Nic dodać nic ująć.

Sam film bardo dobry, i wcale nie rozpatruję go pod kontem tego ile w nim było dramatu a ile komedii.
Eddie Murphy w roli "G" odnalazł się w moim mniemaniu świetnie.

8/10.

I w dodatku wcale nie był ckliwy. Był taki... normalny. Naturalny :) Trafiłam na niego przypadkiem, a obejrzałam do końca z zaciekawieniem.

Też jestem pozytywnie zaskoczony. :) Film w którym pokazane są prawdziwe wartości, ludzkie rozterki itp. przy okazji podany w luźnej formie, niestety nie jest on raczej powszechnie znany.

Kurczę! Zgadzam się z Wami ! :)
Właśnie obejrzałam ten film i zaskoczyła mnie tak niska jego ocena tu.
Według mnie mówi on o najważniejszych sprawach bez zbędnego patosu. Wprost. W dodatku takie momenty bardziej poważne kilkakrotnie zostały przełamane humorystycznie. Choćby poważna sytuacja, gdy G. miał zostać nakłoniony do podpisania kontraktu, a chwilę potem scena z przekazywaniem informacji przez telefon :)
Bardzo podoba mi się pokazanie mechanizmu, z którego w naszym kraju nie zdawaliśmy sobie sprawy, a wielu ludzi nie zdaje sobie nadal: wielkie korporacje, biznes, show biznes są w stanie wchłonąć i przemielić po swojemu dosłownie wszystko ---> genialna scena z trawą.
Ale najlepszy jest zamysł na postać G. On się niczemu nie opiera. Pozwala siebie sprzedać bez granic, opakować w cokolwiek. Nie walczy, a jednak w finale wygrywa... odmienia świadomość bohaterów. Swoją pokorą, prostotą, brakiem pretensji, pogodzeniem. Kurczę.. czy to naprawdę może działać???? ;)