Dla mnie była podobna do roli w OCH I i II, czyli co najwyżej dobra. Nie ujmnując nic temu aktorowi powiem, że kreacja w Ojcu nie była szczególnie trudna ani też wyzywająca. Trzymał się świetnie scenariusza i nastroju i tyle nie dodając nic o siebie. Podobnie było też w "Człowieki z blizną". Z tą jednak różnicą, że rola mogła rzeczywiście być o niebo lepsza. Pacino stanął przed szansą stworzenia jednej z najlepszych postaci kina. Niestety w moim mniemaniu mu się nie udało.
Dobry aktor z Ala i nic ponad to(biorąc pod uwagę to co do tej pory obejżałem).
Co do filmu. Dobre kino. Nie mam zamiaru się rozpisywać, bo mam zdanie podobne do wielu. Daje 7/10.
Mam nadzieję, że mówiąc "podobna" miałeś na myśli podobny poziom. Bo o ile co do tego jeszcze można się kłócic, o tyle pod żadnym innym względem te role absolutnie podobne do siebie nie są.
A co do Ojca Chrzestnego - To dziwne, że tak twierdzisz. Sam Al Pacino właśnie rolę w Ojcu Chrzestnym uważa za najtrudniejszą w jego aktorskim dorobku. Bez wątpienia była na swój sposób oszczędna, ale czy przez to mało wyzywająca? Osobiście się nie zgodzę.