Tak szczerze to nie przeczuwałam, ze film ganiony przez niektórych z krytyków (i nie tylko) za brak oryginalności i zawarcie w nim mnóstwa wyjątkowo oczywistych i pokrzepiających prawd, wzbudzi we mnie wyjątkowo pozytywne uczucia, wzruszy mnie i postawi zdecydowanie po stronie bohaterów. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie świadczy o klasie filmu, gdyż niejeden nawet średniej jakości melodramat potrafi takie rzeczy wyczyniać z człowiekiem. Prawda, jednak wielkim plusem ?Człowieka ringu? oprócz takiego sposobu oddziaływania na mnie, jaki rzadko zdarza się oglądanym przeze mnie filmom, jest świetne aktorstwo i bardzo dobra reżyseria.
Historia opowiedziana w filmie wydarzyła się naprawdę: James Braddock (Russell Crowe), zawodowy bokser amerykański, przez kilka lat istniejący poza główną areną bokserskich zmagań, na początku Wielkiego Kryzysu powrócił na ring, by polepszyć warunki materialne swojej rodziny, która podobnie jak wiele innych znalazła się w nie najlepszej sytuacji. Głównym tematem filmu nie są jednak walki bokserskie, lecz mozolne zmagania Braddocka z losem i jego relacje z rodziną, dla której to właśnie postanowił ponownie na serio zająć się boksem.
Filmowi można wiele zarzucić: sztuczny podział bohaterów na tych dobrych i tych złych (przerysowany został zwłaszcza grany przez Craiga Bierko Max Baer, rywal Braddocka w walce o tytuł mistrzowski), nadmierny melodramatyzm, czy też niezbyt przekonywującą Renee Zellweger w roli Mae. Te minusy jednak moim zdaniem nie wpływają na ocenę filmu, gdyż świetne kreacje Crowe?a i Paula Giamattiego w roli Joe?go, stojąca na wysokim poziomie reżyseria, a także fakt, iż na owym filmie uroniłam parę łez, czynią z ?Człowieka ringu? film bardzo dobry. Jeśli ktoś jeszcze nie zapoznał się z tym dziełem Rona Howarda, niech jak najszybciej nadrobi zaległości.
Ocena ogólna filmu: 9/10
Inne moje recenzje znajdziecie na www.mojekino.info . Jeśli uważacie, że ten serwis można jakoś wzbogacić, a wy chcielibyście się tym zająć, rejestrujcie się i dawajcie znać na forum.