to mnie mega rozwaliło. nie oglądałem jedynki ale chyba na pewno była lepsza bo jakby była gorsza to wątpię aby ktoś zdecydował sie na druga część.
Gen wynika ze spartaczonego tłumaczenia. W oryginale nic takiego nie ma (jest mowa o kod niewidzialności, i to chyba w stosunku do formuły chemicznej preparatu). Za bzdurę należy więc dziękować dystrybutorowi.
Tak siłą rzeczy kojarzy mi się tylko Bloodrayne 2 (i 3) oraz Alone in the dark 2. Niby jedynki były ocenione zdecydowanie poniżej społecznego poziomu tolerancji... a jednak kontynuacje powstały. W końcu zawsze ktoś będzie szukał odkupienia w spartaczonych tytułach. W tym wypadku film nie był najgorszy. Ale utytułowany nie będzie nigdy.