Z braćmi Coen mam jeden kłopot. Mianowicie niemal każdy ich film ma ten sam wątek. Nieudacznik życiowy postanawia zmienić swój marny żywot, nieudacznika właśnie, uciekając się do szantażu. A że jest fajtłapą, konsekwencje tego są opłakane. I jeśli Fargo było poprowadzone po mistrzowsku, intryga zagmatwana, to już ,,Człowiek..." jest dużo słabszy, czasami wręcz nudny. Na plus doskonały Billy Bob Thornton, no i zakończenie, które okazało się zaskakujące.