Bardzo fajny, ale nie film - tylko teledysk. Szybkie ujęcia i zbliżenia, rewelacyjne zdjęcia to podstawa Man on fire, choć dopiero od połowy jego trwania. No ale wydaje mi się, że jakoś tą więź między bohaterem, a małą dziewczynką trzeba było przedstawić -wybaczam. Natomiast niech mi nikt nie pieprzy, że tam jest jakaś gra aktorska, bo nie oto tu chodzi. Braki Denzela w roli są szczelnie przykryte błyskawiczną akcją (równie dobrze można się nim zachwycąć w The Siege). Nie jest to więc arcydzieło, lecz szybki filmik, który można obejrzeć popijając tequilę - nie mniej, ni więcej.