Z całym moim przekonaniem daje 9 uśmiałem się tak popraz pierwszy w 2010.
Naprwdę warto zobaczyć.
ja także uśmiałam się do łez, aktorstwo 1 klasa świetny Clooney i Bridges ,którego miło znowu oglądać.
film bardzo dobry uśmiałem się :)a scena z Bridgesem w wietnamie "what the fu**" myślałem że padne :D
myślę, że Clooney dał tu takiego czadu, że można pozazdrościć świetnej roli. I to strzelanie oczami, masakra. Scenę z kotkiem i papierosem przewijałam milion razy:)
z kotkiem nie takie złe jednak scenę z oczami to tak jak Ty.... przewijałam i płakałam ze śmiechu:D
Zgadzam się , mocny film, ledwo nie padłem z fotela jak zobaczyłem scenę z kotami, a o głazie na pustyni nie wspomne :D
Zgadzam się w całej rozciągłości. Świetny film, myślę, że dla nieco bardziej wymagającego widza.
O tyle ciekawie mi się oglądało ten film bo czytałem książkę o programie MK-ULTRA i o badaniach armii USA nad broniami PSI.
Film świetnie łączy humor, historię (tak, sporo w nim historii), piękne kreacje aktorskie i atrakcyjne kadry.
Miny Clooneya - niezapomniane! Scena gdy demonstruje technikę migoczących oczu, albo rozpędza chmury wzrokiem chyba przejdą do klasyki kina ;)
Jedyne co mogę zarzucić to to, że fabuła pod koniec filmu nieco ugrzęzła, ale to detal.
Polecam!
oj nie ugrzęzła:D a do tego sceny końcowe (tak wiem, że to nie fabuła), które można zobaczyć kiedy odciągnie się wzrok od głównych bohaterów:D Machający kozom na pożegnanie żołnierz, zapierdzielający (nie wiem co do za maszyna była) samochód po pustyni:D:D
Ten film trzeba chyba zrozumieć. jak nie do końca wie się o co tak naprawdę chodzi to film wydaje się być nie śmieszny wręcz idiotyczny. dla mnie rewelacja! Jedi rządzą:D wojna psychologiczna trwa nie tylko w naszych umysłach:D Wiem, że wiedzie o co mi chodzi:D
Dla mnie również rewelacja, chociaż mam świadomość, że nie do każdego trafi teki humor, bo po prostu nie każdy jest Jedi...
Nie chcę nikogo obrażać, ale nie wiem co w tym filmie jest śmiesznego? Wyłączyłem po godzinie, chociaż to i tak zdecydowanie za długo. Durny jak mało co, z czego wyście się śmiali?
Poczytaj sobie wypowiedzi, które znajdziesz u góry. Nie chcę Cię obrazić (naprawdę nie piszę tego złośliwie) ale może nie zrozumiałeś tego filmu. Za długo tłumaczyć więc dam Ci tylko kilka przykładów o które będziesz mógł zapytać (to ze tego nie wiesz nie oznacza, że jesteś głupi! Nie każdy siedzi w tematach z historii czy w nowinkach wojskowych jak i sprawach wojskowych, które wyszły na jaw pomimo nieudanych projektów, w które władowano ogromne ilości pieniędzy):
- coś co chcieli zrobić amerykanie jednak nie dostali pozwolenia. dowiedzieli się o tym ruscy i tez zaczęli to badać nie wiedząc, ze amerykanie tego nie badali. jednak jeżeli ruscy to badali to oznacza, że jest co badać więc amerykanie też to zaczną badać tym razem naprawdę.
- jak pokojowe nastawienie ludzi może być siłą w walce z wrogiem (zauważ, że każdy z tych żołnierzy i tak się bił natomiast wmawianie przeciwnikowi, żeby ich nie atakował spełzło na niczym). Wmówić osobom, które nie są w stanie skrzywdzić drugiego człowieka do tego, ze tak naprawdę nie krzywdzą ludi tylko działają na nich (na przeciwników) perswazją
- kozy... w tym filmie użyto kozy w rzeczywistości to nie były kozy tylko ludzie a dokładnie jeńcy wojenni
itd.
Jak napisałam, żeby śmiać się z tego filmu trzeba jeszcze zrozumieć film. Niestety są tacy ludzie jak Ty, którzy nie oglądając nawet do końca filmu oceniają go i wypisują "co wy widzieliscie w tym filmie". Po drugie nie trzeba zrozumieć filmu, żeby był śmieszny. Nawet jak nie zna się zdareń to ten film jest tak głupi, że aż śmieszny. Jednak jak rozumie isę film to okazuje isę, że pokazali prawdę w bardzo sieszny sposób.
Zapomniałam dodać coś co było w tym filmie najważniejsze! psychologia! Psychika ludzka może zdziałać cuda jak i w odpowiedni sposób przekazana informacja może mieć rożne skutki.
Czytałem dosyć dokładnie o tle historycznym tego filmu, dlatego w ogóle zdecydowałem się go zobaczyć. Ale niestety się zawiodłem, bo jakoś nie czuję tego humoru, bo to po prostu amerykański film, a ja ich kina niestety za bardzo nie trawię. Tak po prostu mam, filmy oskarowe to niestety w 90% szmiry i szkoda na nie oczu, zdecydowanie wolę kino europejskie. I jeszcze jeden rzut na Twoje ulubione filmy: Planeta 51 8/10, niestety wyłączyłem po 20 minutach, Sherlock Holmes i cała masa innych mózgo-resetowców, których nigdy nie obejrzę, bo zwyczajnie szkoda mi na nie czasu. Totalny brak kina przez duże K, które zmusza do refleksji. Więc myślę, że z moją opinią dot. tego filmu też nie jest najgorzej, a ty zwyczajnie niedzielnym oglądaczem filmów w multipleksach.
Brak argumentów więc zaczyna się obrażanie. Nie samym chlebem człowiek żyje. To, że Mozart jest fenomenalny nie oznacza, ze ma mi się nie podobać np. Korn. Więc chodząc do kina czy wypożyczając film nie jestem monotematyczna i nie wybieram samych filmów typu: 1900 człowiek legenda, pociąg życia czy popiół i diament. Jeżeli idę na komedię nie oczekuję, że zobaczę lot nad kukułczym gniazdem, idąc na film dla dzieci nie oczekuję, że zobaczę south park (jak trzymamy się że jak animowane to animowane) lub Obcego (jeżeli trzymamy się kosmitów) czy szkolny chwyt (jeżeli trzymamy się zasady film o film). Pytanie czy oceniłeś planetę 51. Więc nie wymieniaj mi tu filmów, które oceniłam wysoko tylko i wyłącznie dlatego, że Ty nie dotrwałeś do końca (a mimo to i tak wypowiadasz się na jego temat) i nie zrozumiałeś przekazu lub filmów, które nie są ambitne.
heh, dziwi mnie, że kolega tu z taką kulturą podchodzi do tak płytkich komentarzy jak ten kolegi ugryza. Wg. mnie film świetny, dla fanów takich obrazów jak "In Bruges" czy twórczości braci Coen będzie to z pewnością nie lada gratka.
Często czytam komentarze, ale zaraz po tym sprawdzam, jak dana osoba ocenia inne filmy. I tutaj niestety nie mamy wspólnego mianownika, ten film oglądały również dwie inne osoby i im też nie podszedł. Amerykańska papka dla masowego widza, Coenów w to nie mieszaj, bo oni się bawią kinem (nie ma porównania Big Lebowskiego z ich ostatnim filmem).
co to za prownanie do In BRuges- in bruges wymiata i jest pelen angielskiego humoru, bez sensowne porownanie do kóz.
Specyficzny humor,absurdalne zwroty akcji, ogólnie mi się kojarzy z Big Lebowskim (inna tematyka, ale humor podobny). Fragment z żolnierzem mającym strzelic pieskowi w łapę, gdy ten liże pistolet- powalający :)
całość- 8 na 10.
czyli coś na zasadzie naszego polskiego "nic śmiesznego". caly czas się śmiejesz a tak naprawdę nie ma w tym nic śmiesznego.
Bardzo Cię proszę: nie porównuj tego gniota z Nic śmiesznego czy Big Lebowskim...
*gniotu - miało być oczywiście (a że komentarz za krótki, to muszę jeszcze kilka słów dopisać).
Moze gniota to przesada, ale wysokich lotow to to dzielo nie jest. Porownywanie go do Lebowskiego czy Zissou to wielkie naduzycie (btw blizej mu juz do Zissou niz do Lebowskiego). A Clooney mial pare momentow w tym filmie, jak np te oczy ;) ale Everetta to on juz nie powtorzy, choc bardzo mu tego zycze.
Zdecydowanie uważam, że humor jest zbliżony do tego z "Big Lebowski".
Opary absurdu spowijają oba te tytuły, oba naśmiewają się z konwencji (w tym akurat filmie z filmów wojenno-sensacyjnych i z ruchu new-age), bohaterowie są oderwani od żeczywistości, żyją we własnym świecie (pomijając głównego bohatera, który jest "w miarę normalny". Zdecydowanie widzę wspólny mianownik obu tytułów.
Każdy ma swój gust i apele o nieporównywanie czegoś do czegoś są warte tyle co nic. Każdy może mieć swój pogląd na sprawę, Ty masz taki inni mają siaki. Ja uważam ten film za perełkę i jako fan filmów Cohenów uważam, że jest zdecydowanie lepszy niż Ladykillers czy Bracie gdzie jesteś.
U Ciebie kiepściutkie Tajne przez poufne też dostało 10/10, więc jakakolwiek polemika nie ma sensu. Jesteś fanboy-em Coenów, ja też nim byłem, ale z czasem mi przeszło. Nie wszystko, czego dotkną, będzie złotem. Ale niestety takie pierdy nam/wam się wmawia.
To tylko Twoje zdanie, zatem nie "kiepściutkie" a "moim zdaniem kiepściutkie"
Nie jestem fanboyem Cohenów bo robili też filmy dosyć kiepskie jak Laydykillers czy Okrucieństwo nie do przyjęcia. Jeśli bym był fanboyem to widział bym ich wszystkie filmy a tak nie jest, widziałem raptem ponad połowę. Zatem diagnoza mocno chybiona.
no ja obejrzałem ten film i też nic w nim ciekawego i śmiesznego nie widziałem dopóki nie przeczytałem paru komentarzy m.in. LaraNotsil której się kłaniam ;) poprostu nie wiedziałem z czego wyśmiewa się ten film a LaraNotsil jako porządny użytkowanik filmweba których tak naprawde jest niewielu gdyż jak komuś się nie spodoba dany film to od razu jest on dla bardziej wymagającej częsci widzów, dla inteligentnych, nie dla buców i nawet spier..laj się tam gdzieś znajdzie a podobno tacy inteligentni :) wytłumaczyła i teraz jak sobie przypomne sceny własnie z pieskami, z kozami oraz minami clooneya to rzeczywiście było zabawnie. musze jeszcze raz sobie go obejrzeć ale najpierw poczytam coś o MK-ULTRA :)
pozdrawiam
(chyba, rzecz jedna z ważniejszych o których nie wspomniałam)no i musisz jeszcze wiedzieć, że są ludzie, którzy uważają się za Jedi:D (gwiezdne wojny) a na to mam akurat dowód pod ręką:
01 http://niezlekino.pl/2009/09/21/lol-dnia-tesco-kontra-jedi/
02 http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6512098,Szkocka_policja_zatrudnia ____wyznawcow_Jedi.html
film mi się również podobał, tak 6/10.. ale ze względu na clooney'a, który z genialną powagą robi z siebie idiotę... ale uważam, że niepotrzebnie dorabiacie do niego ideologię...
Genialny. Też daję 9.
<spoilery>
"The Jedi Warrior will follow in the footsteps of the great lmagineers of the past Jesus Christ, Lao Tse Tung, Walt Disney."
I ten motyw z techniką jakiśtam oczu
albo jak Clooney mówi mu o swoim śnie, a McGregor: "The silence of the goats."
i Dim mak:
" - He'd given him the Death Touch. Wong died.
- Then and there?
- No. About 18 years later. That's the thing about the Dim Mak, you never know
when it's going to take effect."
rozwaliło mnie to całkowicie... i to jak się przepraszali z Muhamedem.
Świetny film, taki typ filmu, że spodoba się widzowi bardzo, albo zupełnie mu się nie spodoba - zależy od podejścia do tego typu absurdalnych żartów i aluzji.
Rzadko krytykuje filmy ale ten naprawdę tego wymaga i nikt mi nie wmówi,że potrzebuje wymagającego widza albo ,że jest to film dla inteligentnych bo takie argumenty to co chwile ktoś daje ,gdyż tak naprawdę nie umie obronić projektu.Film jest strasznie nudny w sumie film o niczym i nie dziwię się,że przeszedł bez większego echa ,a raczej bez jakiegokolwiek!Ale rozumiem,że niektórych takie kino porywa a nawet bawi..
Nie przeszedł bez echa bo jeszcze w Polsce premiry nie było, a w US był szeroko komentowany, co nie zmienia faktu że nie jest to film dla wszystkich, jest to film dla Jedi :)
Ktos wyżej pisał że film w stylu "in bruges" - człowieku, PROSZĘ CIĘ... In Bruges było rewelacyjne, ciekawe, fenomenalnie zagrane i autentycznie śmieszne. Ten film (o kozach) nie rozbawił mnie ani jednym gagiem, ani jednym tekstem.
Przewijaliście "scenę z oczami" po kilka razy... z całym szacunkiem, albo z waszym poczuciem humoru jest coś bardzo nie w porządku, albo z moim- ale czytając opinię stwierdzam że ta pierwsza wersja jest jednak bliższa prawdy, bo zdecydowana większość ludzi którzy wypowiadali się o tym filmie twierdzi, że nie było się tu po prostu z czego śmiać.
Po co komentarze atakujące kogoś zachwyconego obrazem, któy nie zachwyca Ciebie? Wyraź swoją opinię, nie obrażaj innych. Może nie masz wystarczającej wiedzy, by się uśmiać? Wiedziałeś przed seansem kim jest Thomas Leary? Czytałeś o innych pomysłach i eksperymentach CIA? To nie miała być komedia w stylu głupawego, płytkiego odmóżdżacza tylko teatru absurdu. Też odmóżdża, ale w innym sensie;D
Z tym głębokim przesłaniem, o którym piszą niektórzy fani filmu to bym nie
przesadzał.
Jak zobaczyłem obsadę, od razu wiedziałem, że muszę go obejrzeć, bo czwórka
głównych aktorów należy do ścisłej czołówki moich ulubionych ludzi kina. No i
lekko się rozczarowałem, bo film jako całość jest lekko nudnawy. Brak jakiejś
spójnej historii, jest to raczej zbiór różnych skeczy. Posiada jednak całe
mnóstwo rewelacyjnych scen i nawiązań do innych filmów oraz stereotypów
kulturowych.
Hipisowskie szkolenie żołnierzy przy pomocy LSD, badania zdolności
parapsychicznych na zwierzętach, nadnaturalne moce Jedi, strzelanie psu w
łapę, "The silence of the goats", czy też obraz jednostki wojskowej na haju to
prawdziwe perełki.
No i na mój gust trochę za mało było w filmie K. Spacey, chodziarz scena w
odgadywaniem zawartości szafki rozkłada na łopatki.
Mocne 8/10
Chciałem jeszcze dodać, że film bardzo w moim odczuciu przypomina coenowski
absurdalny humor z Tajne przez poufne. Film Coenów za pierwszym razem wydał mi
się lekko nudny i o niczym, za drugim razem zostałem nim kompletnie
oczarowany. Zastanawiam się zatem, czy po drugim seansie Człowieka, który
gapił się na kozy także zmienię mu ocenę na wyższą, ponieważ obraz naprawdę ma
duży potencjał.
Poryczałem się jak na początku gościu zabił chomika i tak już do końca:D rewelacyjny film polecam!!!
Ten film nie dosyć, że jest zabawny to na dodatek oparty na faktach autentycznych. Oczywiście fabuła jest jawnie podkoloryzowana, ubarwiona, nie zmienia to jednak faktu, że niektóre z tych dziwnych przedsięwzięć naprawdę miały miejsce. Poza tym film jest bardzo pozytywny i nawołuje do pokoju. Łączy też w sobie wiele mądrości dotyczących życia. Kto ma otwarty umysł, na pewno sporo z niego wyniesie bo to moim zdaniem produkcja pokroju "Fight Club'u" i kilku innych inteligentniejszych filmów. No ale wszystko zależy od tego jak określimy rzeczywistość.
W 100% się zgadzam! Pierwszy film po Bękartach wojny, po którym nie mogłam przestać się uśmiechać. Świetna gra, muzyka, fabuła, bynajmniej nie nudna... Również polecam:))
Film dla osób preferujących abstrakcyjne poczucie humoru i myślących... Świetna produkcja...
myślacych ? no to sorx że nie kazdy ludzik ma tak 'wyrafinowane' poczucie humoru aby chachać z czegoś bo 'tak pasuje"... osobiscie mi sie film nie podobał..ni chu chu itp ..wiec nie zaliczam sie do "myślacych" ? ranisz me małe różowe serduszko etc ...weź sobie może pobiegaj :) powietrze dobrze ci zrobi zanim zaczniesz "wyzywać" oponentów tej wielkiej produkcji:)
"myślących abstrakcyjnie" nie raniłoby już Twojego małego różowego serduszka? To przyjmij, że o to chodziło.