Film ukazuje historie biednego emigranta, który dzięki znajomościom i wytrwałości w dążeniu do celu dociera na sam szczyt swiata przestępczego. Jednak bogactwo i interesy które prowadził pogrążyły go, Montana stracił wszelkie wartości moralne i sens istnienia. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na podobieństwo Tony'ego Montany do Michaela Corleone. Nie chodzi mi o to, że obie postacie były grane przez tego samego aktora ale obie wraz z dojściem do władzy traciły człowieczeństwo. Po obejrzeniu filmu "Scarface" pierwsza i najważniejsza rzecz jaka mi się rzuciła w oczy to wizerunek głównego bohatera. Był on człowiekiem nieszczęśliwym, najprawdopodobniej zdającym sobie sprawę z tego że wdepnął w gówno i nie może z niego wyjśc. Postac ta emanowała bólem i smutkiem. I na końcu te przewrotne słowa "The world is yours" ale czymże są pieniądze i władza wobec kruchości istnienia ludzkiego..."Scarface" wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, chocby ze względu na realizm porachunków świata przestępczego i klimat dzielnic kubańskich emigrantów, podobnie jak "Ojciec Chrzestny" ukazuje że ciemne interesy przynoszą duże pieniądze ale jest to droga z której już nie ma odwrotu i kończy sie przepaścią