D. W. wspaniale wykonał swoją robotę czyli tę rolę filmową. Szkoda, że wówczas nie otrzymał jakiejś znaczącej nagrody ( na szczęście !!! jest posiadaczem prestiżowych nagród: Oscar, Złoty Glob- bezdyskusyjnie zasłużonych). Bardzo mnie wzruszył i to nie tylko w ostatnich chwilach, które były pełne napięcia i wzruszenia, ale w zasadzie to od samego początku tej historii ... smutny, samotny, wielki "NIEDŹWIEDŹ" - jak go określiła dziewczynka - (podopieczna) przyjaciółka. To dziecko wniosło tyle radości w jego życie... Rozbawił mnie moment, kiedy zapytał w samochodzie dziewczynkę co umie udawać, czy potrafi np. beknąć ... I ten moment, taki ściskający do bólu, kiedy widzą się ostatni raz na moście, ten jego uśmiech wypowiedziany ze słowem "cześć" był przeuroczy i łza płynąca po jego policzku ... Hm ... Już nie mogę więcej, bo też sie w oku kręci łza. Pragnęłabym dla tego bohatera Crissy'iego innego zakończenia i mnóstwa radości w życiu jak i dla małej, wrażliwej Pity. Taki silny, dważny i wrażliwy mężczyzna- piękne połączenie cech w człowieku.