To chyba najsłabszy film Coenów, jaki oglądałem. Nie jest oczywiście taki zły, ale w porównaniu z "Fargo", "Barton Finkiem" czy "Big Lebowskim" wypada dość blado. Od strony formalnej oczywiście bez zarzutu: świetne zdjęcia, bardzo dobra muzyka, dobre aktorstwo (zwłaszcza Thorntona), udało się wskrzesić klimat, typowy dla filmu noir z lat 40. i 50. Opakowanie bardzo efektowne, ale w środku pustka. Mało interesujących postaci, niezbyt wiele charakterystycznego dla Coenów ironicznego, zjadliwego i czarnego humoru. Przyznam, że parę razy zdarzyło mi się na tym filmie ziewnąć, bo momentami był najzwyczajniej w świecie nudny. W związku z tym tę próbę pastiszu kina noir oceniam na średnio udaną. 7/10.
A ja nie mogę się z tym zgodzić. Wiadomo, odbiór filmu zawsze jest subiektywny. W moim odczuciu klimat filmu jest świetny, genialna gra Thorntona i jego chłodne, oszczędne komentarze z offu tworzą coś niezwykłego. Film oszczędny w treści i słowach, zaś bogaty w formie. Trzeba się wsłuchać w ciszę. A końcowa scena w białej sali, kręcona w high-key, po prostu świetna. Kolejny film Coenów utrzymany w innym klimacie, udany film noir. Gorąco polecam.
Mam podobne odczucia, jednakże dlaczego średnia ocena to dla Ciebie 7 (dobry wg skali filmweb)? Jak na Coenów to średnio, o ile nie słabo, ale wg mnie film był ok czyli 5/10.
Ocena 8.24 => ??? Tym razem nie dostrzegłem majstersztyku, co najwyżej poprawność.
Tak na marginesie oceny w tym serwisie bardzo często wahają się od 7-8 i po co 10punktowa skala?