Ostatnio oglądałem "Człowieka z Blizną" i powiem szczerze...nie podobało mi się. Być może wynika to z faktu, że film jest dość stary i w inny sposób kręcony niż współcześnie. Co prawda pokazany jest trochę półświatek narkotykowy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, ale lania wody tam co nie miara. Ostatnia scena to porażka. Dostaje serie z karabinu od 10 typa i nadal ich wyzywa...no Rambo:/. Polecam "Kokainowi Kowboje". Genialny film pokazujący jak naprawdę rozwijał się handel kokaina na Florydzie. Jest jeden pozytyw, szczególnie dla miłośników gier komputerowych, a przede wszystkim fanów GTA. Jeżeli ktoś grał w GTA Vice City to tak jakby oglądał film na podstawie gry. Podejrzewam, że film był inspiracją dla twórców GTA VC. Pozdrawiam:)
"Ostatnia scena to porażka. Dostaje serie z karabinu od 10 typa i nadal ich wyzywa...no Rambo:/"
miał kamizelke kuloodporną jakbys nie wiedział. Film jest dość stary? Weź mnie nie rozśmieszaj, stare to sa filmy z lat 40,50,60. Ale dla ciebie filmy z lat 90 są juz stare. Wiesz co, mało wiesz o kinie a Pacino to geniusz.
Raz jeszcze zobaczyłem końcówkę filmu.Fakt, kamizelkę ma, ale to po prostu kamizelka od garnituru i uwierz mi takie kuli nie zatrzymują:) Tak na marginesie mało która współczesna kamizelka jest w stanie ochronić ciało przed dużym kalibrem i pociskami z broni długiej jak miało to miejsce w filmie. Mało tego, po uderzeniu kuli człowiek czuje się jakby dostał bejsbolem, żebra połamane są, a on sobie stoi i się cieczy. No proszę Cię...scena dla naiwnych. Film powstał w 1983 roku, jak dla mnie 26 lat to całkiem sporo. Al Pacino jest świetnym aktorem potwierdzam jednak ten film jest średni. Jak chcesz zobaczyć jak się robi interesy z Kolumbijczykami to obejrzyj sobie "BLOW", film który bazuje na prawdziwych wydarzeniach. Nie muszę znać się na kinie, żeby ocenić czy w filmie leją wodę czy nie.
narazie zabieram sie za film "życie karlita" który podobno jest lepszy od scarface'a, musze zobaczyc żeby uwierzyć. A blow też oglądne ale nie teraz. Wiadomo historia Scarface'a nie powala na kolana ale Pacino rewelacaja np. w scenie z piłą mechaniczną, geniusz.
Nie zapominajcie ile "koksu" wciągnął Tony przed akcją z ostatniej sceny.
Tony poprostu mógł nie odczuwać bólu, był zamroczony narkotykiem.
Scena koncowa to jedna z najlepszych w historri kina. Do takich filmow trzeba dojrzeć.A, i nie ma słowa fajny :]
Co jak, co, ale słowa dość stary pasują do tego właśnie. może jestem inny, ale filmy mające 30 lat(prawie) nie są uznawane przeze mnie jako nowe. Autor nie napisał bardzo stare czy prehistoryczne, więc nie wiem czemu czepiasz się jego słów. Jeżeli chodzi o film to widziałem jakieś 3 lata temu, ale trochę zawiódł, nie będę oceniał bo moze teraz inaczej bym go odebrał.
Twierdzisz, że jest to jedna z najlepszych scen w historii kina i trzeba do tego dojrzeć. Ok, w takim razie uzasadnij to co napisałeś. Ja przedstawiłem konkretne argumenty, a Ty...niestety tylko stwierdzenie nie poparte żadnym przykładem. Ps. słowo "fajny" jak najbardziej istnieje, zgodzę się, że jest to potoczny wyraz, ale funkcjonuje od x lat więc istnieje:]
Taka dyskusja to ja rozumiem :) wreszcie własne uzasadnione zdanie, a nie bluzganie ile wlezie. To już rzadkość, chwali się :)
Cóż, przyznać trzeba, w ostatniej scenie realizmu trochę brakuje. Jednak jest w niej coś, co pomimo tego, wbija w fotel. Może ogólnie postać Tony'ego Montany, wielkiego twardziela, który wchłonął kilo koksu, pozwala nam, fanom Scarface, wybaczyć to niedociągnięcie?
Zwłaszcza, że gdyby była realistyczna, gdyby ukrywał się po kątach, itp. - to już nie byłoby to. Brakowało by jej tego czegoś, co w doskonały sposób zamyka fabułę filmu i każe odłożyć film na półkę jako 'kultowy'.
Jeśli o mnie chodzi, uwielbiam ten film, pomimo jego wszystkich słabostek. Jest po prostu doskonały! No i muszę przyznać, że wychowałem sie na GTA:VC :)
Hehehe w końcu sensowna odpowiedź. Tzn scena nadal mi się nie podoba, ale teraz rozumem czemu podoba się Tobie i to szanuję. Co do poziomu rozmowy to fajnie, że ktoś to docenił bo w sumie chodzi o to, żeby wymieniać się poglądami, a nie opluwać na wzajem:) Pozdrawiam
Niejednokrotnie spotyka sie filmy, gdzie koncowa scena pozostawia niedosyt po filmie; a ze malo oczekiwana,malo trzymająca w napieciu lub cos innego. W Scarface scena koncowa jest jakby podsumowaniem ze film byl dobry; Bohater zamienia sie w "Supermena", rozwala wszystkich; jedynie jaką ma wade to to ze nie ma oczu z yułu glowy... :). Na prawde ta scena jest tak emocjonująca ze ktos moze wracac do niej codziennie. Fakt faktem ze wczesniej sie ostro nawdychal, ale i tak rozwalil tych wszystkiech gosci z takimi emocjami w glosie, ze cos pieknego.Ale to moja opinia.
No w sumie racja. Na płaszczyźnie symboliki to rzeczywiście jest ok. Zwracam w takim razie honor. Patrząc z tej strony ta scena przekonuje mnie. Widocznie zbyt powierzchownie oceniłem:)
Ja np. ogladalem ostatnio "Pol zartem, pol serio" czyli film czarno-bialy z 1959, i choc mam 17 lat to bawilem sie przednio :)). Jak porownam to np. z filmem z przed roku czyli "Totalny Kataklizm",parodia filmow i znanych osobistosci, to na mysl o Totalnym KAtaklizmie, przyprawia mnie o mdlosci. Zarty na czasie, ale zrobione tak debilnie,ze dalem mu tylko 4/10 a Temu filmu z przed 50 lat 9/10. Pisze to dlatego, bo masz uprzedzenie do starszych filmow, a moze warto da im szanse?
Nie mam uprzedzenia do starych filmów. Napisałem tak, ponieważ tak mniej więcej co dekadę widać pewne różnice w kręceniu filmów tzn sposobu w jaki się to robi. Np domeną obecnych czasów są efekty specjalne. Treść to tło. ważne żeby było dużo nieważne o czym. Taki przerost formy nad treścią. Bardzo lubię filmy bez tzw "lania wody" no chyba, że to fantasy albo sci-fi. Dlatego tak się czepiłem tej sceny no i w sumie filmu. Tym bardziej, że oglądałem "Cocaine Cowboys", "Blow", "American Gangster" i zupełnie inna bajka. Być może dlatego, że oparte na prawdziwych wydarzeniach.