Ani na chwile film Scotta nie wznosi się na wysoki poziom. Nie jest to oczywiście zły film, bo przebłyski są. Zdecydowanie najciekawsze jest pierwsze pół godziny. Relację dziewczynki i ochroniarza są najprawdziwsze w tym filmie. Niestety potem robi się typowo. Trochę akcji, trupów i nawet zakończenie wypada dość sztucznie. Do dziś nie rozumiem ludzi, na których końcówka wywarła duży wpływ. Była sztuczna i źle zagrana.
Chyba kolego trochę przysnąłeś przy końcu. Wrażenie na każdym, kto NA PRAWDĘ oglądał film a nie tylko analizował fabułę przy końcu zrobiła kompilacja: muzyka + zdjęcia. Utwór "The End" i kamera, która nie spała ani przez moment. Scena ze śmiercią Denzela nawet jeśli szablonowa to uważam, że bardzo dobrze zagrana, bo i aktor dobry.
"Była sztuczna i źle zagrana",taa.. Zadzwoń do Denzela i powiedz jak tę scene powinien zagrać. Napewno niezły z ciebie aktor albo reżyser skoro krytykujesz profesjonaliste.
Wczoraj do niego dzwoniłem. Przedstawiłem mu ten problem i dał słowo że się poprawi. Brawo Denzel.