Film wg mnie ma plusy - reżyseria zwala z nóg (reżyser kładł nacisk nawet na takie małe drobiazgi jak mimika twarzy, drobne gesty [Creasy, gdy wchodzi do domu prawnika lekko uderza palcem w pistolet]), muzyka tak samo i gra Denzela Washingtona jest naturalna, a nie, jak to już miałem doczynienia do tej pory w innych filmach o zemście, gdzie główny bohater mało mówił i był cholernie sztuczny.
Osobiście minusów się nie dopatrzyłem. Nie oglądając oryginału z 1987 r. wystawiłbym filmowi 9+.