Wydaje mi się że problemem niektórych jest to że pomylili ten film z seriami które nagrywane są na YT lub z zwykłymi grami gdzie dokonujemy wyborów i w razie ew. klęski wczytujemy szybko na nowo ostatni stan zapisu.
W tym filmie koncepcja opiera się w zupełności na czymś innym - tu nie chodzi o zakończenie, przeklikanie scen czy dokonanie dobrego lub złego wyboru.
Po podjęciu kilku decyzji film mi uświadomił że automatycznie od razu zaakceptowałem koncepcje że mogę za kogoś podejmować decyzje i sterować jego życiem. Nie miałem z tym żadnego problemu, aż wreszcie się zawahałem, otrzeźwiałem i sprawdziłem co się stanie jeśli nie dokonam wyboru - w tym momencie decyzja była i tak dokonywana.... no właśnie losowo czy według ustalonego skryptu? Tego nie sprawdzałem i to akurat nie jest tutaj ważne, ale jednak dopiero po kilku narzuconych decyzjach pomyślałem że tak nie powinno być i trochę dałem się złapać w pułapkę z której niektórzy nie wyszli do teraz ( np. że może zamiast podejmować decyzje to należy po prostu oglądać film i dać bohaterowi wolność wyboru którą boi się utracić) :)
To co piszę wydaje się w swoim założeniu naiwne a zarazem dla mnie przerażające że tak łatwo i często ulegamy różnym pomysłom i ustalonym z góry zasadom. Wystarczyłoby w przyszłości nam wmówić że to co robimy to rozrywka i nie dzieje się nic złego a w międzyczasie okazało by się np. że dron którym sterowałeś i strzelałeś w grze do terrorystów to prawdziwy dron bojowy który rozstrzeliwał w rzeczywistości na drugim kontynencie ludzi innej wiary, koloru skóry czy płci.
Film poza tym nawiązywał do wymiarów równoległych i tutaj również jest ciekawa kwestia która nie do końca teraz pojąłem (ale na pewno ktoś mi to wyjaśni - w końcu to internet). Skoro Colin skacze z balkonu i w dalszym ciągu historii go już nie ma tzn. że wyłamał się nieświadomie z jakiegoś toru i umarł także w wszystkich innych światach/wymiarach? To samo dzieje się z Stefanem gdy ginie razem z matką w pociągu a jego dorosła wersja umiera na stołku u psychologa.
To oznacza że koncepcja Colina o tym że jeśli zginiemy tutaj to będziemy i tak żyć w innym świecie nie jest prawdziwa? Czy wyjątek potwierdza w tym przypadku regułę? Czy może coś źle zrozumiałem? (Późna pora ^^ )