Uwielbiam filmy z mniejszą lub większą dawką metafizyki. Częstotliwość bardzo mi się spodobała, co w przypadku takich prorodzinnych produkcji rzadko mi się zdarza. Sentymentalizm przedstawiony w tym filmie nie był natarczywy po prostu w sam raz a każda scena "Częstotliwości" sprawiała wrażenie jakby nie można się było bez niej obejść. Nie było tutaj sytuacji zbędnych. Zakończenie może za bardzo idylyczne, bo zaskakujące by było gdyby ktoś z rodziny Sullivanuv zginął, ale twórcy najwyraźniej woleli rozwiązanie doskonałe. Nie zmienia to jednak mojej wysokiej oceny 8/10.