No i nie wiem jak ten fillm ocenic. Lubie filmy gangsterskie i ugladam je od wielu lat - ten
jakos przeslizgna sie mi przez palce. Ogladajac go teraz po raz pierwszy, ciezko mi bylo nie
odczuwac, ze ten film jest stary. Jednak wiec chyba nie az tak dobry - w znakomitych filmach
sie tego nie czuje. Juz od samego poczatku, ciezko bylo wysiedziec z muzyka.
Nie, nie koniecznie slaba. Ale nie przetrzymuje proby czasu. Ponadczasowe klasyki przenosza nas w przeszlosc (badz w przyszlosc), ale nie ciaza. To tak jak z efektami specjalnymi - nie sa slabe, ale sie starzeja. I slabo sie oglada. Mi sie slabo sluchalo. A to niestety odrywalo moja uwage od reszty filmu.
Szczerze mówiąc gdyby nie ta muzyka ten film nie był by taki dobry moim zdaniem, ale każdy ma inne zdanie i inne odczucia w różnych sytuacjach, więc rozumiem że coś komuś się może nie podobać. Tak czy siak jak usłyszałem 'push it to the limit' to mi kolana zmiękły ;]
Ja oglądałem ten film, pierwszy raz, jakieś 3-4 lata temu. Do dziś oglądałem go z 4 razy. I jest dla mnie boski. Al Pacino jest po prostu genialny w tym filmie.
O ile zgodze sie co do gry, pierwsze co sie mi rzucilo w oczy, to jak nie-kubansko on wyglada. :D
Sam jestes amatorem ;-) ... widocznie nie dorosles na ogladanie tego typu filmow. Takie komentarze zostaw lepiej dla siebie
do tego filmu nie trzeba dorastając, raczej jest on skierowany dla młodzieży, tak sztampowa i banalna historyjka od zera do na sam szczyt, wysokie miejsce tego filmu w rankingu to istna kpina
Banalna historyjka od zera do milionera ? W dokladnie ten sam sposob zaczynami inne mafijne legendy. Jak weglug Ciebie powinno to wygladac ? Ten film jest genialny co do kazdej jednej klatki. Radze Ci onejzej go jeszcze raz.. (Bez dennego lektora) zwracajac uwage na szczegoly... wtedy nei bedzie to tylko "sztampowa historyjka od zera na sam szczyt"
Powiedz mi co te film ma w sobie genialnego?
Ojciec chrzestny akurat nie jest tak banalną historyjką...Gdybym miał obejrzeć ten film jeszcze raz i zacząć zwracać na szczegółów to z pewnością wyłapałbym jeszcze więcej błędów i niedociągnięć.
O lektorze nie wspomniales Wiec zapewne nie ogladales w wersji oryginalnej. Tracisz tym samym to co najlepsze. Genialna gra Al'a Pacino jak sam powiedizal byl to do tej pory jego najlepsza rola. warto podkreslic ze nie byl to ojciec Chrzestny. Ściezka dzwiekowa? Mysle żę nie wymaga komentarza. Co rozumiesz przez bledy ? Bo bardzo mnie to ciekawi.
Jesli rozumiesz przez to ze w kolejnej scenie garnitur zapiety jest na 3 a nie 2 guziki to uważam że nie mamy o czym 'rozmawiać'...
Lektor czy bez lektora to nie ma większego znaczenia, film jest słaby pod względem fabularnym i reżyserskim i nawet oglądanie go bez lektora niewiele pomoże. Pacino zagrał nieźli ale nie była to żadna wybitna rola, z resztą ma dużo lepszych na swoim koncie.
Ściezka dzwiekowa? - zwykła taka jak w większości filmów z lat 80-tych
Błędów filmie jest od groma i to rażących, z resztą nie bez kozery De Palma otrzymał nominację do maliny
Oj nie moge nie zgodzicz tym że bez lektora jest tak samo jak z nim ... Jest rożnica i TO KOLOSALNA... film z lektorem ogladalem 2 razy pierwszy i trzeci raz ... natomiast drugi i czwarty w wersji oryginalnej i szczeże niektore teksy byly dla mnie smieszne. ;/ (oczywiscie te przetlumaczone) Gwarantuje że osoba ktora naprawde zna sie na filmach i sie szanuje, ( i nawet nie musi być to wielki fan owego filmu ) potwierdzi dokadnie to co wyżej napisalem ...
nie ma to większego znaczenia w filmie najważniejsza jest fabuła a akurat w tym przypadku jest ona zbyt oklepana, schematyczna, prostacka i przewidywana.
Lektor czy bez lektora to nie ma większego znaczenia, film jest słaby pod względem fabularnym i reżyserskim i nawet oglądanie go bez lektora niewiele pomoże. Pacino zagrał nieźli ale nie była to żadna wybitna rola, z resztą ma dużo lepszych na swoim koncie.
Ściezka dzwiekowa? - zwykła taka jak w większości filmów z lat 80-tych
Błędów filmie jest od groma i to rażących, z resztą nie bez kozery De Palma otrzymał nominację do maliny
Jakby nie patrzeć, to Pulp Fiction też ma taki kiczowaty klimat z kryminałów klasy B. Mimo wszystko oba filmy są kultowe i obydwa lubię.
No ale w Pulp Fiction to wszystko było zamierzone, poza tym ten film to absolutny ewenement którego nawet nie wypada sadzić
Widzisz, kicz czasem może razić a czasem nie. Dla mnie "Scarface" to kwintesencja bezguścia i kiczu lat 80. Kiedyś pewnie nie rzucało się to tak w oczy jak teraz.
Tony uosabia wszystko co tandetne i w złym smaku.
No pewnie, lepszy jest Terminator:) haha :))
Widzę, że nie trzeba zajarać, żeby się z idioty pośmiać :)
Klimat filmu jak z jakieś dyskoteki. Kapitlany Pacino muzyka podobała mi się ale jednak psuła mi już wspomniany klimat gangsterski. De Palma to amator a sceny przez niego wyreżyserowane, no po prostu widać w nich ,że są zrobione niedokładnie i na odwal się. Jednak Pacino znakomity i za to film ma u mnie 7/10.
Jest to mój ulubiony film (równorzędnie z Ojcem Chrzestnym), głównie dlatego, że ma NIEŚMIERTELNĄ jak dla mnie muzykę. Lubie raczej tylko nowoczesne utwory, lecz "Push it to the limit" należy pomimo tego do moich ulubionych.
Moim zdaniem Scarface jest filmem ponadczasowym. Podobał się i moim znajomym,jak i mojemu ojcu.Moim zdaniem film ten się aż tak strasznie nie zestarzał.To samo można powiedzieć o Pulp Fiction.
"Ogladajac go teraz po raz pierwszy, ciezko mi bylo nie odczuwac, ze ten film jest stary. Jednak wiec chyba nie az tak dobry - w znakomitych filmach sie tego nie czuje." - Argument absolutnie irracjonalny. Jak film jest czarno-biały, wtedy również ciężko nie odczuwać, że jest stary, bo te dwa kolory cały czas przypominają widzowi o "podeszłym" wieku produkcji. Wtedy nawet największy geniusz artystyczny filmu w żaden sposób nie zakamufluje jego starości, gdyż to, że powstał 70 lat temu, będzie bez przerwy widać na ekranie - można wręcz powiedzieć, że czarno na białym ;) Nie zmienia to jednak faktu, że taki film, choć stary i chociaż tę starość wyraźnie widać, mimo wszystko może być genialny.
Tak samo nietrafiony jest Twój zarzut w odniesieniu do muzyki. Film był kręcony w latach osiemdziesiątych. Gdyby akcja współczesnego filmu, choćby z 2011 r., toczyła się w latach osiemdziesiątych, wówczas również na tło muzyczne świetnie nadawałyby się rytmy z dziewiątej dekady - taki film też uznałbyś za stary? ;) A co z filmami wojennymi, dotyczącymi II wojny światowej? Staroświeckie słownictwo, obyczaje bohaterów, muzyka również często jakaś archaiczna... Chciałbyś, żeby w filmie, którego akcja toczy się w XIX wieku, leciała Britney Spears? ;) Nuta z lat osiemdziesiątych doskonale pasuje do Scarface'a i właściwie nie wyobrażam sobie innej - te ówczesne dyskoteki itp. Moim zdaniem, Twój brak akceptacji wynika raczej z pewnego ograniczenia - nie słuchasz takiej muzyki, więc jest przestarzała i Cię wkurza. Gdybyś był ciekaw nowych doznań, to nie zniechęcałby Cię fakt, że piosenka pochodzi z 1983 r., a nie z 2011 - po prostu trzeba próbować wszystkiego ;)
Absolutnie nie - podam tu chocby jeden z moich ulubionych filmow jako przyklad "12 gniewnych ludzi". Stary, owszem. Czy wiem, ze stary ogladajac, rowniez owszem. Czy odczuwam, ze stary ogladajac? Nie. Rownie dobrze moglby byc zrobiony teraz. To, ze jest czarno-bialy nic nie "przeszkadza".. Jest roznica pomiecy wiedzeniem, a odczuwaniem. Jesli tego nie rozumiesz, to niestety nie umiem inaczej wyjasnic.
W ogole uwielbiam, jak z Twojego tekstu wynika, ze mam 16 lat :D Tak dla wyjasnienia, slucham muzyki starszej niz z roku 83, wiec nie o to sie tu rozchodzi.
Co do muzyki, ten film nie jest o pop-kulturze. Z wyjatkiem faktu skad sie wzial glowny bohater, film moglby byc osadzony praktycznie w kazdej dekadzie XX wieku. I w tym wypadku muzyka bylaby lepsza, jesli by nie ciazyla. Jesli w danym filmie jest podstawa dekada, czy tez kultura, w ktorej akcja sie dzieje, odbierea sie to inaczej. Apropos Twoich komentarzy w filmach wojennych itp.
Ok, trochę mi wyjaśniłeś, ale dalej nie przekonuje mnie to rozumowanie, że jak się odczuwa, że dany film (lub muzyka) jest stary, to jest to źle. Ja często wyraźnie odczuwam podeszły wiek filmu (albo albumu muzycznego), bo widać go w każdej scenie (lub słychać w każdej nucie), lecz pomimo odczuwania jego starości, nadal mi się podoba. Wiekowość artystycznego dzieła, nawet jeśli rzuca się w oczy, wcale nie musi być wadą - może mieć nawet genialny klimat. Wiele nagrań muzycznych z lat sześćdziesiątych wyraźnie brzmi jak dźwięki nagrane 50 lat temu, a jednak coś w nich jest i często nawet te dziesięciolecia, które upłynęły od czasu wydania płyty, roztaczają magiczną wręcz aurę. Starość nie jest żadnym argumentem przeciwko, nawet ta "odczuwana" przez widza/słuchacza.
Ja zgodzę się z problemem muzyki. Mimo że uwielbiam ten film muzyka wyjatkowo nie pasuje. Fakt jest z okresu jednak za bardzo elektroniczna i mroczna co nie pasowało do stylu zycia bohatera (nie współgrała ze środowieskiem przedstawionym w filmie). Te garniutyry, samochody, pieniądze to nie ta bajka to nie pasuje.
Przepraszam za banalne porównanie ale lepiej by wypadła muzyka z GTA "vice city" konkretnie radio fever ;)
ale rozumiem, w tych latach w wiekszości filmów muzyka była podobna jednak zupełnie inna od tej którą się słuchało dlatego nie zaniżyłem oceny filmu (nadal 10/10)
ah ... zapomniałem o "Push it to the limit" bo to własnie w tą strone powinna iść muzyka w scarface ale niestety jeden kawałek nie ratuje ciężkiej reszty :/