"Scarface" to chyba najsłynniejszy, zaraz obok "Ojca chrzestnego", film tyczący tzw. "gangsterki", klasyka takiego kina. Najważniejszym aspektem tego filmu jest oczywiście Al Pacino jako Tony Montana. Zagrał perfekcyjnie, idealnie wpasowując się w rolę brutalnego i ambitnego, a jednocześnie niezbyt inteligentnego kubańskiego emigranta. Nie można go lubić, jest ZŁY, a do tego mocno uzależniony od koki, ale jednak jest coś w jego postaci co przyciąga, co fascynuje, co pokazuje jak kapitalnym aktorem jest Pacino. Sam film posiada świetny klimat - Miami, początek lat 80-tych, krążowniki szos, imprezy disco; jeżeli ktoś grał w "GTA: Vice City" to doskonale wie o czym mowa, zresztą twórcy tej gry baardzo mocno inspirowali się tym dziełem. Fajnie ukazane jest to, jak poprzez różnego rodzaju zlecenia Tony Montana staje się z zwykłej płotki narkotykowym rekinem i jakie są tego późniejsze konsekwencje. Co do innych aktorów - ich role bledną przy Pacino, aczkolwiek reszta zagrała na poziomie, nie można niczego zarzucić ani Paulowi Shenarowi (szef boliwijskiego kartelu) ani np. Michelle Pfeiffer (Elvira). John A. Alonzo wykonał bardzo dobrą robotę jeśli chodzi o zdjęcia - idealnie oddają atmosferę tamtych czasów, a przy okazji kamera naprawdę świetnie się sprawuje w takich momentach jak np. przy scenie z piłą mechaniczną albo podczas rzezi w rezydencji Montany. Muzyka tudzież dodawała klimatu, aczkolwiek czasem mnie drażniła (mam uczulenie na disco/karaibskie rytmy :] ) Co tu dużo mówić naprawdę dobre, mocne kino, z prześwietną rolą Pacino (tak wkurwionego człowieka nie widziałem w życiu, swoją drogą zastanawia mnie ile razy w ciągu tych 2,5godziny trwania filmu wypowiedział słowo "fuck" w różnych odmianach =D ) i kilkoma już chyba klasycznymi scenami - wspomniana piła mechaniczna, rzeź w rezydencji czy strzelanina w "Babylon Club". Myślałem co prawda, że ten film będzie jeszcze lepszy, ale nie zawiodłem się. 8/10
W ciekawostkach jest, że "W filmie użyto 206 razy słowa "fuck"- rekord tamtych czasów".
Obydwa filmy i tak nie są w ścisłej 'czołówce' jeśli chodzi o ten fakt.
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_films_that_most_frequently_use_the_word_%22 fuck%22
Tak ale Scarface ma nie tylko mniejszą liczbe faków ale też mniejszy współczynnik FPM :) niż Pulp Fiction. 8/10 to w pełni zasłużona ocena dla tego filmu. Niezły ale na pewno nie poziom Ojca Chrzestnego czy Kasyna (mogłoby być 9 gdyby nie ta muzyka rodem z Amigi).