Oklepany temat, z tym że w 99% takich filmów osoba której uprowadzono/zabito członka
rodziny/przyjaciela zabija w końcu bossa a tutaj nie zabija.
Aaa i jeżeli to jest autobiografia co wynika z opisu filmu to koleś pewnie się naćpał i
naoglądał rambo zanim zaczął ją pisać.
Pozdrawiam.
Film jest słaby, strata 2 i pół godzin życia. Długi i nudny + oklepany temat. Muzyka kompletnie nie pasowała mi do tego filmu.
Kolega zachwalał że rewelacja...no cóż...spoko się oglądało. Denzel zagrał jak to On...
Temat oklepany, nic nowego, mściciel wiadomo robi papke z każdego no i finisz....
Czemu ten film był dla mnie tylko niezły?
Ano dlatego że mogli historie głównego biohatera bardziej przybliżyć, pokazać jego dramat....oraz poświęcić wiećej czasu przyjaźni dziewczynki i pokazać przeobrażenie głównego bohatera ze złego zgorzkniałego w w faceta który znalazł sens w życiu....
heh widzę że podobna sytuacja, u mnie też znajomy zachwalał, a jak dla mnie tylko dobry. głównie dlatego, że był przewidywalny aż do bólu.
Nic nowego nie wnosi, ale dobrze się ogląda. Nie zgodzę się z przedmówcą, że muzyka nie pasuje. W końcu dzieje się to w Meksyku, według mnie pasuje. Fajny styl, do tego zastosowanie napisów, w odpowiednim stylu do każdej sceny.
Kto nie czytał książki nie do końca rozumie sytuację głównego bohatera.. To były najemnik, bohater wielu poprzednich książek tego autora, który w życiu wyrządził wiele zła... Przyjaźń z dziewczynką, którą ma ochraniać to jedyna "ludzka" rzecz, którą nosi w sobie, dlatego uwolnienie jej i zemsta na porywaczach to cel jego życia, nawet za jego cenę. Takie swoiste katharsis... Jeżeli ktoś chce już bardzo ponarzekać, to proszę zestawić sobie ten film z polską "Sarą"...:-)