PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107049}

Człowiek w ogniu

Man on Fire
2004
7,9 195 tys. ocen
7,9 10 1 194655
7,0 44 krytyków
Człowiek w ogniu
powrót do forum filmu Człowiek w ogniu

"Człowiek w ogniu" jest wyraźnie podzielony na dwie części. Pierwszą optymistyczną, w której poznajemy bohaterów, i drugą mniej radosną - a wręcz tragiczną.

Ten podział jest chyba największą wadą filmu. Przez pierwszą godzinę poznajemy Pitę - bardzo inteligentną dziewczynkę zagraną rewelacyjnie przez Dakotę Fanning, i jej nowego ochroniarza (Denzel Washington), o którym wiemy bardzo niewiele. Mamy tajemnicę i możliwość obserwacji jak pomiędzy tymi dwoma osobami tworzy się na początku nić porozumienia, a potem przyjaźń. I w tym momencie przechodzimy dzięki niesamowitej scenie gdy Pita wychodzi od swojego nauczyciela muzyki , do drugiej części "człowieka w ogniu", która jest o wiele gorsza. Twórcy starają nam wcisnąć dośc dziwny pomysł jakoby to człowiek, który nie był nigdy ochroniarzem zdecydował się po porwaniu małe dziewczynki, z którą się bardzo zrzył, do rozbicia wielkiego gangu porywaczy. Niby wiemy, ze zabijał już w przeszłości i że jest zdolny do wielu rzeczy, ale do czegoś takiego? Teoretycznie dzięki tej małej dziewczynce , jak mówi jeden z bohaterów, Creasy odnalazł sens życia. Ale jak? Czy fakt, że ta podarowała mu łańcuszek, lub uczyła się z nim szybciej pływać aby przygotować się do zawodów pływackich mozna aż tak wpłynać na człowieka? może i tak, ale wg mnie trzeba trochę bardziej to pokazać.

Od momentu gdy Creasy "ma zamiar namalować arcydzieło" jak mówi jego przyjaciel, film zjeżdża w kierunku zwykłej sensacyjki. I mimo, ze cel jest szczytny - pomscić śmierć dziewczynki- to ja jakoś nie kibicowałem głównemu bohaterowi. Wg mnie nie moze być mowy o arcydziele, jeśli mamy mordowac kogokolwiek, jakimkolwiek on był zbrodniarzem i należała mu się kara. Te sprawy nie należą do nas. A jeśliby już twórcy filmu chcieli uwznioślić czyn bohatera, to powinni zrobić to w inny sposób, a nie taki, który powoduje, ze zaczynam współczuć porywaczom i nienawidzić Creasiego - teoretycznie bohatera pozytywnego.

Wiem, że moze to porównanie nie będzie na miejscu bo tych dwóch filmów nic nie łączy prócz tego, ze oba mówią po troszę o zemście ale chciałbym tu porównać sposób przedstawienia zemsty w "człowieku w ogniu" i "kill billu 1". W tym drugim filmie, była ona przedstawiona rewelacyjnie, bo pomimo iż mało wiedziałem o głównej bohaterce ( nie było żadnego godzinnego wstępu) to cały czas kibicowałem jej podczas zabijania kolejnych dawnych katów. A co najlepsze, to to, że katom współczułem i jednocześnie ich nienawidziłem. I to właśnie w ten sposób powinni być pokazani bohaterowie w "człowieku", bo wtedy pytania o zemstę byłyby niejednoznaczne, i nie moznaby powiedzieć, że jest ona zła lub dobra. Ta granica byłaby zamazana a tak nie jest, i co najgorsze, że na niekorzyśc głównego bohatera.

Nie wiem czemu ale z momentem wypowiedzienia słów "I'm a professional...", które są także wypowiadane przez porywaczy, znienawidziłem Creasiego. Może właśnie chodziło o to twórcom? Może chcieli pokazać, że zemsta uczyniła z głównego bohatera takiego samego zbrodniarza jakim byli porywacze? Ale przecież on już taki kiedyś był, więc siła wyrazu tej "przemiany" nie jest mocna. A może chodziło o to, że zło nigdy nas nie zostawi i jak już raz coś zrobilismy to to bedzie się za nami ciągnęło do końca. No właśnie... może...

Kolejnym minusem jest to, że o ile pierwsza część jest ciekawa, niesie ze sobą jakiś przekaz, pewne emocje, czasem bardzo silne, to druga jest nudna, ma zbyt chaotyczny montaż i tragiczną muzykę.

Mogłobyć o wiele lepiej. 6/10 Za mało emocji, prawdziwych pytań, treści...

ocenił(a) film na 9
milczacy

Twój problem polega na tym, że zbyt płytko traktujesz przesłanie tego filmu. Nie do końca rozumiesz, bądź nie chcesz zrozumieć tej więzi, która powstała między Pitą a Johnem. Otóż John przed poznaniem Pity był płatnym zabójcą, człowiekiem bez uczuć i skrupułów. Jego życie nie było nic warte, czego dowodem choćby fakt, że pił, nie szanował się i w końcu chciał się zabić. To właśnie przyjaźń z tą małą dziewczynką nadała jego życiu większy sens. Creasy chyba sam był zdziwiony faktem, że dziewczynka tak do niego lgnęła, bo przecież było ewidentnie widać na początku, że nie miał on ochoty na jakąś większą przyjaźń. To właśnie takie detale jak ten łańcuszek czy nauka pływania sprawiły, że Creasy się do Pity jeszcze bardziej przywiązał. Warto zauważyć, że to poniekąd dzięki niej wyszedł z alkoholizmu. Zatem można śmiało powiedzieć, że przyjaźń z Pitą wprowadziła do jego szarego życia dużo kolorytu. Dlaczego Creasy zdecydował się zabijać porywaczy? Po pierwsze dlatego, że chciał pomścić dziewczynkę - przyjaciółkę, a po drugie dlatego, ze miał wyrzuty sumienia z tego powodu, że jej nie upilnował i nie sprawdził się w kluczowym momencie. Skoro wiemy, że Creasy był człowiekiem bez skrupułów, a przyjaźń z Pitą była radością jego życia, to czemu miałby być niezdolny do takich kroków? Nie wiem po jaką cholerę mieszasz do tego Boga pisząc, że "te sprawy nie należą do nas". Creasy był po pierwsze ochroniarzem, a po drugie płatnym zabójcą i ta sprawa jak najbardziej należała do niego. A policji, co było widać, było to na rękę. Z przykrością stwierdzam, że poprostu nie zrozumiałeś do końca tego filmu. Dobrze go podzieliłeś na dwie części i wyczułeś gdzie było to "przejście". Ale głównym motywem pierwszej części była przyjaźń, a drugiej zemsta i właśnie tych dwóch przesłań nie zrozumiałeś do końca. Niemniej jednak jest to film, który można (a nawet trzeba) oglądać kilka razy, więc jeszcze wszystko przed Tobą. :)

Phoenix86

Być może masz rację, że nie potrafię zrozumieć tej więzi pomiędzy Pita a Creasy'm. Być może oczekiwałem czegoś więcej od tego filmu. Jak już pisałem byłbym w stanie uwierzyć w to, że ta mała dziewczynka zmieniła życie Creasy'ego gdyby było to pokazane bardziej dokładnie. Gdyby ta przemiana bohatera, powrót do życia był bardziej zgłębiony. Co prawda ta powolna część filmu trwa aż godzinę, ale wg mnie nie została ona dobrze wykorzystana.


Boga wmieszałem w to w innym kontekscie. Napisałem, że nie mozna wg mnie mówić o arcydziele jeśli celem ma być zabijanie ludzi bez wzgledu jakie rzeczy oni robili w przeszłości. Napisałem, że rozumiem iż cel Creasy'ego był szczytny i twórcy filmu chcieli go jeszcze bardziej uwznioślić, ale po tym co pokazali w filmie nasuwa mi się od razu myśl, że sądy nad ludźmi nie należą do nas, a mściciel stał się conajmniej takim samym zbrodniarzem jakim byli porywacze dziewczynki. I w tym jest problem, bo wg mnie twórcom nie zależało na pokazaniu jak cieńka jest granica pomiędzy złem a zemstą za nie, tylko pokazania słuszności rewanżu na zbrodniarzach. I to w filmie się nie udało, ponieważ ja Creasy'ego zacząłem nienawidzić....

Film, który trzeba obejrzeć kilka razy? Pierwszą godzinę być może jeszcze bym z chęcią obejrzał natomiast drugą już nie za bardzo.

Pozdrawiam.