoby rozdrażnienia, natomiast skoro rozdrażnienie występuje różnorodności brak... I masz przyczynę ;)
Czyli wracamy do punktu wyjścia. Wg ciebie nie ma innego wyjścia, jak być rozdrażnionym z powodu odmienności. Pewnie za chwilę powiesz, iż to naturalne zachowanie zaobserwowane również wśród małp. Zapytam jeszcze raz: Czy możliwa jest oprócz rozdrażnienia inna reakcja na odmienność? Czy wyobrażasz sobie koegzystencję bez wzajemnego zwalczania? I moja jedna uwaga. Słuchając tekirj argumentacji podpowiadasz, że w przyszłości należy się spodziewać następnych restrykcji, p których pisałem. Np zakazu prezentowania symboli na ciele - medaliki, krzyżyki. Na czy więc twoim zdaniem polega konstytucyjna wolność wyznania?
Musisz się zdecydować na różnorodność (2 wpisy wyżej) lub odmienność (której używasz już wpis wyżej), ponieważ zaczynasz używać tych określeń zamiennie a to jednak spora różnica czy mówimy o różnorodności symboli czy odmienności symboli.
Wprowadzanie różnorodności byłoby dobrym rozwiązaniem, oczywiście w drodze poszanowania każdej opcji, aby nikt nie poczuł się pominięty.
Natomiast odmienność w sensie tolerancji odmiennego symbolu prezentowanego jako jedyny w przestrzeni publicznej jest dyskryminacją pozostałych, które nie zostały upublicznione na wzór tego który został upubliczniony.
O restrykcjach prywatnie noszonych symboli się nie wypowiadałem, dlatego zdumiewa mnie teza, którą formułujesz bez odpowiednich przesłanek.
Jeżeli ktoś ma ochotę nosić w formie łańcuszka, kolczyka, przypinki, naklejki, tatuażu czy w jeszcze innej formie swego rodzaju 'upiększenia', jakikolwiek symbol to jego indywidualna sprawa i nie zamierzam ingerować w prywatne wybory biżuterio - galanteryjne.
Natomiast wciąż nie odpowiedziałeś na pytanie: "Dla zachowania obiektywnej sprawiedliwości co najprościej zrobić: wywiesić wszystkie możliwe symbole różnorakich opcji światopoglądowych czy zdjąć ten, który dotychczas był bezzasadnie faworyzowany i nie wyszczególniać w miejscach dostępu publicznego żadnych ideologicznych symboli?
Widzę, że rozmowa się nie klei. Twoje rozwiązania zakładają tylko jedną ewentualność, o której wcześniej mówiłem. Prosiłem abyś to wyjaśnił, ale bez skutku. Mianowicie, iż jedyną możliwą reakcją na widok innego niż twój symbolu pojawia się rozdrażnienie. Czy zastanawiałeś się nad tym, czy to właściwa reakcja? To znaczy czy wziąłeś pod uwagę, że można przejść obok jakiegoś symbolu nie mając żadnych negatywnych emocji? Wiesz, zawsze spotkasz kogoś, kto ma inne zdanie niż twoje. Są marsze Kaczyńskiego, marsze Komorowskiego, marsze Millera, marsze Palikota. Nie istnieje jedna opcja, gdyż istnieje różnorodność przejawiająca się w odmienności obranych poglądów na siebie i świat. Masz dwa rozwiązania. Możesz dążyć do ograniczenia innych niż tobie miłe zachowań, albo zaakceptować istnienie różnorodności jako naturalnej. Moim zdaniem w tym leży sedno sprawy, nie w folgowaniu awanturniczym zachowaniom tylko dlatego, że są.
Z jakiego powodu uczepiłeś się sfery emocjonalnej? Abstrahując od niej podejdź do problemu od strony obiektywnej oceny sprawiedliwości, co jest bardziej uprawnione z perspektywy poglądu społeczeństwa, ekspozycja tylko jednego symbolu, wszystkich dostępnych czy żadnego?
Sfera emocjonalna jest jak najbardziej tak samo ludzka jak racjonalna. Akceptowanie różnic to nie eliminacja ich lub ich oznak z obszarów wspólnego życia. Żebyśmy si dobrze zrozumieli. Likwidacja jakichkolwiek symboli, to niwelowanie skutków nietolerancji. Tolerancja to dopuszczanie do występowania odmiennych poglądów i traktowanie tego jako naturalnego stanu rzeczy. W obecnym stanie rzeczy - tj zaostrzenia sporów wokół symboli religijnych - może rzeczywiście lepiej nikogo nie drażnić i ugiąć się pod presją. Jednak my, jak mi się wydaje rozmawiamy aby dotrzeć do prawdziwych źródeł konfliktu. Uprzedzenia może i były od zawsze, ale żyjemy w czasach, gdy człowiek może na podstawie historycznych faktów przewidzieć ewentualne skutki postępowania. Z mojego punktu widzenia, zgodnie z zasadami humanizmu powinniśmy nauczyć się akceptować różnice zamiast je zwalczać lub czynić niewidocznymi. To wyzwanie - wiem. To również moje zdanie i zdaję sobie sprawę, iż m twoje może się różnić zasadniczo. Każdy z nas ma prawo do posiadania własnych poglądów i opinii. Dzięki za twórczą dysputę i pozdrawiam
Co w tym złego? Filmy które są lewacką propagandą jak Raj:Wiara(W magazynie "Film" Tomasza Raczka RW dostał 4 gwiazdki, stronę dalej Cristiada - 1 gwiazdkę) są w porządku, są ambitne i z "wartościowym przesłaniem", poruszające istotne problemy społeczne jak np. nietolerancja w stosunku do gejów, ale filmy które są prawicową propagandą są już złe, ciemne i nieakceptowalne. To jest największa paranoja.
Socjaldemokraci tyle chrzanią o równości i uszanowaniu praw mniejszości, ale kiedy przyjdzie co do czego widać że ich "tolerancja" jest skierowana tylko do określonych grup.
Nie chodzi o to żeby puszczali tylko "Cristiadę" ale żeby ci podludzie-katolicy którzy byliby tym filmem zainteresowani mieli możliwość na niego pójść. Kilka Heliosów puszcza Cristiadę (np. w Sosnowcu) ale nie dlatego, że ich dyrektorzy są "mocherowymi beretami" tylko dlatego, że po licznych telefonach doszli do wniosku, że to im się opłaca (wiem bo kolega pracuje w Sosnowcu).
To Kościołowi Katolickiemu zarzuca się, że narzucają swój światopogląd na siłę innym. Tymczasem lewica robi DOKŁADNIE TO SAMO, ale tego już nie widzi. Jak ten film jest niezgodny z twoim światopoglądem to na niego nie idź, a nie zabraniaj innym go oglądać.
Filmy Szumowskiej to antykościelna propaganda - one są puszczane w kinach. Jeżeli te filmy można zobarczyć to czemu nie można tych prokościelnych? Ja tam jej nie zabraniam kręcić tych gniotów.
Tolerancja nie może zakładać tylko poszanowania praw mniejszości przy jednoczesnej dyskryminacji i prześladowaniu większości. Coś tu jest nie tak.
Czemu lewiznę można zobaczyć w kinie, a drugiej strony medalu już nie? Czemu w TV publicznej mamy 24h na dobę robioną wodę z mózgu, a z katolickich mediów robi się oszołomy i blokuje się im dostęp do odbiorców? Niestety, ale religia Chrystusowa prowadzi po prostu do PRAWDY, a ta ani się dobrze nie sprzedaje, ani nie jest specjalnie atrakcyjna... Przynajmniej dla ludzi, którzy mają zamknięta serca i umysły, a zamiast modlitw do Boga, wolą nawoływać do mamony, do dziwek, do władzy, do zazdrości, do nierządu i tak aż do piekła. Niestety szatan istnieje i przemawia przez ludzi, którzy fundują nam namiastkę piekła już tu na ziemi. W kinematografii i w sztuce w ogóle widać to doskonale. Schodzi ona na psy od momentu wejścia w życie popkulturalnej manipulacji bezradnym człowiekiem.
Cóż za surrealistyczny bełkot, pełno bzdurnych tez, niepopartych żadnymi przykładami.
Wyjaśnij też co rozumiesz za pojęciem "PRAWDY" bo skoro wielkimi literami napisane to znaczy, że musi być coś istotnego. Co to jest ta 'PRAWDA'?
Polecam, lektura tematów dobrze przebadanych przez naukowców jest ogromna, oto przykłady:
http://www.fakt.pl/Cud-w-Sokolce-bedzie-wystawiony-,artykuly,115506,1.html
http://www.youtube.com/watch?v=-i_WPq5oP-4
http://www.youtube.com/watch?v=KaIJtzyVV20
http://www.youtube.com/watch?v=joJQ_ZnqC2w
Wszystko co przytaczasz jest wyłącznie tworem życzeniowym lub naciąganą interpretacją.
1. Rzekomy 'cud' w Sokółce to nic innego jak działanie bakterii Serratia marcescens, znanej także jako pałeczka krwawa.
Przykład tego 'cudu' obrazuje z jak niehigienicznymi pokarmami katolicy mają do czynienia w kościołach.
"Serratia marcescens - to łacińska nazwa pałeczki krwawej, zwanej też cudowną. Bakteria ta wytwarza czerwony pigment i posiada zdolność wzrostu na pieczywie, a hostia to przecież rodzaj pieczywa. Zamoczona w wodzie i zamknięta w tabernakulum hostia była idealną pożywką dla tej pospolitej bakterii.
Rośnie podobno na węglowodanach. Na przykład na chlebie. Czyli na hostii też mogła się rozmnożyć. Oczywiście nie wzięła się tam znikąd. Jak mówi "SE" inny naukowiec, taka bakteria cudowna mogła znaleźć się na hostii na przykład z rąk księdza. Jest ona bowiem dość popularna. Powoduje zakażenia dróg moczowych, głównie u mężczyzn."
Ksiądz idzie się odlać, następnie zakażonymi bakteriami rękoma podaje ludziom wafle bezpośrednio do ust - obrzydlistwo!
Zobacz:
http://www.pardon.pl/artykul/9985/serce_chrystusa_znow_sie_przemienilo_w_zwykle_ bakterie
https://www.facebook.com/notes/polska-nie-jest-państwem-wyznaniowym/cud-czy-brud -czyli-hostie-wcale-nie-takie-krwawiące/290001694444846
2. Całun turyński nie jest oficjalnie przyjęty jako autentyk nawet przez sam Kościół, to jedno, a po drugie w jakim stopniu kawałek szmaty ma uzasadniać istnienie boga? Nadinterpretacja i zbyt daleko idące wnioski bez należytych przesłanek. Żaden wizerunek, czy to na materiale, obrazie nie jest dowodem na to, że postać widniejąca na nim ma cechy boskie.
3. Odnośnie filmiku: "Dowody na istnienie Boga i życia po śmierci"
W dzisiejszych czasach nie odnotowuje się 'cudownych' uzdrowień, których nie można by wyjaśnić w sposób inny aniżeli za sprawą ingerencji sił nadprzyrodzonych. Dlaczego wszystkie takie zdarzenia są relacjami osób trzecich i to zazwyczaj z zamierzchłych czasów kiedy zabobon gonił zabobon? Po pierwsze historie te opierają się na propagandowych legendach, które miały być swego rodzaju 'dowodem' na prawdziwość jakichś religijnych 'prawd' - bredni. zazwyczaj historie te są skandalicznie słabo udokumentowane nie wspominając o jakichś rzeczowych dowodach na potwierdzenie swojej prawdziwości. Co mi z tego, że ktoś napisał, że ktoś jemu powiedział, że ktoś inny słyszał...? Nie ma to absolutnie żadnej wartości poznawczej i nie jest dowodem na cokolwiek.
Że nie wspomnę o psychicznych oszustach, samo okaleczających się, brudnych szybach i obszczanych murkach, na których wierni widzą 'święte' postaci, brudnych 'płaczących' figurkach, 'prywatnych objawieniach' i 'opętaniach' wynikających z zaburzeń psychicznych, śmierci klinicznej która jest naturalnym procesem pracy mózgu i wielu innych 'rewelacjach', które są pożywką dla ludzi naiwnych, niemających styczności z badaniami i szeroko pojętą nauką, która już dawno uporała się z tego typu absurdalnymi pogłoskami, dementując je i ostatecznie kompromitując.
Proszę przytoczyć realne, namacalne dowody potwierdzające prawdziwość, którejś z 'religijnych prawd', ponieważ to co powyżej zostało pokazane jest już dawno odrzuconą papką, którą łykają wyłącznie osobnicy cierpiący na religijne urojenia. Nic z powyższego nie zostało potwierdzone na podstawie autentyczności ani skojarzone procesem przyczynowo skutkowym, na dzień dzisiejszy to wytwór chorej wyobraźni, nic ponad to.
Człowieku, przecież wiara, to nie zobaczyć, ale uwierzyć... Gdyby np. Jezus objawiał nam się każdego dnia, to cóż to by była za filozofia być katolikiem? Sam fakt, że taki ,,wielki ateista" jak Ty wrzuca w tym temacie jakieś śmieszne pseudo dowody naukowe na obalenie cudów utwierdza mnie w mojej wierze. Dowód na to, że to Ty jesteś fanatykiem? Proszę bardzo- wszedłeś na temat ocierający się o wiarę i krytykujesz w prześmiewczy sposób KK. Ja nie wchodzę na żadne ateistyczne tematy i nie wypisuję tam jaką opinię mam o Was ateistach... A w co Ty wierzysz kolego? Że zjedzą Cię robaki po śmierci? Powodzenia więc... A jeśli tak bardzo kręci Cię nauka polegam pooglądać wykłady Dr Hovinda na YT. Pozdrawiam
Prześledź ewolucję tego wątku aby dowiedzieć się dlaczego zareagowałem. Niepokoi mnie sytuacja kiedy gorliwi wyznawcy jakiejś religii/ideologii próbują narzucać swoją wolę, wolnorynkowym korporacjom bądź knują teorie spiskowe ponieważ ich zachcianki nie są spełniane przez resztę społeczeństwa w stopniu jaki ich by satysfakcjonował a innych zniewalał i dyskryminował. Od jakiegoś czasu mamy okazję obserwować próbę narzucenia swoistego szariatu - katolickiego u nas a islamskiego w niektórych już krajach Europejskich, taką dewiację należy zwalczać.
Weź pod uwagę, że sama wiara w cokolwiek nie jest żadnym wyczynem, już dzieci potrafią wierzyć bezgranicznie we wszystko co się im przekaże (ten fakt jest też mocno wykorzystywany przez różnego rodzaju organizacje religijne, które rozpoczynają indoktrynację właśnie od najwcześniejszych lat życia takiego biednego dziecka).
Bezrefleksyjna wiara jest oznaką infantylizmu, człowiek staje się rozumny wraz z wiekiem (oczywiście nie każdy), kiedy poznaje mechanizmy otaczającej rzeczywistości, staje niejako na rozstaju dróg i musi wybrać pomiędzy światem fantasy z dzieciństwa a szarą, pozbawioną cudów rzeczywistością, wielu zbyt obawia się tego drugiego, dlatego do końca życia postanawiają udawać, że ich niewidzialni przyjaciele w jakimś stopniu oddziałują na ich los. Jest to smutne ale również zabawne ponieważ irracjonalne wierzenia potrafią być tak zaskakujące, a subiektywne interpretacje tych odrealnionych światów tak pokręcone, że niejednokrotnie składam hołd możliwościom ludzkiej wyobraźni.
Musisz zrozumieć, że mimo tego, że w coś bardzo mocno wierzysz, Twoja wiara nie sprawia, że jest to realne w rzeczywistości, istnieje ten zamysł wyłącznie w Twoim umyśle tak długo jak będziesz żywił się taką wiarą. Przestaniesz w to wierzyć a wszystko zniknie, okaże się złudzeniem, tyle warta jest Twoja wiara.
Co prawa nie wierzę w bóstwa osobowe, ponieważ nie mam najmniejszych podstaw, jednak z drugiej strony nie określiłbym siebie jako pełnoprawnego ateisty, także musisz być ostrożniejszy zanim wrzucisz kogoś do jednego worka ateistów/bezbożników/bluźnierców/itd.
To, że ktoś nie podziela Twojego poglądu nie oznacza, że musi być zupełnym antagonistą.
ps. gdy robaki będą jadły Twoje szczątki Ciebie już tutaj nie będzie, także obawa o to jest zupełnie nieuzasadniona, a jeżeli nie chcesz aby pozostałości po Tobie zostały skonsumowane przez bezkręgowce zawsze możesz zażyczyć sobie kremacji :p
Twoja odpowiedź to dla mnie jakaś kompletna porażka. Nie gniewaj się, bo nie chcę Cię obrażać:) Przejdź do rzeczy jeśli chcesz mi coś przekazać, a nie owijasz w bawełnę. Kościół katolicki narzuca Ci cokolwiek? Chcesz bierzesz udział w sakramentach, nie chcesz nie bierzesz. Sam fakt, że obrażasz mnie porównując to w co wierzę do infantylnej i bezrefleksyjnej wiary dziecka jest dla mnie dostatecznym powodem do tego, żeby zakończyć tą dyskusję. Widzę, że nie dojdziemy do kompromisu, bo Ty praktycznie w ogóle nie odniosłeś się do tego co napisałem. Odnoszę wrażenie, że pisząc swój tekst bardziej skupiałeś się i wysilałeś na jego naukowym słownictwie, niż na tym, żeby wypowiedzieć się solidnie i na temat. Przypominasz mi w tym trochę naszego premiera, który zapytany o jedno mówi o drugim;) zwróciłem uwagę Ciebie, ponieważ w Biblii jest napisane, że przyjdą prześmiewcy i będą pytać gdzie jest Wasz Bóg? Kiedy zobaczyłem, że domagasz się jakiś naukowych dowodów na istnienie Boga od razu skojarzyłeś mi się jakobyś miał być jednym z tych prześmiewców. Dla mnie wiara jest czymś więcej i żadem profesor filozofii, (a już na pewno nie Ty) nie wytłumaczą tego żadnymi słowami. To po prostu wiara w Boga. Nigdy, nikt nie będzie mądrzejszy od Niego. Ale staraj się dalej poszukiwać swojej "udowodnionej naukowo" PRAWDY.
PS. Nie zrozumieliśmy się w kwestii jedzenia moich zwłok przez bezkręgowce. Jest mi totalnie wszystko jedno, ja nie muszę się martwić co będzie ze mną po śmierci, bo głęboko wierzę w Boga, Ty natomiast możesz, a nawet powinieneś mieć już jakieś obawy. Pozdrawiam:)
Bez obawy, nie obrażam się bez powodów jak co niektórzy ;) ponad to aby mnie obrazić trzeba sobą coś reprezentować, obrażalstwo na podstawie odniesionej krytyki jest domeną innej grupy społecznej aniżeli tej o racjonalnym postrzeganiu świata. Wiedz też, że nie mam na celu obrażania kogokolwiek, ja po prostu ten aspekt postrzegam w taki właśnie sposób, a porównanie wiary religijnej do bezrefleksyjnej wiary dziecka jest jak najbardziej trafne ponieważ sam nie wiesz dlaczego wierzysz a nawet nie wiesz do końca w co wierzysz. Najzabawniejsze jest to, że wierzysz w to wszystko ponieważ ktoś kiedyś Ci o tym opowiedział, sam byś nie wpadł na to, że taki koncept bóstwa istnieje i nie stworzyłbyś sobie takiej interpretacji. Ludzie rodzą się bezwyznaniowi, dopiero wtłaczanie indoktrynacji formułuje w ludzkim umyśle wizję i wiarę w coś czego nigdy nie doświadczył, nazywa się to wiarą ponieważ nie można tego zweryfikować, a więc nie posiada to cech empirii.
Uważasz, że sama wiara w jakiś byt jest swego rodzaju 'przepustką' na dobry los po śmierci? I dlaczego powinienem mieć jakiekolwiek obawy? Przecież Twoja wiara nie jest na tyle pewna (bo gdyby była byłaby wiedzą) aby określać czy coś istnieje po śmierci i ew. wg. jakich kryteriów będą przydzielane dalsze losy.
Może się okazać, że podstawowym wyznacznikiem dobrego sprawowania będzie racjonalny pogląd a nie wiara w coś ponieważ zaniedbałeś rozwój intelektualny a nie po to zostałeś wyposażony w mózg aby tylko wierzyć lecz zadawać pytania, odkrywać i weryfikować. W takim wypadku to Ty będziesz miał powody do obaw a nie ja.
Co kościół w Polsce mi narzuca? Chociażby indoktrynację od przedszkola, należy podkreślić szkodliwą indoktrynację w trakcie, której następuje całkowite ubezwłasnowolnienie jednostki (poprzez wmawianie o niedoskonałości i ciągłej grzeszności), regres intelektualny - zanik analizy racjonalnej i sceptycyzmu, wzmocnienie wiary w przesądy i zabobony.
Finansowanie (na zasadzie powszechnych podatków) instytucji religijnych przez osoby niereligijne i niewyznające żadnych bóstw.
Nieuzasadnione uprzywilejowanie kleru poprzez zwolnienia podatkowe i pobłażanie podczas wykroczeń i przestępstw.
Narzucanie światopoglądu i moralności - próba ogólnego zakazania prawa do zabiegu aborcji, in-vitro czy eutanazji. Walka o dostęp do antykoncepcji - idę do apteki po prezerwatywy, farmaceuta odmawia sprzedaży z powodu naruszenia jego sumienia i światopoglądu, WTF?! Albo jestem pracownikiem i udostępniam artykuły dostępne na terenie apteki każdemu klientowi, albo szukam innej pracy, która nie będzie naruszała mojego sumienia, wszak nie każdy Polak jest katolikiem i nie musi w związku z tym przestrzegać praw narzucanych przez kościół. Polska nie jest państwem wyznaniowym.
Przepraszam, że wcinam się w dyskusję, ale ciekawi mnie Twoja opinia na temat ojca Pio. Na potwierdzenie cudów, których ten człowiek dokonywał jest cała rzesza świadków. Jak wytłumaczysz bilokację, stygmaty, 40 kilku stopniową gorączkę?
"Ludzie rodzą się bezwyznaniowi, dopiero wtłaczanie indoktrynacji formułuje w ludzkim umyśle wizję i wiarę w coś czego nigdy nie doświadczył, nazywa się to wiarą ponieważ nie można tego zweryfikować, a więc nie posiada to cech empirii."
Hej, ale przecież ludzie zawsze w coś wierzyli. Nie mówię, że zawsze w Jezusa Chrystusa, ale przecież już ludzie pierwotni czcili Wielką Matkę. Najpierw Sumerowie, potem Żydzi judaizm, potem mitologia grecka, potem rzymska. W Persji zoroastryzm. W Indiach buddyzm, co prawda nie jako religia, ale raczej jako nurt filozoficzny, jednak zawsze jest to sposób narzucania sposobu życia. Wszyscy w coś wierzą i co najważniejsze robią to NIEZALEŻNIE, czyli potrzeba wyższego bóstwa, opieki nad człowiekiem istniała od zawsze; od "momentu stworzenia".
Natomiast nie słyszałem, żeby ludzie rodzili się jako ateiści, albo żeby żyli i w nic nie wierzyli.
Może opacznie zrozumiałem Twoje słowa, albo wyciągam za szybkie wnioski, ale prosiłbym, żebyś wytłumaczył czemu to napisałeś, bo nie wiem czy nieświadomie skłamałeś :P