Eddie Murphy średnio zagrał i raczej nie pasował do tego filmu. Co do wykonani to telewizja
i ludzie w studio wyszli kiczowato prosto jak z lat 80. Na końcu filmu też takie sztuczne
wykreowane przez reżysera zakończenie, że niby wszyscy już się zmienili przed telewizorami
i w studio jedna gadka i po sprawie. Samo przesłanie filmu głosi, że poco nam to wszystko
jak i tak człowiek odchodzi i niech lepiej się cieszy każdą wiosną, latem, jesienią i zimą bo w
najlepszym przypadku przeżyje każde 75 razy. Oceniam film jako dobry pomimo kiepskiego
wykonania bo jednak w tego typu filmach liczy się przesłanie i daje do myślenia.